Rzeczpospolita rozwodów

Co roku rozwodzi się prawie 70 tysięcy polskich par. Czy muszą być traktowane w Kościele jak czarne owce?

17.11.2006 | aktual.: 17.11.2006 13:06

Rozwód. Słowo, które kilkadziesiąt lat temu wypowiadało się po cichu, dziś łatwo przechodzi nam przez usta. W 1990 roku sądy polskie orzekły aż 42,5 tysiąca rozwodów. Czternaście lat później już prawie 70 tysięcy. Prawie 28 tysięcy więcej. To pusta, sucha liczba, za nią jednak kryje się często ogromna tragedia: kłótnie, awantury, płacz tysięcy dzieci rozdartych między matką a ojcem.

Od kilkunastu lat gwałtownie rośnie liczba wniosków o przeprowadzenie spraw rozwodowych lub orzekających separację. W ciągu dwóch ostatnich lat w sprawach o rozwód nastąpił wzrost o 123 proc., zaś w sprawach o separację aż czterokrotny.

Polska wciąż poszczycić się może niskimi statystykami rozwodów, bo w Unii Europejskiej jeden rozwód przypada na dwa śluby, a jedna trzecia narodzin ma miejsce poza małżeństwem.

Najczęstszym powodem rozwodów jest „niezgodność charakterów”. Z tego powodu rozwodzi się aż 30 proc. par. To jednak niesłychanie pojemne kryterium. Innymi częstymi powodami są niewierność małżeńska (26 proc.) i alkoholizm (25 proc.).

Polacy nie podejmują decyzji o rozwodzie lekkomyślnie. W społeczeństwie, w którym większość młodzieży zapytana o cele życiowe wciąż na pierwszym miejscu stawia udaną rodzinę, rozwód jest ostatecznością i porażką.

80 proc. pozamałżeńskiego seksu

Rozwodów przybywa, ponieważ narasta kryzys rodziny. To zdanie jest tak oczywiste, że ociera się o banał. A jednak. Kultura, która dociera do nas 24 godziny na dobę, jest na wskroś pogańska. – Młody człowiek, mający ponad dziesięć lat, oglądając w ciągu roku programy telewizyjne, widzi ponad dziewięć tysięcy scen sugerujących współżycie seksualne, zawierających komentarze lub aluzje seksualne – alarmuje Josh McDowell, który w grudniu spotka się z Polakami w katowickim Spodku. – Wśród tych scen ponad siedem tysięcy, czyli około 80 proc., przedstawia seks poza małżeństwem.

– Współczesna kultura nastawiona na jednostkę nie uczy, jak tworzyć udane związki małżeńskie – uważa socjolog Dagmara Jaszewska. – W szkole uczymy się, jak być najlepszym, by konkurować na rynku pracy, nie uczymy się zaś, jak wybaczać, ustępować, ponosić ofiary dla tworzenia wspólnego „my”. Bez tego zaś małżeństwo nie może istnieć. Rodzina musi dziś iść pod prąd współczesnego świata.

Rozwód w wersji light

Decydujący się na rozstanie coraz częściej, zamiast rozwodu, wybierają separację. Sądy zasypane są lawiną pozwów. Jest ich cztery razy więcej niż jeszcze trzy lata temu, a w niektórych regionach chętnych przybyło nawet siedmiokrotnie. Separacja stała się łagodniejszym sposobem na rozstanie, czymś w rodzaju próby. Od rozwodu różni się tym, że małżonkowie nie mogą zawrzeć innego związku małżeńskiego. Mogą też wystąpić do sądu o zniesienie separacji. Takiej możliwości nie ma przy rozwodzie. Wielu Polaków, decydujących się na separację, tłumaczy się względami religijnymi. Przechodzimy kryzys, chcemy od siebie odpocząć, spojrzeć na związek z dystansem – opowiadają.

