Sąd uchylił wyrok nałożony na Hannę Gronkiewicz-Waltz
Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił decyzję sądu I instancji o nałożeniu kary tysiąca złotych dla Hanny Gronkiewicz-Waltz za niestawienie się przed bankową komisją śledczą.
Sąd Apelacyjny, po rozpatrzeniu zażalenia Gronkiewicz-Waltz, zwrócił sprawę sądowi I instancji do ponownego rozpatrzenia - poinformowała rzeczniczka sądu sędzia Barbara Trębska. Dodała, że uzasadnienie tej decyzji SA odroczono do 28 sierpnia.
W lipcu Sąd Okręgowy w Warszawie ukarał prezydent Warszawy, b. prezes NBP Hannę Gronkiewicz-Waltz za nieusprawiedliwione niestawienie się przed bankową komisją śledczą. Sąd uznał wówczas jej niestawiennictwo za nieusprawiedliwione. Według sądu, czym innym jest niestawiennictwo przed komisją (a według prawa każdy obywatel musi się stawić), a czym innym - odmowa złożenia zeznań z powołaniem się na odpowiednie przepisy.
Po orzeczeniu kary, Gronkiewicz-Waltz podtrzymała swą opinię, że nie musiała przychodzić na przesłuchanie i zapowiedziała zażalenie.
Posłowie chcieli przesłuchać Gronkiewicz-Waltz w czerwcu tego roku, w sprawie prywatyzacji Banku Śląskiego. Po jej niestawieniu się komisja wystąpiła do sądu o ukaranie jej karą grzywny (do 3 tys. zł). Gdybym przyszła na komisję, złamałabym konstytucję - mówiła Gronkiewicz-Waltz. Powoływała się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, że komisja śledcza "nie jest uprawniona do badania działalności prezesa NBP".
Przewodniczący komisji Adam Hofman (PiS) twierdził jednak, że komisja nie ma zamiaru kontrolować działalności NBP, ale chce, by Gronkiewicz-Waltz podzieliła się ze śledczymi informacjami na tematy ich interesujące. Komisja powoływała się też na opinie prawne, według których nie było przeszkód w przesłuchaniu byłej prezes NBP.