Sąd pozna tajne materiały dowodowe w "sprawie starachowickiej"
Sąd Rejonowy w Starachowicach
(Świętokrzyskie) przyjął wniosek jednego z 12 oskarżonych
w "sprawie starachowickiej" o odtajnienie materiałów dowodowych,
dotyczących zorganizowanej grupy przestępczej, jaką w marcu
zeszłego roku rozbiło Centralne Biuro Śledcze (CBŚ).
15.09.2004 | aktual.: 15.09.2004 17:38
Chcę, by moja rodzina wiedziała, na jakiej podstawie jestem posądzony o handel bronią i narkotykami. W rzeczywistości nie ma na to dowodów i organy ścigania zasłoniły się klauzulą tajności - argumentował na rozprawie oskarżony Dariusz P.
Prokurator poparł jego wniosek. Nieznane oskarżonym nagrania rozmów, podsłuchanych przez policję, mają być zaprezentowane przed sądem na niejawnym dla publiczności posiedzeniu za dwa tygodnie.
Na oskarżonych w "sprawie starachowickiej" ciążą zarzuty popełnienia kilkudziesięciu przestępstw: nielegalnego posiadania oraz handlu bronią, amunicją, materiałami wybuchowymi i narkotykami, oszustw na szkodę towarzystw ubezpieczeniowych, wymuszania haraczy oraz pobić i gróźb.
Jeden z dziewięciu przesłuchanych w środę świadków zeznał, że sprzedał głównemu oskarżonemu, Leszkowi S., niesprawny prawdopodobnie pistolet z czasów II wojny. Leszek S. rzekomo chciał mieć taką broń "dla postrachu". Zapłacił za nią około 1600- 1800 zł, "a ja zostałem prawomocnie skazany (w odrębnym procesie - PAP) za to na rok więzienia z warunkowym zawieszeniem wykonania kary" - przyznał świadek.
Inny świadek potwierdził, że 23 grudnia 2002 roku wręczył oskarżonemu Jackowi G. 4 tys. zł za zapewnienie odzyskania skradzionego kilka dni wcześniej 13-letniego audi 80. Jacek G. - kuzyn żony świadka - karany za kradzież i teraz odsiadujący wyrok, był według poszkodowanego małżeństwa pośrednikiem w przekazaniu "komuś" okupu za zwrot tego auta.
Zdaniem jeszcze innego świadka oskarżony Mirosław B. zupełnie bezinteresownie pomagał odzyskać inne audi 80 skradzione w Starachowicach. Prawowity właściciel tego auta też "wykupił" swój zrabowany samochód.
Kolejnych świadków w "sprawie starachowickiej" sąd wezwał na 21 września.
Według prokuratury, główny oskarżony w tym procesie, 47-letni Leszek S., miał towarzyskie powiązania z ówczesnym starostą starachowickim Mieczysławem Sławkiem i ówczesnym wiceszefem tamtejszej rady powiatu Markiem Basiakiem. Poseł Andrzej Jagiełło (wówczas SLD, obecnie niezrzeszony) miał ostrzec obu o planowanej w Starachowicach akcji CBŚ. Jagiełło wraz z posłem Henrykiem Długoszem (dawniej SLD, obecnie niezrzeszony) i byłym wiceministrem SWiA Zbigniewem Sobotką (SLD) odpowiadają za "przeciek" w oddzielnym procesie przed Sądem Okręgowym w Kielcach. Sąd zezwolił na publikację danych posłów i samorządowców z uwagi na ważny interes publiczny.
Prawomocnie skazani byli starachowiccy samorządowcy od ponad miesiąca odbywają karę. Sąd Okręgowy w Kielcach w ich procesie apelacyjnym podwyższył do roku i czterech miesięcy karę wymierzoną przez sąd pierwszej instancji Sławkowi. Starachowicki sąd skazał go w listopadzie zeszłego roku na 12 miesięcy pozbawienia wolności za usiłowanie wyłudzenia odszkodowania za rzekomo skradziony samochód.
Wobec Basiaka, skazanego na karę łączną 14 miesięcy więzienia za wyłudzenie odszkodowania i łapówkarstwo, sąd odwoławczy uchylił wyrok w części dotyczącej udzielania korzyści majątkowych i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. Utrzymał w mocy karę roku pozbawienia wolności za wyłudzenie. Basiak stara się o warunkowe przedterminowe zwolnienie z odbywania reszty kary, na poczet której zaliczono mu - podobnie jak Sławkowi - okres tymczasowego aresztowania od 26 marca do 17 listopada 2003 r.