Sąd broni konsumentów
To ubezpieczyciel powinien dopilnować, by składka odpowiadała wartości rzeczy. Jej zaniżenie nie powinno obciążać odszkodowania dla ubezpieczonego.
Dom ubezpieczono na 1,5 mln zł, choć wart był 2,5 mln zł. Po jego spaleniu sądy niższych instancji zmniejszyły odszkodowanie proporcjonalnie do niedoubezpieczenia. I zamiast 1,3 mln zł zasądziły 876 tys. odszkodowania. Sąd Najwyższy orzekł, że to niedopuszczalne.
Dom był droższy
SN zajmował się sprawą Marka R. i Jacka S., właścicieli domu, który w znacznej części strawił pożar. W umowie ubezpieczenia jego wartość określili na 1,5 6 mln zł (tzw. suma ubezpieczenia). Tymczasem w postępowaniu likwidacyjnym, a następnie przed sądami, ustalono, że na dzień pożaru była znacznie wyższa.
Sąd Okręgowy w Tarnowie oszacował ją na 2,7 mln zł, a krakowski Sąd Apelacyjny na 2,4 mln zł. W ogólnych warunkach ubezpieczenia pozwanego towarzystwa zastrzeżono jednak, że niedoubezpieczenie proporcjonalnie zmniejsza kwotę odszkodowania. I sądy niższych instancji odpowiedni ją zmniejszyły.
Jedyna różnica w wyrokach wiązała się ze wspomnianą różnicą w wycenie budynku. SO zmniejszył odszkodowania do 58 proc. szkody, a SA do 65 proc. W efekcie obaj ubezpieczeni uzyskali po 438 tys. zł zamiast po 673 tys. zł.
Obowiązki zakładu
I z tego powodu sprawa trafiła do Sądu Najwyższego. Ten uchylił werdykt SA.
SN wskazał, że skoro w ubezpieczeniach majątkowych składka odpowiada ryzyku ubezpieczeniowemu, a zakład ubezpieczeń pobiera ją od kwoty ubezpieczenia, to w razie wystąpienia szkody o wysokości odszkodowania powinna decydować nie wartość przedmiotu ubezpieczenia, ale suma ubezpieczenia. Regułą zatem powinno być odszkodowanie odpowiadające wysokością szkodzie, a jego granicą suma ubezpieczenia. Klauzula ograniczająca odpowiedzialność ubezpieczyciela może być uznana za niedopuszczalną w relacji z konsumentami.
- W tej sprawie razi nielojalność zakładu ubezpieczeń wobec konsumenta - wskazał w uzasadnieniu Wojciech Katner, sędzia sprawozdawca. - Jeśli ubezpieczyciel zaakceptował bez własnej weryfikacji wartość ubezpieczanego domu, to dokonywanie weryfikacji tej wartości dopiero na etapie postępowania likwidacyjnego przeczy zasadzie równości stron umowy i narusza zasady uczciwości gospodarczej po stronie ubezpieczyciela (przedsiębiorcy).
W konsekwencji SN zwrócił sprawę SA do ponownego rozpoznania.
- Z zadowoleniem przyjmujemy prokonsumenckie podejście SN do zasady proporcji w praktyce ubezpieczeniowej - mówi mecenas Aleksander Daszewski z Biura Rzecznika Ubezpieczonych. - Od lat sprzeciwialiśmy się jej w obrocie konsumenckim, w szczególności kiedy ubezpieczyciele stosowali ją wobec powodzian w 2010 r. To krzywdząca metoda, ponieważ prawidłowa wycena poszczególnych składników majątku, np. domu, samochodu itd., wymaga specjalistycznej wiedzy z dziedziny rzeczoznawstwa majątkowego, co przekracza możliwości konsumentów. W naszej ocenie reguła proporcji narusza też zasadę ekwiwalentności świadczeń. Ubezpieczający bowiem za określoną wysokość składki ma prawo oczekiwać odszkodowania ubezpieczeniowego odpowiadającego wysokości szkody, byle nie przekraczało ono sumy ubezpieczenia - uważa mecenas Daszewski.
sygnatura akt: III CSK 302/13
prof. Marcin Orlicki z Katedry Prawa Cywilnego, ?Handlowego i Ubezpieczeniowego ?Uniwersytet im. Adama Mickiewicza ?w Poznaniu
Praktyka stosowania reguły proporcji przy niedoubezpieczeniu jest stosowana od dziesięcioleci w bardzo wielu systemach prawnych. Sama ta reguła nie godzi bowiem w prawa ubezpieczającego, lecz zwiększa różnorodność umów. Problemem może być natomiast sposób korzystania z niej. Niekiedy bowiem ubezpieczyciele nie tłumaczą jasno, jakie są skutki zaniżenia sumy ubezpieczenia i na czym polega reguła proporcji. Zdarza się również, że ubezpieczający pozbawiony jest uprawnienia do samodzielnego określania wysokości sumy ubezpieczenia. Wydaje mi się, że dużo lepiej walczyć ?z niewłaściwym korzystaniem z reguły proporcji, która w swej istocie jest pożyteczna.