PolskaSąd nie zgodził się na aresztowanie ginekologa

Sąd nie zgodził się na aresztowanie ginekologa

Krakowski sąd nie zgodził się na
aresztowanie znanego w Krakowie 74-letniego ginekologa Rudolfa K.,
podejrzanego o korupcję, płatną protekcję i poświadczanie
nieprawdy. O aresztowanie lekarza wnosiła prokuratura.

29.11.2006 | aktual.: 29.11.2006 15:30

Sąd uznał, że co prawda materiały dowodowe w sposób wysoce prawdopodobny wskazują, że przestępstwa zarzucane podejrzanemu mogły zostać popełnione, jednak stwierdził, że wystarczające dla zapewnienia prawidłowego toku postępowania mogą okazać się wolnościowe środki zabezpieczające- powiedział rzecznik sądu okręgowego Andrzej Almert.

Jak poinformował sędzia Almert, sąd przy podejmowaniu decyzji wziął także pod uwagę wiek podejrzanego, stan jego zdrowia i przebieg dotychczasowej drogi życiowej. Brał także pod uwagę jego wyjaśnienia, z których wynikało m.in., że nie wyklucza przyjmowania korzyści majątkowych, ale szczegółów nie pamięta. Dlatego sąd uznał, że stosowanie aresztu nie jest konieczne. Podkreślił także, że areszt nie może być karą stosowaną jeszcze podczas śledztwa.

Jak poinformowano w prokuraturze, postanowienie sądu zostanie dokładnie przeanalizowane i dopiero wtedy podjęte zostaną stosowne decyzje. Szef Prokuratury Rejonowej dla Krakowa Śródmieścia Wschód prok. Piotr Kosmaty podkreślił jednak, iż także zdaniem sądu zebrany materiał dowodowy w sposób wysoce prawdopodobny wskazuje na popełnienie przestępstw przez lekarza.

Prokuratura zarzuciła znanemu w Krakowie profesorowi i autorytetowi w zakresie ginekologii, endokrynologii oraz leczenia niepłodności Rudolfowi K. korupcję, płatną protekcję i poświadczanie nieprawdy w dokumentach.

We wtorek wieczorem przedstawiła mu 16 zarzutów, związanych głównie z leczeniem pacjentek w okresie od roku 1996 do 2005 w publicznym zakładzie leczniczym, a pobieraniem za to pieniędzy na prywatną klinikę, w której profesor był współudziałowcem.

Według prokuratury, prof. Rudolf K. w ośmiu przypadkach pobrał w sumie 11,5 tys. zł za zabiegi laparoskopii, wykonane w kierowanej przez siebie publicznej klinice endokrynologii i płodności Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.

Ponadto, w sześciu przypadkach poświadczył nieprawdę, wykazując w fakturach, iż zabiegów sztucznego zapłodnienia wartości 10,5 tys. zł dokonał w prywatnej Polsko-Amerykańskiej Klinice Płodności, której był współudziałowcem, podczas gdy w rzeczywistości zostały one wykonane w klinice Szpitala Uniwersyteckiego.

Kolejne zarzuty dotyczą dwóch przypadków płatnej protekcji, kiedy prof. K. nie kierował już uniwersytecką kliniką, ale podejmował się za pieniądze pośrednictwa w dokonaniu tam sztucznego zapłodnienia pacjentek. Miał za to otrzymać łącznie 3,6 tys. zł.

Zarzuty poświadczania nieprawdy w dokumentach postawiono także pracownicy prywatnej kliniki. Przestępstwo miało polegać na wystawianiu faktur potwierdzających wykonanie zabiegów w prywatnej klinice, podczas gdy zabiegi wykonywano w klinice Szpitala Uniwersyteckiego. Kobieta przyznała się do winy; prokuratura zastosowała wobec niej poręczenie majątkowe.

Postępowanie w tej sprawie trwa od listopada 2005 roku. Prokuratura przesłuchała już kilkuset świadków i ma zamiar przesłuchać kolejnych kilkuset. Zapowiada, że śledztwo ma charakter rozwojowy.

Za korupcję lekarzowi grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności. Przestępstwo poświadczania nieprawdy w dokumentach zagrożone jest karą do 5 lat więzienia.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)