Rzepliński: nierozpakowane worki IPN to nie skandal
Były doradca prezesa IPN prof. Andrzej
Rzepliński uważa, że "poważnym skandalem" byłoby, gdyby okazało
się, że odnalezione w Instytucie Pamięci Narodowej 300 worków z
dokumentami ukryto zanim je rozpakowano. On sam sądzi jednak, że
worki te dopiero czekały na rozpakowanie.
02.03.2006 | aktual.: 02.03.2006 10:44
"Gazeta Wyborcza" i "Rzeczpospolita" napisały w czwartek, że - według raportu przedstawionego 15 lutego Kolegium IPN przez prezesa Instytutu Janusza Kurtykę - w archiwum IPN znaleziono 300 nierozpakowanych worków z dokumentami peerelowskiego MSW.
Skandalem będzie - i to bardzo poważnym - jeżeli one przez archiwistów IPN byłyby ukryte przed rozpakowaniem ich. Natomiast jeśli one czekały jeszcze w kolejce na rozpakowanie, to nie jest to skandal - ocenił Andrzej Rzepliński z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w Radiu Zet.
On sam - jak powiedział - skłania się ku tej drugiej możliwości, czyli że worki czekały na rozpakowanie. Jego zdaniem, prawdą może być, że stan archiwów IPN nie był najlepszy i wymaga naprawy.
"Gazeta Wyborcza" podała, że z raportu złożonego przez Kurtykę wynika, iż wbrew temu, co publicznie mówi prezes Kurtyka, IPN nie jest gotów do lustracji według planu PiS" - która ma objąć ok. 100 tys. osób. Raport - pisze "GW" - podważa dotychczasowe efekty prac archiwistów IPN przekazujących pokrzywdzonym, Sądowi Lustracyjnemu i Rzecznikowi Interesu Publicznego informacje na temat agentury dawnej SB. Gazeta przytacza fragmenty raportu mówiące, że "stan wydziału ewidencji należy ocenić jako krytyczny, zaś wiarygodność efektów prac tego wydziału jest wątpliwa", i że "w obecnej sytuacji biuro udostępniania nie jest w stanie pracować w sposób efektywny i sprawny".
Zdaniem Rzeplińskiego, IPN nie powinien się zajmować lustracją. IPN nie jest przygotowany do lustracji i sądzę, że lepiej byłoby, gdyby nie prowadził lustracji. To by bezpowrotnie zamieniło IPN wyłącznie w instytucję lustracyjną. Funkcje edukacyjne - w moim przekonaniu - mające kapitalne znacznie, nie tylko na dziś, ale przede wszystkim na jutro, straciłyby zupełnie na znaczeniu - ocenił.
PiS kończy prace nad projektem noweli ustawy lustracyjnej, która przewiduje zniesienie sądowego trybu lustracji - likwidację urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Sądu Lustracyjnego - i przeniesienie procedur lustracyjnych do IPN.
Obecne oświadczenia lustracyjne zastąpione zostałyby przez specjalne zaświadczenia wydawane przez IPN, które publikowane byłyby w internecie. Według propozycji PiS, lustracja miałaby objąć ponad 100 tys. osób (obecnie obejmuje ok. 27 tys.). Obowiązkowi temu - oprócz kategorii dziś lustrowanych - podlegaliby też m.in. wszyscy prawnicy, służba dyplomatyczna, samorządowcy, członkowie zarządów spółek z udziałem Skarbu Państwa, nauczyciele akademiccy.
Według prof. Rzeplińskiego, gdyby IPN miał zajmować się lustracją, to nie tylko w świadomości publicznej, Instytut stałby się "wyłącznie instytucją, która lustruje, czyli która jednych oznacza jako współpracowników, innych jako pokrzywdzonych".
Dobrze byłoby, gdyby politycy zmieniając ustawę o IPN, trzymali tę instytucję z daleka od procedur lustracyjnych. Mamy sądy lustracyjne, mamy prokuratorów lustracyjnych - nich oni czynią to dalej - ocenił Rzepliński, który był doradcą poprzedniego prezesa IPN Leona Kieresa, współtworzył m.in. ustawę lustracyjną oraz ustawę o IPN.