Sąd: wydawca "Faktu" ma przeprosić Radosława Sikorskiego
Wydawca "Faktu" ma przeprosić marszałka sejmu Radosława Sikorskiego za nieprawdziwą informację, jakoby zapłacił służbową kartą za swą urodzinową kolację - orzekł nieprawomocnie Sąd Okręgowy w Warszawie.
W czwartek sąd częściowo uwzględnił pozew o ochronę dóbr osobistych Sikorskiego wobec spółki Ringier Axel Springer Polska. Powód domagał się od niej przeprosin w "Fakcie" i zapłaty dla siebie 50 tys. zł. Sąd nakazał przeprosiny, ale oddalił roszczenie finansowe.
Adwokat pozwanej spółki, który wnosił o oddalenie pozwu, zapowiada apelację. Kwestionuje, by doszło do naruszenia dóbr powoda. Apelację zapowiedziała też adwokatka powoda - co do nieuwzględnienia roszczenia finansowego.
Przedmiotem procesu było jedno zdanie z artykułu "Faktu" z maja 2014 r.: "A to znów zapłacił służbową kartą za prywatną, urodzinową kolację". Głównym tematem artykułu pt. "Pożałował 13 zł na dowóz pizzy" było dowiezienie przez funkcjonariuszy BOR pizzy do domu ówczesnego szefa MSZ w Chobielinie.
Zeznając jako powód, Sikorski mówił, że "od 2008 r. nie ma służbowej karty kredytowej". - Płaciłem z własnych pieniędzy - dodał. Oświadczył, że wskutek tej publikacji odniósł szkody polityczne (jak np. interpelacja poselska opozycji) i wizerunkowe (spadek zaufania w sondażach) - jak również co do "perspektyw życiowych".
Adwokat wydawcy "Faktu" mec. Tobiasz Szychowski podkreślał, że powód wyrwał z kontekstu jedno zdanie, wytaczając za nie proces, a nie pozwał za resztę artykułu o dowozie pizzy przez BOR - czym pośrednio przyznał prawdziwość tego faktu. - Przecież taki dojazd oficerów BOR to wydatek z publicznych pieniędzy - mówił sądowi adwokat. Według niego nie można wydawać z publicznych pieniędzy nawet 13 zł (taki miał być koszt dowozu pizzy wg "Faktu").
Pełnomocnik Sikorskiego mec. Roman Giertych mówił sądowi, że za "jedynie publicznie znaną kolację urodzinową" powód zapłacił sam. Pod koniec ub.r. MON zaprzeczyło, jakoby resort zapłacił 14 tys. zł za imprezę urodzinową Sikorskiego w pałacyku ministerstwa w Helenowie w lutym ub.r. Koszty poniósł ówczesny szef MSZ jako osoba prywatna - dodało MON.
Sąd uznał, że doszło do bezprawnego naruszenia dóbr Sikorskiego. - Powoda przedstawiono w złym świetle, sugerując że nadużywa władzy i zawodzi zaufanie wyborców - mówiła sędzia Dorota Stokowska-Komorowska w uzasadnieniu wyroku.
Zdaniem sądu strona pozwana nie przedstawiła żadnego dowodu, by Sikorski zapłacił służbową kartą. Dodała, że "Fakt" oparł się na "wcześniejszych publikacjach prasowych", co oznacza że nie dochował wymogu rzetelności dziennikarskiej.
Sąd nie uwzględnił tezy strony pozwanej, by inkryminowany zwrot był dopuszczalną opinią. - To był fakt podlegający ocenie w kategoriach prawdziwości - oświadczyła sędzia.
Według niej żądanie wpłaty 50 tys. zł nie zasługiwało na uwzględnienie, bo "skutki naruszenia dóbr powoda wystarczająco naprawią nakazane przeprosiny".
Od kilku lat trwa inny proces Sikorskiego z wydawcą "Faktu" - za antysemickie wpisy na forum gazety, m.in. na temat jego rodziny (żoną Sikorskiego jest amerykańska dziennikarka i pisarka Anne Applebaum). Sprawa być może skończy się jeszcze w marcu.