Sąd Apelacyjny: Kozłowski nie naruszył dóbr osobistych M.Giertycha
Krakowski Sąd Apelacyjny zdecydował,
że publicysta "Tygodnika Powszechnego" Krzysztof Kozłowski nie
naruszył dóbr osobistych kandydującego w ubiegłorocznych wyborach
prezydenckich Macieja Giertycha.
15.03.2006 | aktual.: 15.03.2006 11:29
W ten sposób sąd apelacyjny zmienił wyrok sądu okręgowego z lipca zeszłego roku, który uznał winę Kozłowskiego i nakazał mu przeproszenie polityka na łamach "Rzeczpospolitej" i "Gazety Wyborczej". Sąd wyższej instancji nakazał także Maciejowi Giertychowi pokrycie kosztów procesu i postępowania apelacyjnego w wysokości 6,8 tys. zł.
Sprawa dotyczyła publikacji w "Gazecie Wyborczej" z 11 stycznia zeszłego roku dotyczącej proponowanej przez LPR nowelizacji ustawy o IPN - "LPR: ujawnić wszystkie nazwiska oficerów SB i ich agentów". Komentujący w gazecie ten projekt Krzysztof Kozłowski, były szef MSW w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, stwierdził, że na takiej liście powinien znaleźć się także Maciej Giertych jako członek Rady Konsultacyjnej przy gen. Jaruzelskim w latach 80.
W lipcu zeszłego roku Sąd Okręgowy w Krakowie uznał, że Krzysztof Kozłowski naruszył dobra osobiste Macieja Giertycha. Nakazał mu opublikowanie w prasie obszernych przeprosin polityka "za znieważenie i zniesławienie, a w konsekwencji naruszenie jego godności osobistej, czy też narażenie na szwank jego dobrego imienia".
Sędzia Paweł Rygiel w uzasadnieniu wyroku Sądu Apelacyjnego powiedział, że prasowy komentarz Krzysztofa Kozłowskiego ma charakter opinii, więc z tego powodu sąd nie może zawartych tam sformułowań oceniać w kategorii prawdy bądź fałszu.
Jeżeli mamy do czynienia z wypowiedzią o charakterze opinii, nie oceniamy tej wypowiedzi jako merytorycznie uzasadnionej, merytorycznie prawdziwej bądź merytorycznie nieprawdziwej, bo każdy ma prawo wyrażać opinie. W sytuacji wypowiedzi o charakterze opinii naruszenie dóbr osobistych powoduje odpowiedzialność osoby wyrażającej tę opinię, jeżeli motywy, którymi się kierowała, są ukierunkowane jedynie na pokrzywdzenie oponenta, postawienie go w opinii publicznej w złym świetle oraz jeśli nie ma ona żadnego związku z faktami - dodał sędzia.
Zdaniem sądu, nie można Kozłowskiemu przypisać złych intencji, a jego intencje odpowiadały dokładnie treści komentarza. Podkreślił ponadto, że w zakresie komentarzy i opinii sąd nie jest uprawniony do oceny, czy taka opinia jest merytorycznie poprawna, o ile mieści się w granicach, które wyznacza obowiązujący porządek prawny. Każdy ma prawo do wyrażania opinii, natomiast to, czy to jest opinia merytorycznie poprawna czy niepoprawna, nie podlega kontroli sądów - zaznaczył przewodniczący składu sędziowskiego.
Krzysztof Kozłowski powiedział dziennikarzom po ogłoszeniu wyroku, że sprawa nabrała szerszego wymiaru, niż tylko "spór dwóch starszych panów" i oparła się o określenie granicy wolności wypowiedzi i opinii.
To jest ważne, że sprawa nabrała szerszego wymiaru (...) W dzisiejszej sytuacji tego rodzaju wyrok sądu apelacyjnego brzmi optymistycznie. Media mogą o tyle o ile być spokojne. (Z wolnością słowa) Nie jest na razie źle - powiedział.
Pełnomocnik Macieja Giertycha, Leszek Wojtasik, bez konsultacji ze swoim klientem nie chciał się wypowiadać na temat wyroku i dalszego losu sprawy.