Sąd przedłużył areszt oskarżonym o kradzież w Auschwitz
Krakowski sąd przedłużył o dwa miesiące areszt dla trzech mężczyzn, oskarżonych w ubiegłym tygodniu przez krakowska prokuraturę o udział w kradzieży zabytkowego napisu z muzeum Auschwitz-Birkenau.
01.12.2010 | aktual.: 01.12.2010 16:46
Do dziewiątego lutego 2011 roku areszt przedłużono oskarżonemu o podżeganie do kradzieży Szwedowi Matsowi Andersowi Hoegstroemowi (prokuratura wyraziła zgodę na podawanie jego nazwiska) i Marcinowi A., a także oskarżonemu o współudział w kradzieży z innymi osobami Andrzejowi S.
25 listopada prokuratura przesłała do sądu akt oskarżenia w tej sprawie. Z uwagi na to, że 9 grudnia kończył się termin tymczasowego aresztowania, sąd z urzędu przedłużył areszt oskarżonym.
Głównymi przesłankami za przedłużeniem aresztu były dla sądu: potrzeba zapewnienia prawidłowego toku postępowania, wysokie zagrożenie karą, duża społeczna szkodliwość czynu oraz realna obawa matactwa ze strony oskarżonych.
Wszyscy trzej w prokuraturze wyrazili chęć dobrowolnego poddania się karze i złożyli wnioski o wydanie wyroku bez przeprowadzania postępowania sądowego. Wnioski w tej sprawie prokuratura dołączyła do aktu oskarżenia.
Uzgodniona z prokuraturą kara dla Hoegstroema to 2 lata i 8 miesięcy pozbawienia wolności, dla Marcina A. - 2 lata i 6 miesięcy więzienia, a dla Andrzeja S. - 2 lata i 4 miesiące. W przypadku skazania Matsa Andersa Hoegstroema będzie on odbywał karę w szwedzkim więzieniu. Takie były ustalenia podczas procedury przekazania go polskim organom ścigania przez Szwecję. Sąd nie wyznaczył jeszcze terminu posiedzenia w tej sprawie.
Oskarżeni prawdopodobnie święta spędzą w areszcie. Jak dowiedziała się PAP w sądzie, najwcześniejszy termin posiedzenia w tej sprawie, na którym mogłyby zapaść nieprawomocne wyroki i po którym oskarżeni mogliby być zwolnieni, to okres między świętami a Nowym Rokiem.
Do kradzieży doszło 18 grudnia 2009 r. Napis odnaleziono 70 godzin później we wsi koło Torunia. Sprawcy kradzieży, zatrzymani w tym samym czasie, pocięli go wcześniej na trzy części. Z ustaleń prokuratury wynika, że pięciu Polaków - wśród których znajdowali się wykonawcy i pośrednicy - działało na zlecenie pośrednika ze Szwecji.
Początkowo Szwed nie przyznawał się do winy i przedstawił własną wersję wydarzeń. W następnych wyjaśnieniach przyznał się jednak do zarzutów i złożył obszerne wyjaśnienia. Wynikało z nich, że kradzież tablicy zamówiła inna osoba, która miała za to zapłacić.
Do winy przyznał się także Andrzej S., którego postawa - jak twierdzi prokuratura - sprawiła, że napis znaleziono od razu i nie został on przekazany dalej. Marcin A. formalnie nie przyznał się do winy, ale ze złożonych przez niego szczegółowych wyjaśnień wynikał jego udział w sprawie.
Prokuratura wyłączyła ze śledztwa materiały, dotyczące innej osoby - domniemanego zleceniodawcy kradzieży ze Szwecji. Przekaże je szwedzkim organom ścigania.
Wcześniej prokuratura wyłączyła wątek trzech Polaków, bezpośrednich sprawców kradzieży. Przyznali się oni do winy, złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze i zostali 18 marca skazani na kary od półtora roku do dwóch i pół roku pozbawienia wolności, i nawiązki pieniężne. Wyrok jest już prawomocny.
NaSygnale.pl: 16-latka: jak mnie kochasz, to załatw mojego byłego!