Najpotężniejsze siły powietrzne świata. Ten kraj to militarna potęga
Chociaż amerykańskie samoloty zdominowały światowe niebo już w czasie II wojny światowej, siły powietrzne powstały jako samodzielny rodzaj sił zbrojnych dopiero w 1947 roku. Od tej chwili amerykańskie siły powietrzne uczestniczyły w wielu konfliktach i operacjach na całym świecie dowodząc swojej efektywności, zdolności bojowych i szybkości reakcji na sytuacje kryzysowe. W ciągu siedmiu dekad swojego istnienia USAF stał się najbardziej zaawansowanymi siłami powietrznymi świata, a w tym roku obchodzi 75. rocznicę powstania.
Początków amerykańskiego lotnictwa wojskowego można się doszukiwać w utworzeniu 1 sierpnia 1907 roku Wydziału Aeronautyki w ramach Korpusu Sygnałowego US Army. Jednostka miała odpowiadać za wszystkie sprawy związane z wojskowym wykorzystaniem balonów i innych maszyn latających. W momencie wybuchu I wojny światowej w 1914 roku całość amerykańskich sił powietrznych stanowiła jedna eskadra licząca dwunastu oficerów, pięćdziesięciu czterech podoficerów i żołnierzy mających do dyspozycji sześć samolotów. Były to ze wszech miar skromne początki.
W kolejnych latach trwał nieustanny rozwój liczebny i administracyjny. W momencie zakończenia II wojny światowej lotnictwo wojsk lądowych (US Army Air Forces) obejmowało kilka armii lotniczych, kilkadziesiąt dowództw wyższego szczebla, setki eskadr i dziesiątki tysięcy samolotów, pilotów i innego personelu. Jako jedyne posiadało też zdolność do przenoszenia nowej, najpotężniejszej broni w historii ludzkości – bomby atomowej. Te czynniki wpłynęły na wyodrębnienie lotnictwa z wojsk lądowych jako samodzielnego rodzaju sił zbrojnych. Stało się to za prezydentury Harry’ego Trumana na mocy ustawy o bezpieczeństwie narodowym z 26 lipca 1947 roku. Pierwszym szefem sztabu nowopowstałych Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych Ameryki (US Air Force) został 26 września generał Carl Spaatz.
Zimna wojna
USAF bardzo szybko dostał okazję by zademonstrować swoje zdolności, bo już w 1948 roku na barki jego samolotów transportowych spadł główny ciężar zaopatrywania Berlina Zachodniego mostem powietrznym. Już w 1950 roku wybuchła wojna w Korei, co w połączeniu z osiągnięciem w 1949 roku przez ZSRR zdolności do produkcji broni jądrowej zaowocowało drastycznym zwiększeniem finansowania dla amerykańskiego lotnictwa. Zwiększone finansowanie w połączeniu z szybkim rozwojem techniki zaowocowało pojawieniem się pierwszych dojrzałych myśliwców o napędzie odrzutowym North American F-86 Sabre i Republic F-84 Thunderjet. Z kolei zapotrzebowanie na nowe samoloty transportowe spowodowało pojawienie się w 1954 roku samolotu C-130 Hercules, który w kolejnych wariantach jest produkowany do dzisiaj. W tym okresie powstał również bombowiec strategiczny B-52 Stratofortress, którego pierwszym i wyłącznym zadaniem było przenoszenie bomb atomowych, ale który później okazał się maszyną tak wielozadaniową i tak podatną na modernizacje, że około 70 egzemplarzy ma pozostać w służbie do polowy XXI wieku.
Z kolei chęć poznania zamiarów i potencjału potencjalnego przeciwnika stała za rozwojem dwóch niezwykłych samolotów rozpoznawczych. Pierwszym był przypominający szybowiec U-2, który zdobył sławę wykonując misje szpiegowskie nad ZSRR i nad Kubą w czasie kryzysu rakietowego. Wydawało się, że osiągana przez niego wysokość 21 000 metrów czyni go niewrażliwym na radziecką obronę przeciwlotniczą, ale zestrzelenie Francisa Gary’ego Powersa 1 maja 1960 roku stanowiło najlepszy dowód na niedocenienie przez Amerykanów radzieckiej techniki rakietowej. Następcą U-2 miał być legendarny SR-71 Blackbird, który oprócz jeszcze wyższego pułapu osiągał zawrotną prędkość 3500 km/h. Mimo że w czasie jego misji nad Libią czy Wietnamem wielokrotnie do niego strzelano, ani jedna rakieta nie potrafiła go dogonić. Mimo tego Amerykanie nie zdecydowali się na wykonywanie nim lotów nad ZSRR. SR-71 zostały wycofane na początku lat dziewięćdziesiątych, ponieważ uważano, że w obliczu coraz lepszych satelitów szpiegowskich są niepotrzebne. Jednak satelity mają swoje ograniczenia, dlatego w służbie pozostają cały czas stare, choć ciągle modernizowane, U-2.
