Sąd oddalił zażalenie córki Jaruzelskiego na zajęcie dokumentów przez IPN
• Warszawski sąd oddalił zażalenie córki gen. Wojciecha Jaruzelskiego na postanowienie prokuratora IPN, w którego konsekwencji dokumenty zabezpieczone w domu wdowy po generale byłyby włączone do archiwum IPN
• Adwokat Jan Widacki: szukano teczki informatora o kryptonimie "Wolski", prokurator IPN mógł zatrzymać tylko dowody związane z tą właśnie sprawą, a tych dowodów nie znaleziono
• Decyzja sądu jest prawomocna
W kwietniu prokurator pionu śledczego IPN wydał postanowienie w przedmiocie zadysponowania dowodów rzeczowych, zabezpieczonych w lutym br. po przeszukaniu w domu wdowy po zmarłym w 2014 r. Jaruzelskim. Przewidywało ono, że dokumenty podlegające przekazaniu do IPN mają być przekazane prezesowi IPN - co oznacza włączenie ich do zasobu archiwalnego Instytutu oraz udostępnienie historykom i dziennikarzom.
Na to postanowienie zażalenie złożył pełnomocnik córki Jaruzelskiego mec. Jan Widacki, który wniósł o jego uchylenie i o wydanie "postanowienia prawidłowego". Jak mówił w maju, jeśli przeszukanie przeprowadzono w sprawie "bezprawnego przetrzymywania" teczki informatora Informacji Wojskowej z lat stalinowskich o kryptonimie "Wolski", to prokurator IPN mógł zatrzymać tylko dowody związane z tą właśnie sprawą. "Tymczasem nic takiego nie znaleziono" - oświadczył adwokat, według którego prokurator "nie może zabierać tego, co popadnie".
Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście nie uwzględnił zażalenia i zaskarżone postanowienie utrzymał w mocy - poinformowała rzeczniczka Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak. Podkreśliła, że postanowienie to jest prawomocne.
Dodała, że sąd ocenił jako bezzasadne zarzuty zażalenia co do obrazy obowiązujących procedur. - Sąd podkreślił, że wbrew ich interpretacji przedstawionej przez skarżącego, przepisy nie ograniczają możliwości zatrzymania rzeczy tylko do tych przypadków, gdy rzecz jest związana z czynem będącym przedmiotem postępowania na chwilę dokonania tej czynności, ale wprost przewidują zatrzymanie rzeczy mogących stanowić dowód innego przestępstwa, podlegających przepadkowi lub których posiadanie jest zabronione - poinformowała sędzia Leszczyńska-Furtak.
Podkreśliła, że sąd wskazał, iż fakt znalezienia w prywatnym domu dokumentów, które z wysokim prawdopodobieństwem należą do kategorii podlegających przekazaniu Instytutowi Pamięci Narodowej, musiał rodzić podejrzenie popełnienia czynu zabronionego z art. 54 ust. 1 ustawy o IPN - co uzasadnia zatrzymanie i zabezpieczenie tych dokumentów.
Sąd podniósł ponadto, że sporządzenie wykazu i opisu zabezpieczonych dokumentów nie wymagało udziału biegłych, albowiem czynności te miały charakter jedynie techniczny.
Mec. Widacki powiedział, że nie był powiadomiony o czwartkowym posiedzeniu; według sądu jego obecność nie była wymagana.
29 lutego prokurator IPN w asyście policji przeprowadził w domu wdowy po Jaruzelskim przeszukanie w celu zabezpieczenia dokumentów podlegających przekazaniu do IPN - zabezpieczono wtedy 17 pakietów dokumentów. Jak przypominał IPN, czynności te były dokonane w ramach śledztwa sygn. S 64/15/Zi "w sprawie ukrycia przez osobę do tego nieuprawnioną dokumentów podlegających przekazaniu IPN, tj. o czyn z art. 54 ust. 1 ustawy o IPN".
Przepis ten przewiduje karę od 6 miesięcy do 8 lat więzienia dla tego, kto "będąc w posiadaniu dokumentów podlegających przekazaniu Instytutowi, uchyla się od ich przekazania, utrudnia przekazanie lub je udaremnia".
16 lutego prokuratorzy IPN - na tej samej podstawie - dokonali przeszukania w domu wdowy po b. szefie MSW gen. Czesławie Kiszczaku. Zabezpieczono wówczas 6 pakietów dokumentów, w tym teczkę personalną i pracy TW "Bolka" (pakiety te udostępniono już mediom i naukowcom). Obecnie teczka TW "Bolka" trafiła do Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna w Krakowie, gdzie jest poddawana badaniom z dziedziny pisma porównawczego. Badania mogą potrwać ok. pół roku.
Media twierdziły, że pion śledczy IPN szukał materiałów dotyczących tajnego informatora Informacji Wojska Polskiego "Wolskiego" z lat stalinizmu, którym miał być wtedy Jaruzelski.
Prezes IPN Łukasz Kamiński potwierdził te informacje w marcowym wywiadzie dla PAP. - Oczywiście to śledztwo nie toczy się tylko w sprawie jednej konkretnej teczki, jednego zbioru dokumentów, tylko jest to ogólna kwestia przechowywania dokumentów przez osoby nieuprawnione; natomiast jest prawdą, że jednym z wątków tego śledztwa są poszukiwania teczki tajnego informatora Informacji Wojskowej o pseudonimie "Wolski" - mówił. Według mediów IPN podejrzewał, że teczka "Wolskiego" może znajdować się w domu zmarłego w 2015 r. Kiszczaka - co się miało nie potwierdzić.
Art. 25 ustawy o IPN stanowi, że przekazaniu do archiwum Instytutu podlegają "dokumenty, zbiory danych, rejestry i kartoteki wytworzone oraz zgromadzone przez organy bezpieczeństwa państwa, organy więziennictwa, sądy i prokuratury oraz organy bezpieczeństwa III Rzeszy Niemieckiej i Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich". Według ustawy, prezes IPN "może zażądać wydania także innej dokumentacji niż wskazana w art. 25, niezależnie od czasu jej wytworzenia lub zgromadzenia, jeżeli jest ona niezbędna do wypełnienia zadań Instytutu Pamięci określonych w ustawie".
W 2006 r. media ujawniły dokumenty IPN, z których wynikało, że Jaruzelski pod pseudonimem "Wolski" współpracował w latach 1949-1954 jako agent informator z Informacją Wojskową. Jaruzelski nazwał te informacje pomówieniem. Jako "brednię" określił zaś opisany w 2010 r. przez "Biuletyn IPN" raport kontrwywiadu NRD z 1986 r., z którego miało wynikać, że został zwerbowany w 1952 r. do współpracy z IW przez jej ówczesnego oficera Czesława Kiszczaka. Zaprzeczał temu również sam Kiszczak.