Sąd: IPN słusznie nie ujawnia agentów, nie mając co do nich pewności
Instytut Pamięci Narodowej słusznie nie
odtajnia pokrzywdzonym danych agentów, którzy na nich donosili,
jeśli nie jest całkowicie pewien, kto był tym agentem - orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Warszawie.
28.02.2006 | aktual.: 28.02.2006 14:56
WSA oddalił skargę działacza NSZZ "Solidarność" z Łodzi Marka Chwalewskiego, który zaskarżył odmowę ujawnienia mu przez IPN, jako osobie pokrzywdzonej, danych agenta SB o kryptonimie "Stefan". WSA podzielił opinię prezesa IPN, że w tym przypadku brak jest w IPN dokumentów jednoznacznie wskazujących, kto był tym agentem. Chwalewski twierdził, że IPN nie ujawnia mu tego agenta, bo to "znacząca osoba".
W 2004 r. IPN odmówił Chwalewskiemu, który wcześniej dostał od IPN status pokrzywdzonego, odtajnienia danych "Stefana". W 2005 r. ówczesny prezes IPN Leon Kieres utrzymał tę decyzję, od której Chwalewski odwołał się do WSA.
WSA ujawnił, że w "niedatowanym wykazie źródeł osobowych" z IPN występują dwie osoby o kryptonimie "Stefan", ale akta obu zniszczono podczas przełomu 1989 r. Dlatego IPN uznał, że nie da się wskazać jednoznacznie, kto był "Stefanem". IPN wnosił o oddalenie skargi Chwalewskiego.
Podzielając stanowisko IPN, WSA przypomniał, że zgodnie z ustawą o IPN, osobie pokrzywdzonej należy podać nazwiska oraz dalsze dane osobowe funkcjonariuszy, pracowników i współpracowników organów bezpieczeństwa PRL - ale tylko wtedy, "jeżeli można je jednoznacznie określić na podstawie dokumentów danego organu bezpieczeństwa".
Opierając się na tym przepisie, WSA nie znalazł powodów, by uchylić zaskarżoną decyzję - powiedziała w ustnym uzasadnieniu wyroku WSA sędzia Małgorzata Miron. Dodała, że w tym przypadku IPN nie mógł jednoznacznie określić danych agenta, a zatem musiał odmówić skarżącemu ich podania. Podkreśliła, że także z ustawy o ochronie danych osobowych wynika, że "nie można przekazywać danych, jeżeli nie są one pewne".
Na rozprawie w WSA nie stawił się ani Chwalewski, ani nikt z IPN.