Sąd podwyższył karę dla b. ministranta, który zabił księdza
Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał wyrok 25 lat więzienia dla Artura Klencnera za zabójstwo księdza we wsi Miłkowice Maćki (Podlaskie). Orzekł jednak, że wyjść z więzienia skazany będzie mógł dopiero po 23, a nie 15 latach. Wyrok jest prawomocny.
Prokurator i oskarżyciel posiłkowy, a także siostra zamordowanego duchownego, chcieli dla sprawcy dożywocia. Obrońca Klencnera (sąd zgodził się na podawanie danych) - łagodniejszej kary.
W ramach złożonego w procesie powództwa cywilnego skazany ma też zapłacić bliskim księdza 100 tys. zł z odsetkami jako zadośćuczynienie.
54-letni ksiądz Tadeusz Krakówko, proboszcz parafii w Miłkowicach Maćkach, został zamordowany 1 marca ubiegłego roku na plebanii, gdzie mieszkał. Zabójstwo miało motyw rabunkowy, chodziło o kradzież pieniędzy.
Sprawca, który znał duchownego, bo w przeszłości był w parafii ministrantem, zabrał co najmniej 8,3 tys. zł. Ksiądz zmarł od wielu ciosów nożem, wcześniej był raniony zaostrzonym śrubokrętem.
Uzasadniając wyrok apelacyjny, przewodnicząca składu sędziowskiego Brandeta Hryniewicka mówiła, że nie można było przyjąć, że zabójstwo zostało dokonane ze szczególnym okrucieństwem. Jak wyjaśniała, warunkiem przyjęcia takiej kwalifikacji musiałoby być ustalenie, że sprawca dręczył, maltretował ofiarę czy dokonał "zabójstwa na raty". Jak uzasadniał sąd, w tym wypadku tak nie było.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku zgodził się z oceną sądu pierwszej instancji, którym był miejscowy sąd okręgowy, że kara 25 lat więzienia jest właściwa. Sędzia powiedziała, że należało jedynie ograniczyć skazanemu możliwość wcześniejszego, przedterminowego zwolnienia.
W normalnej sytuacji skazany mógłby ubiegać się o takie warunkowe zwolnienie po 15 latach w więzieniu. Sąd zaostrzył to minimum do 23 lat. - To obostrzenie powoduje większą dolegliwość wymierzonej kary i sprawia, że tak ukształtowana represja karna wobec oskarżonego spełnia wszelkie funkcje kary - mówiła sędzia Hryniewicka.
Sprawca zdemoralizowany, "człowiek, o którym w zasadzie nic dobrego powiedzieć nie można" - tak mówiła o skazanym. Ale dodała, nie jest to taki sprawca, którego należało skazać na dożywocie, bo taka kara to ostateczność, przewidywana dla przestępców, których trzeba wyeliminować ze społeczeństwa.
Sędzia Hryniewicka mówiła, że 24-letni obecnie Klencner po odbyciu kary będzie już dojrzałym człowiekiem. Wyraziła nadzieję, że będzie miał inne spojrzenie na życie i nie popełni ponownie podobnego czynu.
Sąd zajmował się też apelacjami dotyczącymi trzech innych osób skazanych w tym samym procesie. Są to: kolega, z którym zabójca poszedł na plebanię - uciekł stamtąd, zanim doszło do zbrodni - oraz dwie osoby, które korzystały z pieniędzy zrabowanych na plebanii, i nie powiadomiły policji o zabójstwie, choć o tym wiedziały.
Sąd apelacyjny w ich przypadku warunkowo zawiesił wykonanie kar.