Sąd nie rozpatrzył zażalenia na areszt Pęczaka
Sąd Okręgowy w Łodzi nie rozpatrzył zażalenia na aresztowanie byłego posła SLD Andrzeja Pęczaka. Sąd
uznał, że w aktach sprawy brakuje dokumentu kończącego procedurę
zrzeczenia się immunitetu przez posła i odroczył wydanie
postanowienia w tej sprawie.
Sąd zobowiązał Prokuraturę Apelacyjną w Łodzi do przedstawienia w terminie trzech dni kopii pisma marszałka Sejmu do prokuratora generalnego, przekazującego treść oświadczenia posła o zrzeczeniu się immunitetu. Po dostarczeniu dokumentu zostanie wyznaczony nowy termin rozpatrzenia zażalenia na aresztowanie Pęczaka.
Brakuje jednego z dokumentów, które potwierdza, że poseł Pęczak złożył oświadczenie, w którym zrzeka się immunitetu. Jest to warunek podstawowy, kończący kwestię dotyczącą uchylenia immunitetu. Tego dokumentu, bardzo istotnego dla stwierdzenia samej zasadności i możliwości pociągnięcia posła do odpowiedzialności, w aktach nie ma. Z tego wynika, że gdy poseł Pęczak był aresztowany, tego dokumentu też nie było - powiedział jeden z obrońców Pęczaka, mec. Piotr Kona.
Dodał, że na środowym posiedzeniu sąd przede wszystkim zajmował się kwestiami proceduralnymi, a nie merytorycznymi. Najpierw trzeba wyjaśnić sprawy formalne - powiedział.
Zdaniem rzeczniczki Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi, sąd wykroczył poza swoje uprawnienia, żądając od prokuratury tych dokumentów.
Wszystkie wymogi zostały przez nas spełnione. Sąd nie ma możliwości badania i sprawdzania uchwał Sejmu, które zostały podjęte większością głosów. Poza tym jest konstytucja, która mówi, że jeżeli poseł złożył oświadczenie, to wszelka inna procedura już nie ma znaczenia - powiedział Małgorzata Glapska-Dudkiewicz.
Zapewniła, że w ciągu trzech dni żądany przez sąd dokument zostanie dostarczony.
Andrzej Pęczak trafił do aresztu 20 listopada jako pierwszy poseł w historii III RP. Sąd pierwszej instancji zdecydował o aresztowaniu go ze względu na obawę matactwa i grożąca mu wysoką karę. Prokuratura Apelacyjna w Łodzi zarzuciła Pęczakowi przyjęcie korzyści majątkowej i osobistej w kwocie co najmniej 295 tys. od znanego lobbysty Marka D. i jego asystenta, byłego posła KPN Krzysztofa P. Łapówką miało być prawo użytkowania luksusowego mercedesa oraz telefonu komórkowego.
Przyjęcie przez posła korzyści majątkowej i osobistej - zdaniem prokuratury - miało nastąpić w "zamian za zachowanie stanowiące naruszenie praw i obowiązków wynikających z ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora". Grozi za to kara do 12 lat więzienia.
Pęczak nie zrzekł się mandatu poselskiego. W liście skierowanym ostatnio do marszałka Sejmu poseł domagał się, by umożliwić mu udział w sejmowych głosowaniach; chce też utrzymywać kontakty z biurem poselskim, dostawać materiały i stenogramy z obrad izby. Według jego obrońców, poseł zwrócił się też o to do łódzkiej prokuratury.
53-letni letni Andrzej Pęczak to były działacz PZPR, współtwórca SdRP. Za czasów koalicji SLD-PSL był w latach 1994-1997 wojewodą łódzkim. Później przez siedem miesięcy pełnił funkcję wiceministra skarbu; podlegała mu prywatyzacja. Do marca 2003 roku był szefem SLD w Łódzkiem. Posłem został po wyborach 1997 roku, ponownie wybrany w 2001 roku. Był obserwatorem w Parlamencie Europejskim i członkiem rady nadzorczej sportowej spółki SPN Widzew SSA.