W latach sześćdziesiątych doktryna powstrzymywania rozprzestrzeniania komunizmu doprowadziła do amerykańskiego zaangażowania w Wietnamie, które w ciągu kilku lat osiągnęło ogromną liczbę kilkuset tysięcy żołnierzy i kilku tysięcy samolotów. W latach 1965-1974 Amerykanie zrzucili na Wietnam i Laos trzy razy więcej bomb niż wykorzystali w czasie drugiej wojny światowej. Mimo zaangażowania całej potęgi z lotniskowcami, bombowcami strategicznymi i najnowszymi wówczas myśliwcami i samolotami uderzeniowymi jak F-4 Phantom II czy F-105 Thunderchief, Amerykańskiemu lotnictwu nie udało się przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Wojna wietnamska jest dowodem na to, że siły zbrojne są tak skuteczne, na ile pozwalają im politycy. Ręczne wybieranie celów i polityczne ograniczone cele wojny wietnamskiej wiązały ręce dowódcom i nie pozwalały wykorzystać pełnego potencjału lotnictwa. A ten był ogromny o czym świadczy ofensywa bombowa Linebacker II, dzięki której w ciągu kilkunastu dni nalotów strategicznych udało się zmusić Wietnamczyków do podpisania układu pokojowego.
Kolejna dekada była wyciąganiem lekcji z wietnamskiej porażki. O ile w czasie wojny koreańskiej piloci amerykańskich myśliwców potrafili uzyskać wskaźnik zwycięstw 10:1 na swoją korzyść, o tyle w czasie wojny wietnamskiej wskaźnik ten spadł do około 3:1. Lekarstwem na uzdrowienie sił powietrznych miało być z jednej strony prowadzenie bardziej realistycznych ćwiczeń, a z drugiej wprowadzenie do uzbrojenia myśliwców nowej generacji wykorzystujących najnowsze rozwiązania w dziedzinie aerodynamiki i elektroniki. W ten sposób w 1975 roku w bazie Nellis rozpoczęto prowadzenie ćwiczeń Red Flag, które są tak realistyczne i wymagające, że piloci wykonujący później realne zadania bojowe mówili, że były one łatwiejsze od ćwiczeń prowadzonych w Newadzie. Na ich potrzeby utworzono nawet specjalne eskadry "agresorów", których zadaniem jest symulowanie taktyki myśliwców potencjalnych przeciwników.
Natomiast jeśli chodzi o nowe samoloty, bitwy toczone nad Wietnamem dowiodły, że równie ważna co prędkość maksymalna jest zwrotność myśliwców oraz szeroki pakiet przenoszonego uzbrojenia. O ile w latach pięćdziesiątych i na początku sześćdziesiątych całkowicie zaufano technologii rakietowej lekceważąc rolę działek pokładowych, to zbudowane na doświadczeniach wyniesionych z Wietnamu myśliwce F-15 Eagle i F-16 Fighting Falcon przenosiły zarówno kierowane pociski powietrze–powietrze jak i miały zainstalowane działko, które okazywało się niezastąpione w walkach na bliskim dystansie. Wprowadzenie do uzbrojenia nowych samolotów w połączeniu z udoskonalonymi metodami szkoleniowymi spowodowały, że od zakończenia wojny wietnamskiej do dzisiaj ani jeden samolot amerykańskich sił powierzanych nie został zestrzelony w walce powietrznej.
