PolskaSąd: oświadczenie Gilowskiej prawdziwe, ale są wątpliwości

Sąd: oświadczenie Gilowskiej prawdziwe, ale są wątpliwości

Warszawski sąd lustracyjny pod przewodnictwem sędzi Małgorzaty Mojkowskiej orzekł, że Zyta Gilowska złożyła zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. Był to, zdaniem sędzi, proces poszlakowy, bo wielu wątpliwości nie dało się wyjaśnić. Orzeczenie jest nieprawomocne. Gilowska, mimo wygranego procesu, nie jest zadowolona z uzasadnienienia wyroku. Zobaczyłam inną osobą niż jestem - powiedziała dziennikarzom Gilowska.

Sąd: oświadczenie Gilowskiej prawdziwe, ale są wątpliwości
Źródło zdjęć: © WP.PL | mg

06.09.2006 | aktual.: 06.09.2006 20:26

Sędzia podkreślała, że wbrew obiegowym opiniom, sprawa ta jest zawiła. Dowody zgromadzone przez Rzecznika Interesu Publicznego i sąd miały charakter poszlakowy; obowiązuje jednak domniemanie prawdziwości oświadczenia lustracyjnego - mówiła sędzia Małgorzata Mojkowska w ustnym uzasadnieniu wyroku.

W sprawie Zyty Gilowskiej wszystkie wymogi formalne rejestracji jako agenta zostały spełnione - mówiła przewodnicząca składu sędziowskiego.

Dodała, że karta rejestracyjna Gilowskiej miała akceptację przełożonego Witolda Wieczorka. Z akt archiwalnych wynika, że 26 marca 1986 r. - tego dnia Zyta Gilowska została zarejestrowana jako tajny współpracownik Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Lublinie. Była też założona teczka pracy i teczka personalna, które - według sądu - nie były pozbawione zawartości merytorycznej. Sędzia przypomniała, że teczki te zostały zniszczone w 1990 r., ale nie wiadomo, jak były one obszerne.

Sędzia podkreśliła jednak, że Zyta Gilowska była, zgodnie z dokumentami, źródłem informacji dla ówczesnego SB w Lublinie. TW "Beata" nie była ani biernym, ani nieaktywnym źródłem - mówiła przewodnicząca składu sędziowskiego Małgorzata Mojkowska w ustnym uzasadnieniu wyroku na Gilowską.

Dodała, że "Beata" miała informować SB o cudzoziemcach odwiedzających Polskę - Michaelu Harschu i Gerdzie Leptinie oraz o niemieckiej fundacji Schwarzkopfa, na której zaproszenie pojechała do Niemiec - a Gilowska miała z nimi związek.

Według Sądu Lustracyjnego nie można ustalić, czy zarejestrowane przez SB wydatki na TW "Beata" rzeczywiście przekazano Zycie Gilowskiej.

Sąd wymieniał 1100 zł i 11 tys zł jako wydatki zarejestrowane przez oficera SB Witolda Wieczorka na TW "Beata". Także protokoły kontroli MSW akt TW "Beata" zdaniem sądu świadczą o materializacji współpracy.

Teza obrony, że zapisy SB mogą dotyczyć innego TW o kryptonimie "Beata", ostać się nie mogą, bo z analizy akt IPN jednoznacznie wynika, że inni agenci o takim kryptonimie nie byli prowadzeni przez Witolda Wieczorka - uznał Sąd Lustracyjny.

Dokumenty archiwalne są sporządzone zgodnie z kanonami sztuki operacyjnej co potwierdzili tez świadkowie z SB - podkreśliła przewodnicząca składu sędziowskiego. Dodała: Tylko żmudna analiza dokumentów i konfrontacja ich z zapisami archiwalnymi i zeznaniami pozwalają dojść do prawdy - mówiła sędzia podkreślając, że mówi to mimo wyrażania przez niektóre osoby niezadowolenia z przebiegu procesu. Zyta Gilowska doskonale wiedziała, jaki zawód wykonuje Witold Wieczorek, bo świadczą o tym wyważone zeznania Urszuli Wieczorek - mówiła przewodnicząca składu sędziowskiego w ustnym uzasadnieniu wyroku na Gilowską.

Niepradziwe są stwierdzenia Gilowskiej, że nie wiedziała, kim on jest - dodała sędzia. Sąd nie dał też wiary Gilowskiej, by w czasie jej towarzyskich rozmów z Wieczorkiem nie padały informacje, które on potem przetransponował na swe meldunki.

Sąd nie zaakceptował też tezy Witolda Wieczorka o ochronie rodziny Gilowskiej jako motywu jej rejestracji, bo nie było potrzeby takiej ochrony - dodała sędzia. Sąd uznał, że nie jest wykluczone, że gadulstwo lustrowanej przyczyniło się do rejestracji. Według sądu, materiał sprawy nie wykazuje, by miała ona świadomość, że akceptuje ona siebie jako świadome źródło informacji SB.

