PolskaSąd aresztował śląskiego burmistrza

Sąd aresztował śląskiego burmistrza

Rybnicki sąd aresztował w piątek na trzy miesiące burmistrza i wiceburmistrza Czerwionki-Leszczyn (Śląsk) - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach Michał Szułczyński. Obaj mężczyźni są podejrzani o niedopełnienie obowiązków, przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę miasta.

20.10.2006 | aktual.: 20.10.2006 14:55

Burmistrz Marek K. został zatrzymany we wtorek przez policjantów z wydziału do walki z korupcją, wiceburmistrz Piotr I. dzień później. Ma to związek z prowadzoną przez rybnicką prokuraturę sprawą afery korupcyjnej w Urzędzie Miasta w Czerwionce-Leszczynach, w której do tej pory zatrzymano kilka innych osób.

Wniosek o aresztowanie obu przedstawicieli lokalnych władz prokuratura motywowała grożącą im surową karą i obawą matactwa.

Policjanci zatrzymali burmistrza i wiceburmistrza m.in. w związku z nieprawidłowym umarzaniem należnych gminie podatków oraz umożliwieniem jednej z firm eksploatacji surowca z terenu zlikwidowanej kopalni bez pobierania przez prawie dwa lata czynszu za dzierżawę.

W czerwcu w tej sprawie zatrzymano byłego skarbnika urzędu miejskiego w Czerwionce-Leszczynach, Franciszka S., który bezprawnie umarzał niektórym firmom zaległości podatkowe. Mężczyzna do tej pory przebywa w areszcie.

Miesiąc wcześniej zarzuty korupcji przedstawiono dwojgu naczelnikom wydziałów w Urzędzie, którzy mieli pomagać samorządowcom w przestępczym procederze. Łapówkę miała przyjąć szefowa wydziału ekologii i zdrowia Urzędu, a naczelnikowi wydziału architektury i urbanistyki zarzucono nieprawidłowości przy przetargach.

Zdaniem prokuratury, wielkość strat spowodowanych działaniami podejrzanych w tej sprawie przekracza dwa mln zł. Burmistrzowi przedstawiono 14 zarzutów dotyczących niegospodarności i działania na szkodę budżetu gminy.

Sprawa ma związek ze śledztwem przeciwko Józefowi G. (od ubiegłego roku w areszcie), właścicielowi firmy handlującej tzw. mułem poflotacyjnym, wykorzystywanym jako środek opałowy. Biznesmen dzierżawił teren dawnej kopalni, skąd wydobywał surowiec.

Jak podawała policja, władze miasta nie reagowały, choć przedsiębiorca prawie dwa lata korzystał z gminnego terenu, nie płacąc czynszu dzierżawnego. Zaległości z tego tytułu przekroczyły 600 tys. zł.

Policja i prokuratura ustaliły także, że w gminie niezgodnie z prawem umarzano firmom lokalne podatki, m.in. spółce Józefa G. To, czy i jakie korzyści mieli z tego burmistrz i jego zastępca, jest przedmiotem postępowania. Umorzenia często tłumaczono "ważnym interesem społecznym".

O tym, że sprawa ma charakter korupcyjny, świadczy m.in. stawiany podejrzanym zarzut działania "w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej", polegającego na przekroczeniu uprawnień lub niedopełnieniu obowiązków oraz działaniu na szkodę interesu publicznego. Grozi za to kara od roku do 10 lat więzienia.

Jak zapowiada prokuratura, w sprawie można spodziewać się kolejnych zatrzymań. Nieoficjalnie prokuratorzy mówią, że nieformalny, przestępczy układ w Urzędzie funkcjonował od kilku lat.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)