Rzucił w Janusza Palikota wibratorem
Janusz Palikot, szef PO na Lubelszczyźnie, zwrócił się z apelem o zatrzymanie i ukaranie osób, które, zdaniem posła, zaatakowały go podczas środowego wiecu na pl. Litewskim. Jak się okazuje, w stronę posła PO poleciał m.in. wibrator.
11.06.2010 | aktual.: 11.06.2010 10:52
- W trakcie mojego wystąpienia rzucali w moim kierunku kamienie oraz butelki z piwem - napisał poseł Janusz Palikot w oświadczeniu przesłanym dziennikarzom. Policja nic jednak zrobić nie może, bo polityk, poza medialnym apelem, nie złożył oficjalnego doniesienia. Tymczasem okazuje się, że nie wiadomo, co tak naprawdę poleciało w kierunku przemawiającego posła - butelki, kamienie, a może puszki i wibratory?
Palikot wystąpił w środę na placu Litewskim podczas wiecu Platformy (formalnie był to społeczny happening Studia 66). W tym samym czasie po drugiej stronie placu odbywała się wyborcza impreza PiS. Kiedy lubelski poseł przemawiał ze sceny nagle stwierdził, że ktoś rzucił w niego kamieniem. - Proszę zatrzymać tego człowieka. To jest właśnie symbol PiS i Jarosława Kaczyńskiego - mówił.
Wieczorem polityk zaapelował w oświadczeniu organy ścigania "o zatrzymanie sprawców tego incydentu, wszczęcie postępowania z urzędu i doprowadzenie do ich ukarania". Jednak doniesienia na razie nie złożył. - Nie rozpoczniemy postępowania, jeśli nie będziemy mieli zgłoszenia osoby pokrzywdzonej - tłumaczy Andrzej Fiołek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Fotoreporter "Gazety Wyborczej Lublin" zrobił zdjęcie napastnikowi z wiecu. Kurier dotarł do mężczyzny - to lublinianin, pan Dariusz. Zaprzecza jednak, że kogokolwiek atakował. - Zostałem o to posądzony, ale nic złego nie zrobiłem - zapewnia. Na fotografii pan Dariusz pokazuje wyciągnięty środkowy palec. - Zdenerwowałem się. Kilka osób rzuciło się na mnie, zupełnie bez powodu. Dlatego tak zareagowałem - mówi. - Zamierzam spotkać się z prawnikiem, zostałem obrażony tym zdjęciem. Rozważam, czy nie skieruję sprawy do sądu - dodaje.
- Nie wiem, kto we mnie rzucał - informował Palikot. - Poleciały butelka, kamień i deska. Kolega, który dostał butelką, ma rozciętą nogę - dodał.
Poszkodowany - Grzegorz Wenarski, przewodniczący Młodych Demokratów na Lubelszczyźnie - prostuje. - To nie była butelka tylko puszka pełna piwa. Trafiła mnie w nogę. Byłem wcześniej kontuzjowany, miałem naderwane więzadła, po całym zdarzeniu noga znowu boli. Nie chcę myśleć, co byłoby, gdyby puszka uderzyła kogoś np. w głowę - mówi.
Tymczasem do redakcji "Polski Kuriera Lubelskiego" zadzwonił pan Tadeusz z Lublina. - Mogę się przyznać, że cisnąłem w Palikota... wibratorem - mówi. Mężczyzna ma 65 lat, zanim przeszedł na rentę pracował przy "tapetowaniu, meblowaniu, sztukateriach".
Sztucznego penisa zakupił w sex shopie na ul. Zamojskiej. Za 84 zł. - Działa na dwie baterie, które od sprzedawcy dostałem gratis. Jest całkiem podobny do tego, którego poseł Palikot użył kiedyś na konferencji prasowej w Lublinie. Od czasu tamtego wystąpienia wibrator jest dla mnie czymś w rodzaju symbolu, logo Palikota i całej Platformy. Wiem, że moje zachowanie było naganne i liczę się z tym, że zostanę ukarany. Ale to była moja riposta na działania pana posła - tłumaczy lublinianin. I zaznacza: - Ja się nie mieszam do polityki, nie jestem ani za PiS ani za PO. Ale do posła Palikota to mam szczególną awersję.
Janusz Palikot latającego wibratora nie zauważył. Zwrócił jednak na niego uwagę Grzegorz Wenarski. - Rzeczywiście, coś takiego poleciało z tłumu i spadło na scenę - mówi.
Zapraszamy również do wydania internetowego "Polski Kuriera Lubelskiego"
NaSygnale.pl: "Przejął" profil dziewczyny i wrzucił tam zdjęcie porno!