Zyta Gilowska była osobą nad wyraz wiele mówiącą, żeby nie powiedzieć - gadatliwą. Witold Wieczorek określił to obrazowo: wystarczyło jej słuchać - podkreśliła sędzia Małgorzata Mojkowska w ustnym uzasadnieniu wyroku oczyszczającego Zytę Gilowską z zarzutu "kłamstwa lustracyjnego".

Sąd przypomniał, że Trybunał Konstytuyjny w 1998 r. określił pięć przesłanek, które muszą zachodzić łącznie, by uznać, że doszło do współpracy z organami bezpieczeństwa PRL: współpraca musiałaby być tajna, świadoma, wiązać się z operacyjnym zdobywaniem informacji przez służby, polegać na kontaktach z tymi służbami i się materializować.

Sędzia Mojkowska mówiła, że w ocenie sądu spełniono przesłankę kontaktowania się z przedstawicielem służb specjalnych; kontakty miały charakter towarzyski, czasem bez udziału osób trzecich (np. żony Witolda Wieczorka). Rozmowy z Wieczorkiem mogły być według sądu jej niefrasobliwością, ale informacje od Gilowskiej były dla kontrwywiadu przydatne.

Uznania, że Gilowska była agentem SB, domagał się Rzecznik Interesu Publicznego. Według obrońcy Gilowskiej, że nie ma na to żadnego dowodu. Premier Jarosław Kaczyński chce, aby po oczyszczeniu przez sąd Gilowska wróciła do rządu.

Obrońca Gilowskiej, mecenas Kruszewski twierdzi że Gilowska, uczciwy człowiek o nieposzlakowanej opinii, bardzo tę sprawę przeżywała.

Wyrok będzie nieprawomocny - strona z niego niezadowolona będzie mogła odwołać się do Sądu Lustracyjnego II instancji, a potem - do Sądu Najwyższego. Nie wiadomo, czy ewentualnej procedury odwoławczej nie przerwie wejście w życie nowej ustawy lustracyjnej, która zakłada m.in. likwidację Sądu Lustracyjnego i urzędu Rzecznika.

Była wicepremier nie kryła niezadowolenia, że sąd uwierzył nie jej a zeznaniom oficerów SB i swojej - jak powiedziała - sprzedajnej przyjaciółki. Po erze wolności i solidarności przyszła era podłości - podsumowała w rozmowie z dziennikarzami Zyta Gilowska. Dodała, że walka trwa.

Obrońca Zyty Gilowskiej, mecenas Piotr Kruszyński, zapowiedział, że będzie składał odwołanie od uzasadniernia wyroku, choć sam wyrok sądu lustracyjnego jest dla jego klientki korzystny. Sąd lustracyjny przypomniał, że wyrok w świetle zasad nowej lustracji nie będzie miał żadnego wpływu na procedury, którym Gilowska będzie musiała się poddać, jeśli zechce wrócić na funkcje publiczne. Sąd oczyścił dziś byłą wicepremier od zarzutu kłamstwa lustracyjnego, ale zaświadczenie, wydawane przez IPN będzie pomijało wyniki procesu i ustawi ją w pozycji osoby współpracujacej ze służbą bezpieczeństwa właśnie w charakterze Osobowego Źródła Informacji.

Na zakończenie ustnego uzasadnienia wyroku sędzia przypomniała, że Gilowska powinna ważyć wypowiadane publicznie słowa. Nad wieloma wypowiedziami Gilowskiej poza salą sąd przeszedł do porządku, uznając je za "efekt stresu" wywołanego procesem - mówiła sędzia, dodając wypowiedź Gilowskiej, że ewentualny niekorzystny wyrok byłby mordem sądowym, nie daje się usprawiedliwić emocjami i wychodzi poza dopuszczalne prawem komentarze strony.

Według sądu, słowa te mogły też być odebrane jako "próba wywierania nacisku na sąd", a Gilowska "winna ważyć wypowiadane publicznie słowa".

Piotr Kruszyński zwrócił uwagę, że sąd oczyścił Gilowską z zarzutu współpracy z SB i uznał jej oświadczenie lustracyjne za prawdziwe. Powiedział, że sprawiedliwości po części stało się zadość, jednak w tej sprawie chodzi o satysfakcję Zyty Gilowskiej. Podkreślił, ze w jego przekonaniu zeznania Witolda Wieczorka są nieprawdziwe, a jego wyjaśnienia dotyczące raportowania spotkań z Zytą Gilowską określił jako śmieci.

Wydarzenia TV POLSAT

Więcej na ten temat w serwisie Wydarzenia.wp.pl

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)