Rzeki wylały!
Mieszkańcy kilkunastu podtopionych dolnośląskich miejscowości na mróz czekają jak na zbawienie. Choć w rzekach Dolnego Śląska stale rośnie poziom wód, Wrocławiowi nie grozi powódź. Zapowiadane na weekend ochłodzenie uratuje nas przed wielką wodą.
19.03.2005 | aktual.: 19.03.2005 09:08
Od kilku dni dolnośląskie rzeki przybierają. – Tylko w ciągu trzech porannych godzin poziom Odry w Miedonii podniósł się o 26 centymetrów – mówi Janusz Bogucki z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. Wczoraj stany alarmowe przekroczone były w 24 miejscach. Przede wszystkim w Kotlinie Kłodzkiej i Jeleniogórskiej. W Jeleniej Górze potok Bełkotka zalał wyjazd w stronę Wrocławia.
Najtrudniejsza sytuacja była w Stoszowicach. Woda z topniejącego śniegu podtopiła 25 gospodarstw. Kolejnych kilka domów stało w wodzie w Gryfowie i Mirsku. Zalała też 30-metrowy odcinek drogi z Krzewiny do Bratkowa w powiecie zgorzeleckim. Wylały także rowy melioracyjne w powiatach: ząbkowickim, jaworskim, lwóweckim i złotoryjskim. Hydrolodzy uspokajali: – W sobotę rano stan wód na rzekach będzie najwyższy. Nawet jednak wtedy rzeki nie powinny wylać się z koryt. Kilka godzin później woda zacznie powoli opadać – mówiła Józefa Malinowska-Małek, hydrolog z wrocławskiego oddziału Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.Wrocławiowi nie grozi powódź. Jest tak dobrze, że miejskie jazy pozostają w zimowym spoczynku.
W rejonie Wałbrzycha najwięcej strachu woda napędziła mieszkańcom wsi Mościsko w gminie Dzierżoniów. Obejścia gospodarstw położonych w pobliżu głównej ulicy zostały zalane. Ludzie nie mogli wyjść z domów, bo woda na podwórkach sięgała kolan. – Jeśli zrobi się jeszcze cieplej, może zalać – mówi Andrzej Dąbrowski spoglądając w nurty rzeki Piława. Jej stan podniósł się prawie o metr. – Rzeka jest co prawda wyregulowana, ale z przyrodą nigdy nic nie jest pewne – mówią mieszkańcy wsi.
Wójt gminy Dzierżoniów ogłosił alarm dla miejscowości: Mościska, Piława Dolna, Nowizna i Ostroszowice. Odcięci od świata Wskutek roztopów woda zalała piwnice wielu domów i niektóre ważne drogi w rejonie Jeleniej Góry. – Boimy się o swój dobytek. Z rowu, wykopanego nieopodal naszego domu, woda przedostała się już na podwórko – narzeka Maria Malec z Rębiszowa w gminie Mirsk. Natomiast mieszkańcy Brzezińca zostali odcięci od świata. Woda przelewała się przez asfaltową drogę, która prowadzi do wioski. W Jeleniej Górze potok Bełkotka wylał się w koryta. Wskutek tego ucierpiały piwnice domów przy ul.Wrocławskiej. Co więcej, woda wylała się też na jezdnię, skutecznie uniemożliwiając przejazd w stronę Wrocławia.
Alarm na Skorej
Trudne chwile przeżywali też mieszkańcy podlegnickich wsi Zagrodno i Wojcieszyn, położonych nad Skorą. Rzeka przekroczyła stan alarmowy o 75 centymetrów. Katastrofie zapobiegli mieszkańcy wsi, wsparci przez straż pożarną. Zbudowali kilkusetmetrowy wał w miejscu, gdzie rzeczka najmocniej niszczyła brzegi. – Co roku powtarza się ta sama historia. Proponowałem nawet gminie, że bezpłatnie oddam część swojego gruntu nad rzeką, aby tylko wójt pogłębił tam koryto. Nic z tego nie wyszło – żali się rolnik Ryszard Masztaler. Nerwowo w całym kraju Zdecydowanie najbardziej dotkliwie wiosenne roztopy dały się we znaki mieszkańcom Nowego Miasta Lubawskiego na Warmii i Mazurach. Wody przepływającej przez miasto rzeki Groblicy podtopiły 70 domków jednorodzinnych.
Zniszczone zostały jezdnie i pobocza dróg. Władze samorządowe wystąpiły do wojewody z wnioskiem o uznanie miejscowości za miasto dotknięte klęską żywiołową. Kłopoty dotknęły też niektóre miejscowości w Łódzkiem. Rzeka Czarna wylała się w jednej z dzielnic Tomaszowa Mazowieckiego. Alarm przeciwpowodziowy został też ogłoszony w Rzeszowie, gdzie Wisłok przekroczył stan alarmowy o ponad pół metra. Woda nie zagroziła jednak mieszkańcom miasta. W piątek stany alarmowe były przekroczone również w trzech miejscach Górnego Śląska.
Przemysław Ziółek