Sąd nie zajmie się Kiszczakiem
Sąd Apelacyjny w Warszawie nie rozpatrzy odwołania obrony w procesie byłego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka, skazanego w marcu na dwa lata więzienia w zawieszeniu za przyczynienie się do śmierci 9 górników z kopalni "Wujek" po ogłoszeniu stanu wojennego w grudniu 1981 roku.
09.12.2004 | aktual.: 09.12.2004 11:00
Ma wokandzie sądu apelacyjnego można było przeczytać, że sprawa nie będzie rozpatrzona z powodu wycofania przez Kiszczaka pełnomocnictwa dla swego obrońcy, mec. Jacka Wasilewskiego.
Jeszcze przed zakończeniem procesu I instancji mec. Wasilewski ciężko zachorował, raz nawet zasłabł na sali rozpraw i trafił do szpitala. Już mowę obrończą w imieniu Wasilewskiego wygłaszał zastępujący go wtedy adwokat Grzegorz Majewski.
W czwartek okazało się, że Kiszczak pozostał bez żadnego obrońcy, ponieważ pełnomocnictwo dla mec. Wasilewskiego zostało cofnięte, a jednocześnie mec. Majewski nie został ustanowiony nowym obrońcą.
Według aktu oskarżenia, Kiszczak "sprowadził powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi", wysyłając 13 grudnia 1981 r. tajny szyfrogram do jednostek milicji, mających m.in. pacyfikować strajkujące zakłady.
Zdaniem prokuratury i sądu I instancji, bez żadnej podstawy prawnej Kiszczak przekazywał w nim dowódcom poszczególnych oddziałów MO swoje uprawnienia do wydania rozkazu o użyciu broni przez te oddziały. To zaś było podstawą działań milicjantów, którzy 15 i 16 grudnia 1981 r. strzelali w kopalni "Manifest Lipcowy" (gdzie ranili 25 górników) i w "Wujku" (tam zabito dziewięciu).
Kiszczak, podobnie jak milicjanci oskarżeni w Katowicach, twierdził, że strzelano indywidualnie, w obronie własnej przed atakującymi robotnikami.
Od wyroku skazującego odwołuje się obrona Kiszczaka, która walczy o uniewinnienie b. szefa MSW. Adwokat będzie wnosić o uchylenie wyroku skazującego i powtórzenie procesu, lub nawet uniewinnienie przez sąd apelacyjny.