PolskaSąd: Kora powinna być zbadana psychiatrycznie

Sąd: Kora powinna być zbadana psychiatrycznie

Akt oskarżenia przeciwko Korze (Oldze J.) o posiadanie marihuany został zwrócony do prokuratury - dowiedział się portal tvp.info. Zdaniem sądu prokuratura, przed wysłaniem sprawy do osądzenia, powinna powołać biegłego, który stwierdzi, czy piosenkarka jest uzależniona od narkotyków i czy jest poczytalna. Prokuratura zapowiada zaskarżenie tej decyzji.

Sąd: Kora powinna być zbadana psychiatrycznie
Źródło zdjęć: © AKPA

Jak donosi tvp.info, Sąd Rejonowy dla Warszawy-Żoliborza zdecydował o zwrocie do prokuratury aktu oskarżenia przeciwko piosenkarce „celem jego uzupełnienia”. W uzasadnieniu tej decyzji można przeczytać, że „zasadnym jest przeprowadzenie opinii biegłego, czy Olga J. jest uzależniona od narkotyków”. Zdaniem sądu zażywanie przez Olge J. narkotyków jest „faktem notoryjnym” (powszechnie znanym - przyp. red.), gdyż w „wielu pismach się do tego przyznawała i nie budzi on wątpliwości”.

- Sąd zobowiązał prokuratora m.in. do przeprowadzenia badań psychiatrycznych. Zgodnie z ustawą o przeciwdziałaniu narkomanii obowiązkowe jest też sporządzenie przez specjalistę wywiadu, czyli rozmowy z oskarżonym na temat środków, których dotyczy sprawa - powiedział rzecznik prasowy warszawskiego sądu okręgowego sędzia Igor Tuleya. Dodał, że postanowienie sądu o zwrocie sprawy nie jest jeszcze prawomocne, prokuratura może się na nie zażalić.

Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Dariusz Ślepokura powiedział, że zażalenie takie jest już przygotowywane przez prokuratora i wkrótce trafi do sądu okręgowego. - Prokurator stoi na stanowisku, że z akt sprawy wcale nie wynika, aby oskarżona była uzależniona, czy też sama zażywała narkotyki, więc nie było podstaw do skierowania jej na badania psychiatryczne - powiedział.

Prok. Ślepokura dodał, że prokuratura nie mogła zastosować w przypadku wokalistki od niedawna obowiązującego przepisu, który pozwala na umorzenie postępowania przez prokuratora, jeśli sprawa dotyczy małej ilości narkotyków na własny użytek sprawcy. - W orzecznictwie przyjmuje się, że nieznaczna ilość to jedna-dwie działki; w tym przypadku chodzi natomiast o około pięć-sześć działek. Ponadto Olga J. wskazywała, że środki te nie były na jej własny użytek - wyjaśnił.

Przesyłka dla Ramony

Olga J. została zatrzymana przez warszawską policję w czerwcu. W paczce nadesłanej na jej adres celnicy znaleźli marihuanę. Media donosiły wówczas, że przesyłka była zaadresowana na jej psa, Ramonę. Jak wówczas informowała policja, w jej domu znaleziono ok. 3 gramów narkotyku. Postawiono jej zarzuty i zwolniono.

Sprawą zajęły się dwie prokuratury - żoliborska, która prowadziła śledztwo ws. narkotyków znalezionych w domu, i mokotowska, która nadzoruje śledztwo prowadzone przez celników, a dotyczące przesyłki. To drugie zakończy się prawdopodobnie we wrześniu umorzeniem.

W myśl ustawy antynarkotykowej za posiadanie środków odurzających lub substancji psychotropowych grozi do trzech lat więzienia, ale w przypadkach mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Gdyby udowodniono komuś posiadanie znacznej ilości narkotyków, groziłoby mu od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.

"Marihuana do celów badawczych"

W oświadczeniu przesłanym przez menedżerkę piosenkarki Katarzynę Litwin napisano, że konopie indyjskie znajdowały się w domu dla celów badawczych. "Kamil Sipowicz, partner 'Kory' - poeta, rzeźbiarz, malarz i naukowiec (posiada tytuł doktora nauk humanistycznych), jest autorem książek poświęconych historii konopi oraz hipisów w Polsce. Aktualnie kończy pracę nad kolejną pozycją o podobnej tematyce, a niewielką ilość marihuany przechowywanej w domu traktował jak materiał badawczy służący do zdjęć i opisów" - napisano w oświadczeniu.

Sprawa Kory wzbudziła wiele emocji w środowisku polityków i artystów. Część z nich wystosowała specjalny apel, w którym podkreśliła, że "niewielka ilość marihuany może być zgodnie z ustawą podstawą do niepodejmowania żadnych działań przez prokuraturę, a tak się jednak nie dzieje".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (131)