Sąd rozpatrzy apelację byłego szefa kancelarii Lecha Wałęsy
Sąd Okręgowy w Warszawie rozpatrzy w poniedziałek apelację byłego szefa kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy, Mieczysława Wachowskiego. W styczniu Sąd Rejonowy skazał Wachowskiego za fałszywe zeznania na pół roku więzienia i 2 tysiące złotych grzywny. Wachowski odwołuje się od nieprawomocnego wyroku.
Sprawa dotyczy przesłuchania Mieczysława Wachowskiego w Prokuraturze Rejonowej w Piasecznie w 2003 roku. Wachowski zaprzeczył wówczas, jakoby w maju 2001 roku otrzymał od biznesmena Sławomira M. 30 tysięcy dolarów jako zwrot części zainwestowanych przez siebie pieniędzy we wspólną spółkę. W 2001 roku Wachowski wyłożył 159 tysięcy dolarów na tworzoną z biznesmenem M. spółkę. Wspólny interes Wachowskiego i biznesmena nie udał się. Wachowski zarzucił oszustwo biznesmenowi i zgłosił w prokuraturze, że Sławomir M. nie oddał mu 159 tysięcy dolarów.
W śledztwie biznesmen oświadczył, że jeszcze w 2001 roku oddał Wachowskiemu 30 tysięcy dolarów i ma na to pokwitowanie od byłego szefa kancelarii prezydenta Wałęsy. Wachowski twierdził natomiast, że żadnych pieniędzy od biznesmena nie dostał, a M. spreparował pokwitowanie po to, by uwiarygodnić twierdzenia Lecha Kaczyńskiego z 2001 roku, że "Wachowski to przestępca". Dlatego zdaniem Mieczysława Wachowskiego cała sprawa miała charakter polityczny.
W śledztwie prokuratura postawiła jednak Wachowskiemu zarzuty składania fałszywych zeznań. W styczniu stołeczny sąd potwierdził ich słuszność.
Sąd uznał, że wiarygodne są zeznania biznesmena Sławomira M. Potwierdziły to wyciągi bankowe, z których wynika, że M. oddał 30 tysięcy dolarów Wachowskiemu. Stołeczny sąd stwierdził też, że pokwitowanie, które biznesmen miał od Wachowskiego jest autentyczne.
Mieczysław Wachowski przekonuje jednak, że jest niewinny, a jego wspólnik oszukał go i teraz kłamie. Przed sądem odwoławczym Wachowski liczy na uniewinnienie lub uchylenie skazującego go wyroku pierwszej instancji.