Sąd w Katowicach zdecyduje o areszcie szefów MTK
Najwcześniej po godzinie 15.00 Sąd Okręgowy w Katowicach ogłosi, czy aresztowani 23 lutego trzej szefowie Międzynarodowych Targów Katowickich (MTK), podejrzani o przyczynienie się do katastrofy hali wystawowej, pozostaną w areszcie.
Przed południem rozpoczęło się posiedzenie, podczas którego sąd rozpatruje zażalenia obrony na aresztowanie podejrzanych.
Z uwagi na małą salę, gdzie odbywa się posiedzenie, sąd zdecydował, że odbędzie się ono bez udziału dziennikarzy. Nie wiadomo na razie, czy przedstawiciele mediów będą mogli wysłuchać treści postanowienia sądu. Za zamknięciem posiedzenia dla mediów był prokurator, przeciwko obrońcy.
Podejrzani nie biorą udziału w posiedzeniu sądu. Reprezentują ich adwokaci.
23 lutego katowicki Sąd rejonowy aresztował dyrektora technicznego Targów Adama H. oraz dwóch członków zarządu Targów - obywatela nowozelandzkiego Bruce'a R. i Ryszarda Z. Ten ostatni po tragedii złożył rezygnację ze stanowiska.
Sąd motywował swoją decyzję wysoką karą grożącą podejrzanym (do ośmiu lat więzienia) oraz obawą mataczenia. Sąd uznał, że przedstawione dowody "z dużym prawdopodobieństwem" świadczą o winie podejrzanych.
Obrońcy aresztowanych argumentują natomiast, że areszt jest zbyt daleko idącym środkiem zapobiegawczym. Jeden z obrońców Bruce'a R., mec. Joachim Rassek, przypomniał, że obrona proponuje zamianę aresztu swojego klienta na 150 tys. zł poręczenia majątkowego.
Za Adama H. poręczenie osobiste zadeklarował - jak powiedział mec. Jan Kowalik - biskup ewangelicko-augsburski diecezji katowickiej, bp Tadeusz Szurman. Nie ma propozycji poręczenia, ani majątkowego ani osobistego, za Ryszarda Z.
Prokuratura Okręgowa w Katowicach zarzuciła szefom MTK umyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy oraz nieumyślne doprowadzenie do niej, czego skutkiem była śmierć 65 osób, obrażenia ciała u ponad 140 innych oraz zniszczenie mienia dużej wartości.
Zdaniem prokuratury, podejrzani wiedząc o naruszeniu konstrukcji hali wystawowej i zalegającej na dachu pokrywy śnieżnej, dochodzącej do 70 cm, nie wyłączyli hali z eksploatacji, nie odwołali zaplanowanej w niej wystawy, nie nakazali odśnieżenia dachu oraz nie przeprowadzili zaleconych im konsultacji z projektantem hali. Dach hali runął 28 stycznia. Trwała tam wówczas wystawa gołębi pocztowych.