Z kolei ciężkie starty zadana samolotom, w tym bombowcom strategicznym B-52, przez przeciwlotnicze pociski kierowane ziemia–powietrze stały się katalizatorem dla prac badawczo-rozwojowych nad samolotami o obniżonej wykrywalności dla radarów (stealth). W ich efekcie po kilkunastu latach poszukiwań najlepszych rozwiązań i pokonywania zupełnie nowych problemów z dziedziny inżynierii lotniczej, w drugiej połowie lat osiemdziesiątych pojawiły się słynne kanciaste F-117 Nighthawk i latające skrzydła B-2 Spirit.
Sprawdzianem bojowym reform wprowadzonych po wojnie wietnamskiej stała się operacja Pustynna Burza zorganizowana w celu wyzwolenia Kuwejtu spod okupacji irackiej. W operację zostały zaangażowane setki amerykańskich samolotów, które odniosły spektakularny sukces zarówno w walkach powietrznych, strącając kilkadziesiąt irackich samolotów, jak i zwalczaniu celów na ziemi. W tym ostaniem zadaniu pomogła kolejna nowinka techniczna zastosowana wtedy po raz pierwszy – nawigacja satelitarna pozwalająca na określenie położenia samolotu i celu z dokładnością do kilku metrów. O potędze USAF w tym czasie świadczą nie tylko samoloty bojowe, ale również maszyny wsparcia. Flota samolotów transportowych C-5 i C-141 każdego dnia transportowała z USA w rejon Zatoki Perskiej dziesięć razy więcej ładunków niż wynosił łączny tonaż ładunków przetransportowanych w czasie całego mostu powietrznego do Berlina Zachodniego. Takie operacje nie byłyby możliwe bez równie potężnej floty latających cystern, które wykonywały 1500 tankowań powietrznych każdego dnia.
Pierwsze dwie dekady XXI wieku upłynęły na zaangażowaniu amerykańskiego lotnictwa w konflikty regionalne w Afganistanie, Iraku, Syrii i Libii. Wojna w Afganistanie okazała się być najdłuższą w całej historii USA i zakończyła się spektakularną ewakuacją, która jednak po raz kolejny udowodniła potencjał amerykańskiego lotnictwa, które zorganizowało most powietrzny dla ewakuowanych oddziałów i Afgańczyków. W czasie tych wojen Amerykanie walczyli z przeciwnikami nie dysponującymi choćby ułamkiem możliwości USAF, ale cały czas na uwadze mieli rosnące zagrożenie ze strony rozbudowujących swój potencjał wojskowy Chin. Do tego w ostatnich latach doszło ponowne koncentrowanie się na rywalizacji z Rosją, która dziś stanowi największe zagrożenie dla światowego pokoju.
Aby sprostać tym wyzwaniom konieczne było opracowania samolotów nowej generacji. Już od kilku lat w służbie jest myśliwiec wielozadaniowy piątej generacji F-35 Lightning II, który staje się koniem roboczym US Air Force. Z F-35 będą współpracować F-22 Raptor i F-15EX Eagle II oraz projektowany dopiero myśliwiec szóstej generacji Next Generation Air Dominance, który już w przyszłej dekadzie ma zacząć zastępować F-22. Nową podstawę lotnictwa strategicznego będą stanowiły trudnowykrywalne bombowce B-21 Raider, z których pierwszy ma zostać zaprezentowany w grudniu tego roku. Będzie to pomniejszony, ale bardziej zaawansowany odpowiednik B-2. Piloci potrzebni do obsługi tych maszyn będą szkoleni na nowych samolotach szkolno-treningowych T-7A Red Hawk zaprojektowanych według wdrażanej koncepcji inżynierii cyfrowej pozwalającej na szybsze i tańsze projektowanie i modernizowanie samolotów.
Chociaż wielokrotnie już dowiedziono, że samym lotnictwem nie da się wygrać wojen, to bez niego również nie da się ich wygrać. Stany Zjednoczone od 75 lat dysponują najpotężniejszymi siłami powietrznymi na świecie i dlatego pod względem militarnym w tym czasie nie przegrały żadnej wojny (kwestie polityczne to już zupełnie inna sprawa). Ogromne środki przeznaczone na badania i rozwój nowych technologii (niedługo powstanie nowy myśliwiec, podczas gdy reszta świata nie ma jeszcze nawet odpowiednika F-35) pozwalają dowódcom patrzeć w przyszłość z optymizmem i zakładać utrzymanie dominacji w ciągu kolejnych dekad.
Autor: Maciej Hypś
Źródło: Konflikty.pl