PolskaSąd odmówił "listu żelaznego" b. wiceprezesowi Colloseum

Sąd odmówił "listu żelaznego" b. wiceprezesowi Colloseum

23.06.2008 15:00, aktualizacja: 23.06.2008 16:37

Poszukiwany od kilku lat były wiceprezes Colloseum Piotr Wolnicki nie dostanie "listu żelaznego". Sąd Okręgowy w Katowicach odmówił wydania mu takiego
dokumentu, mimo że zgodziła się na to prokuratura.

Wolnicki jest podejrzany o wyłudzenie kilkuset milionów złotych. "List żelazny" gwarantowałby mu, że po powrocie do kraju odpowiadałby z wolnej stopy co najmniej do prawomocnego wyroku.

Prokuratura zgadzała się na to, ale domagała się wpłacenia w jego imieniu 3 mln zł kaucji. W poniedziałek prokurator Marek Marzec wyraził zgodę, by poręczenie majątkowe było o połowę niższe; gdy pełnomocnik Wolnickiego powiedział, że nie ma szans za zebranie takiej kwoty - zgodził się, by wniosło ono 1 mln zł.

Pełnomocnik Wolnickiego wnosił, by kaucję stanowiła hipoteka na nieruchomościach. Sąd uznał, że taka forma poręczenia nie daje gwarancji zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania, tym bardziej, że nieruchomości należą nie do Wolnickiego, ale do jego rodziny. Pełnomocnik podejrzanego nie wskazał też o jakie nieruchomości chodzi i gdzie są one położone - podkreśliła sędzia Dorota Kozłowska.

Sędzia zwróciła uwagę, że w myśl przepisów sąd może, ale nie musi wydawać "listu żelaznego", nawet jeżeli zostaną spełnione wszystkie warunki do jego przyznania. Wydanie takiego dokumentu jest "swoistym przywilejem", tymczasem Wolnicki, który od lat się ukrywa utrudniając w ten sposób postępowanie, nie zasługuje na to, by odpowiadać z wolnej stopy - uznał sąd. Wydanie mu "listu żelaznego" mogłoby wywołać w odczuciu społecznym przekonanie o jego bezkarności - podsumowała Kozłowska.

W opinii pełnomocnika Wolnickiego mec. Łukasza Szatko, decyzja sądu jest dużym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę stanowisko prokuratury. W sytuacji, kiedy główne strony sporu są zgodne co do potrzeby zastosowania tego rodzaju środka, stanowisko sądu budzi moje rozczarowanie - powiedział adwokat.

Myślę, że sytuacja wróci do punktu wyjścia. Będzie w dalszym ciągu poszukiwany i jego sytuacja nie ulegnie zmianie - dodał mec. Szatko. Podkreślił, że jego klient nie rozważa powrotu do kraju bez "listu żelaznego".

Wolnicki jest podejrzany o wyłudzenie kilkuset milionów złotych. Ukrywa się od marca 2002 r. Podobnie jak właściciel Colloseum Józef Jędruch zniknął, kiedy katowicki sąd postanowił go aresztować; od tego czasu jest ścigany listem gończym. Niedawno za pośrednictwem pełnomocnika zwrócił się do tego samego sądu o wydanie "listu żelaznego". Obiecał, że jeśli tak się stanie, będzie się stawiał na każde wezwanie i nie będzie utrudniał śledztwa.

Jak zgodnie uznali prokurator i pełnomocnik Wolnickiego, wydanie "listu żelaznego" temu podejrzanemu leży w interesie wymiaru sprawiedliwości - poszukiwany jest kluczowym świadkiem w sprawie Colloseum, a postępowanie w tej sprawie należy do najdłuższych w kraju.

W podobnym duchu wypowiadał się Jędruch, który był obecny na poprzednim posiedzeniu w sprawie "listu żelaznego" dla Wolnickiego. Mówił dziennikarzom, że nie wyobraża sobie, by sąd mógł Wolnickiemu odmówić takiego dokumentu. Nie da się osądzić naszej sprawy, tzw. sprawy Colloseum, bez przyjęcia jego zeznań- mówił wtedy Jędruch. Sam Jędruch jest od kilku miesięcy na wolności, gdy w jego imieniu wpłacono 3 mln zł poręczenia.

Katowicki sąd już raz, w kwietniu 2002 r., rozpatrywał wnioski o wydanie Jędruchowi i Wolnickiemu "listów żelaznych". Sąd odmówił, argumentując, że "listu żelaznego" nie wydaje się osobie, która "ewidentnie utrudnia postępowanie". Sąd uznał też, że nie było żadnych urzędowych dowodów na to, że podejrzani są poza granicami Polski.

Według mec. Szatko, od poprzedniego wniosku o "list żelazny" sytuacja znacząco się zmieniła - trwa proces w sprawie Colloseum, sprawa od strony dowodowej jest bardzo zaawansowana, a więc - jego zdaniem - nie ma obawy matactwa.

Proces w sprawie Colloseum toczy się przed Sądem Okręgowym w Katowicach od początku 2006 roku. Jędruch i inni oskarżeni odpowiadają w nim za oszustwa na łączną kwotę ok. 430 mln zł. Pod względem wielkości wyrządzonej szkody to jedna z największych spraw karnych w Polsce. Z ustaleń śledztwa wynika, że większość tej kwoty została wyłudzona w obrocie wierzytelnościami, a głównymi oszukanymi przedsiębiorstwami są należące do Skarbu Państwa Będziński Zakład Elektroenergetyczny (BZE) i Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE).

Konsorcjum Finansowo-Inwestycyjne Colloseum istniało od 1996 r. Zaczynało od handlu samochodami i obrotu wierzytelnościami. W końcu lat 90. rozwinęło szeroką działalność finansową, inwestycyjną i handlową. Colloseum kupiło m.in. kontrolny pakiet akcji Huty Pokój w Rudzie Śląskiej i lubelską spółkę PRiM. Dzięki współpracy z innymi akcjonariuszami uzyskało też decydujący głos w akcjonariacie dwóch spółek giełdowych: Huty Ferrum i Energomontażu- Północ.

Po zniknięciu w 2002 r. Jędrucha zatrzymano w lipcu 2003 r. w izraelskim mieście Jaffa. Znaleziono przy nim sfałszowane dokumenty tożsamości. Pod koniec 2003 r. został sprowadzony do Polski z Izraela na podstawie umowy ekstradycyjnej. W 2003 r. sąd ogłosił upadłość Colloseum.

Od końca ub. roku Jędruch odpowiada z wolnej stopy, w jego imieniu wpłacono 3 mln zł kaucji. Były właściciel Colloseum, który w areszcie spędził ponad cztery lata, poinformował, że na długotrwałe aresztowanie poskarżył się do Strasburga.

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także