Sąd Najwyższy: można rozpocząć proces ws. Nangar Khel
Sąd Najwyższy przyjął zażalenie wojskowej prokuratury w sprawie Nangar Khel. Oznacza to, że proces w sprawie ostrzelania afgańskiej wioski przez polskich żołnierzy może się już rozpocząć.
Izba Wojskowa Sądu Najwyższego na niejawnym posiedzeniu uwzględniła zażalenie prokuratury na decyzje o zwrocie jej przez sąd sprawy żołnierzy oskarżonych o zabicie cywili w afgańskiej wiosce Nangar Khel.
Naczelna Prokuratura Wojskowa wnosiła o uchylenie postanowienia Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie z 9 października i o to, by proces mógł się już zacząć.
W ustnym uzasadnieniu SN wskazał, że analiza materiału dowodowego nie wskazuje na istotne braki w postępowaniu. Według SN, dowody są na tyle kompletne, że sąd I instancji może rozpoznać sprawę.
- Nasi żołnierze postawieni w tak krytycznych sytuacjach jak na przykład ta, do której doszło w afgańskiej wiosce Nangar Khel, muszą mieć poczucie, że są chronieni przez polskie państwo - mówił premier Tusk pytany przez dziennikarzy o to, jakiego wyroku spodziewa się dla polskich żołnierzy.
- Niezależnie jakie werdykty będzie ogłaszał sąd, dowództwo sił zbrojnych i politycy odpowiedzialni za politykę państwową - wszyscy jesteśmy zobowiązani, aby nasi żołnierze mieli poczucie, że są przez państwo chronieni także w tak krytycznych sytuacjach, jak tamta w Afganistanie - podkreślił premier.
- Nie ma jednak miejsca w polskim wojsku dla działań patologicznych - zaznaczał Tusk.
Wskutek ostrzału wioski przez polskich żołnierzy w sierpniu 2007 r. na miejscu zginęło sześć osób (w tym troje dzieci), dwie zmarły w szpitalu. Prokuratura wojskowa oskarżyła sześciu żołnierzy o zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi dożywocie, jednego żołnierza o ostrzelanie niebronionego obiektu, za co grozi od 5 do 15 lat więzienia. Wszyscy oskarżeni, którzy byli aresztowani, są obecnie na wolności.
W śledztwie ustalono, że żołnierze plutonu szturmowego ostrzelali Nangar Khel z wielkokalibrowego karabinu maszynowego, a następnie obrzucili ją granatami moździerzowymi, mimo iż mieszkańcy wioski ani nikt w okolicy nie stanowił zagrożenia. W ocenie śledczych, żołnierze wiedzieli, że ogień trafi w zabudowania - centrum i skraj wioski, widzieli poruszających się tam ludzi i bawiące się dzieci. Zdaniem prokuratury, ich działanie miało cechy "wstrzeliwania się w wytypowany cel".
Oskarżeni nie przyznają się do winy. Obrona twierdzi, że jedną z przyczyn tragedii były wady broni i pocisków; prokuratura zaprzecza.
Do odrębnego postępowania wyłączono kilkanaście innych wątków związanych ze sprawą żołnierzy z Nangar Khel. Chodzi m.in. o znieważenie zwłok, poniżanie żołnierzy przez dowódcę, narażenie na utratę życia dwóch szeregowych, utrudnianie postępowania, użycie przemocy wobec świadków w prowadzonym postępowaniu oraz pełnienie przez jednego z żołnierzy służby w Legii Cudzoziemskiej.