Sąd wysłucha prezesa i sekretarza NRL ws. stanowiska o homeopatii
Jeszcze jesienią warszawski sąd ma wysłuchać prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej Macieja Hamankiewicza oraz jej sekretarza Konstantego Radziwiłła w procesie samorządu lekarskiego z UOKiK. Chodzi o karę nałożoną na samorząd w związku z jego negatywnym stanowiskiem ws. homeopatii.
Sprawa toczy się przed wydziałem ochrony konkurencji i konsumentów Sądu Okręgowego w Warszawie. Sąd wysłuchał już konsultanta krajowego w dziedzinie alergologii prof. Jerzego Kruszewskiego oraz przewodniczącego Naczelnego Sądu Lekarskiego Wojciecha Łąckiego.
- Po jednej stronie mamy lekarzy, którzy działają według racjonalnych zasad, a po drugiej homeopatów - mówił przed sądem prof. Kruszewski, który był jedną z osób przygotowujących stanowisko NRL.
Przedstawiciele Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów powiedzieli, że w sprawie w ogóle nie powinno chodzić o oceny naukowe poszczególnych metod terapeutycznych, tylko o niedopuszczalną ingerencję samorządu lekarskiego w rynek produktów leczniczych, polegającą na zakazie stosowania legalnych produktów.
U źródeł tego precedensowego procesu leży stanowisko Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL) z kwietnia 2008 r. "Rada negatywnie ocenia zjawisko stosowania homeopatii i pokrewnych nienaukowych metod przez niektórych lekarzy i lekarzy dentystów, a także organizowanie szkoleń w tych dziedzinach przez instytucje i organizacje mające sprawować pieczę nad prawidłowym wykonywaniem zawodów medycznych" - głosiło to stanowisko. Powołano się w nim też na zapis kodeksu etyki lekarskiej mówiący o zakazie posługiwania się metodami uznanymi przez naukę za "bezwartościowe lub niezweryfikowanymi naukowo".
UOKiK uznał takie działania za praktykę naruszającą konkurencję i w lipcu 2011 r. nałożył na Naczelną Izbę Lekarską (NIL) karę w wysokości blisko 50 tys. zł. "Zastrzeżenia Urzędu wzbudziło stanowisko Izby, zgodnie z którym lekarzom - za przepisywanie pacjentom produktów homeopatycznych dostępnych wyłącznie na receptę - groziło wszczęcie postępowania dyscyplinarnego" - informował wtedy UOKiK.
W ocenie Urzędu, działania NIL mogły spowodować wycofywanie się lekarzy z przepisywania pacjentom produktów homeopatycznych na receptę - czyli takich, do których dostęp istnieje tylko za pośrednictwem lekarza, a tym samym wyeliminowanie tych środków z rynku. "Warto podkreślić, że produkty te zostały dopuszczone do legalnej sprzedaży w Polsce, a jedynym organem, który może zakazać ich obrotu jest Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych" - uznał Urząd.
Prezes Hamankiewicz ocenił wtedy, że UOKiK, nakładając karę na Izbę w związku z jej stanowiskiem o homeopatii, chce kneblować jej usta w sprawach dotyczących leczenia. NIL odwołała się od nałożonej kary do sądu. "Prezes UOKiK nie opowiedział się ani za, ani przeciw tej metodzie" - podkreślali w piątek prawnicy Urzędu.
Prof. Kruszewski powiedział, że kierując w samorządzie lekarskim komisją kształcenia medycznego, uważał, iż "trzeba się zmierzyć" z kwestią homeopatii. Dodał, że przygotowane przez zespół specjalistów stanowisko nie jest nakazem, tylko zaleceniem dla lekarzy. Zaznaczył, że NIL otrzymuje sygnały od medyków, aby stanowisko z 2008 r. "przypomnieć i odświeżyć".
- Nie możemy traktować pacjentów według idei opartych na spekulacjach, medycyna musi być oparta na dowodach - mówił Kruszewski. Dodał, że biorąc udział w konferencjach naukowych, czyta prace pisane przez zwolenników homeopatii. - Stanowi to dla mnie dobrą rozrywkę - zaznaczył.
Z kolei Łącki poinformował sąd, że w latach 2006-2013 odnotowano sześć postępowań dyscyplinarnych wobec lekarzy w związku ze stosowaniem homeopatii. Dotyczyły one m.in. stosowania preparatów niedopuszczonych do użytku w Polsce, opóźnienia leczenia poprzez stosowanie produktów homeopatycznych zamiast leków i posługiwania się przez medyka nieistniejącym tytułem "lekarza homeopaty".
- Stanowisko NRL nie ma mocy wiążącej dla sądu lekarskiego - zaznaczył Łącki. Dodał, że dla lekarzy powinno być jednak "światełkiem ostrzegawczym".
Homeopatia, metoda wprowadzona w pierwszej połowie XIX wieku przez Samuela Hahnemanna, polega na - w uproszczeniu - leczeniu chorób mikroskopijnymi dawkami silnie działających substancji, które w dużych dawkach wywołują objawy tychże chorób. Jej zwolennicy twierdzą, że im mniejsza dawka, tym większy efekt.
- To rzeczywiście działa, ale na zasadzie aury, która towarzyszy samemu leczeniu. Czasem działa także sama rozmowa lekarza z pacjentem - ocenił prof. Kruszewski.
Sąd wyznaczył już na jesień kolejne trzy terminy tego procesu. Najbliższa rozprawa 7 listopada.