Sąd sprzedawał niskie wyroki
Gdański adwokat po
cichu ustalał z sędziami i prokuratorami przebieg procesów i
korzystne dla bandytów wyroki. Policja nagrała ich rozmowy. O kolejnej kompromitacji wymiaru
sprawiedliwości pisze "Gazeta Wyborcza".
Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku chce posadzić na ławie oskarżonych co najmniej czterech prokuratorów rejonowych, dwójkę sędziów i adwokata. A obok - kilkunastu bandytów, którym ci pomogli uniknąć kar.
Na trop afery "Wyborcza" wpadła przed rokiem, gdy gdański adwokat powiedział dziennikarzom gazety, by zainteresowali się sprawami prowadzonymi przez mecenasa X. Oto bowiem, gdy w sprawie orzekała sędzia - przyjaciółka mecenasa X lub jej znajomy, proces kończył się pomyślnie dla bandytów.
Pod koniec 2004 roku dziennikarze dowiedzieli się, że śledztwo w sprawie skandalu w gdańskiej Temidzie prowadzi Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku, która pod pretekstem błahej kontroli ściąga z Gdańska setki akt spraw, choć naprawdę sprawdza tylko jedną trzecią. Resztę dokumentów wożono tylko po to, by w Gdańsku nikt nie zorientował się, co jest badane.
Dla potrzeb tego śledztwa gdański CBŚ pozakładał podsłuchy na kilku telefonach używanych przez trójmiejskich adwokatów, ale zarejestrowanych na inne osoby. Z treści nagrań wynika, że podczas rozmów ustalano przebieg procesów i wyroki.
Załatwiano też prywatne sprawy, np. zaliczenie egzaminu na Uniwersytecie Gdańskim. Jeden z prokuratorów telefonicznie poprosił mecenasa X o pomoc w zdobyciu fałszywych dokumentów do uzyskania odszkodowania po kradzieży. Mecenas X wymuszał też gotówkę na rzekomo wręczone śledczym łapówki.
Prokuratura zgromadziła już większość dowodów; teraz planuje zatrzymania. Sędziom i prokuratorom trzeba jednak najpierw pouchylać immunitety. Zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik, który nadzorował śledztwo, wkrótce przygotuje wnioski. - Jeszcze nigdy nie szykowaliśmy ich tylu za jednym zamachem, powiedział "Wyborczej" jej informator z ministerstwa. - Mamy poszlaki o podobnych układach w innych miastach. (PAP)