Rozdarci

O zranieniach wywołanych przez rozwód napisano setki książek. Ze względu na stres przez psychologów stawiany jest na drugim miejscu po śmierci bliskiej osoby. Jego owocami są często poczucie osamotnienia, odrzucenia, depresje, załamania. Niesie ze sobą często zerwanie z rodziną, z dotychczasowymi przyjaciółmi, którzy nie chcąc być nielojalni wobec drugiej strony, odsuwają się. Pogarsza się sytuacja finansowa rodziny, a zwłaszcza sytuacja żony, bo najczęściej to ona odtąd zajmuje się dziećmi. Cierpi na tym nawet gospodarka państwa. Tak, tak! Gary Becker, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii z 1992 roku, wyliczył, że praca wykonywana w rodzinie przynosi aż 30 proc. dochodu narodowego. Największą krzywdę wyrządza się jednak dzieciom. Załamuje się ich dotychczasowy świat i poczucie bezpieczeństwa. Badania wyraźnie pokazują, że jako dorośli częściej niż inni spodziewają się w życiu porażki, są zalęknieni, mają trudność w okazywaniu uczuć, są bezradni wobec konfliktów małżeńskich. Nic dziwnego. Dorastały w
domach, gdzie konfliktów się nie rozwiązywało, lecz się od nich odchodziło. Za oceanem dzieci z rozbitych rodzin włączane są w programy terapeutyczne. Czytają książeczki; osnute wokół tematu rozwodu, leczy się je psychiatrycznie.

W Polsce do sejmu wpłynął właśnie projekt, który nakazywałby zwaśnionym małżonkom skorzystanie z usług mediatora. Jeśli proces legislacyjny pójdzie sprawnie, od stycznia rozwodzący się małżonkowie będą musieli odbyć kilka spotkań (w zależności od stopnia konfliktu) z mediatorem: psychologiem, socjologiem. Podobne rozwiązanie funkcjonuje w Norwegii.

Czarne owce?

Kilka lat temu wszedłem do wiejskiego kościółka. Staruszek ksiądz grzmiał z ambony: W rzymskim, świętym Kościele katolickim nie ma miejsca dla rozwodników! Taki obraz pokutuje jeszcze w wielu miejscach.

– Przez długie lata rozwodników bano się jak ognia – opowiada Jola z Katowic, kilkanaście lat po rozwodzie. – Pamiętam, jak na rekolekcje przyjechał do nas nieżyjący już ks. Roman Kempny. Zaprosił ludzi po rozwodach na osobną naukę. To była rewolucja! Ludzie siedzieli w kościele skuleni, kołnierze wysoko podniesione, czapki na czołach, rozglądali się nieufnie. Jak wiele ich kosztowało to przyjście do kościoła… A przed kościołem stało kilka kobiet, które tylko obserwowały, kto idzie na tę naukę. Bardzo mnie to zakłuło. Poczułam się jak czarna owca. Dosłownie. A przeciecz Kościół powinien szukać grzesznika. Nie uciekać od niego, ale wychodzić mu naprzeciw. – Po rozwodzie chodziłem na Msze do sąsiedniej parafii – mówi Adam z Siemianowic. – To było dla mnie tak traumatyczne przeżycie (balansowałem dosłownie na granicy życia i śmierci), że nie miałem odwagi spojrzeć ludziom w twarz. Czułem się jak trędowaty, odrzucony, potępiony. Głównie przez... samego siebie. Tak, tak. Kiedy moje życie rodzinne było jeszcze
„poskładane”, sam z łatwością osądzałem tych, którym się „nie udało”. Nagle znalazłem się „po tamtej stronie”. Bóg pokazał mi, jak zła i niemiłosierna była moja postawa. Przeglądałem numer LIST-u. Na końcu ankieta. Wszyscy, którzy ją wypełnią, wezmą udział w losowaniu atrakcyjnych nagród. Docieram do ostatniego pytania: STAN. Cztery opcje 1. zamężna/żonaty, 2. panna, kawaler, 3. celibatariusz/ka, 4. osoba duchowna. A ja? To świadome przeoczenie? Rozwiedzeni to często osoby, które z całego serca pragną być blisko Boga i Kościoła, ale w wyniku własnej słabości, nieroztropności i takiego, a nie innego splotu życiowych wydarzeń, znalazły się w niełatwym położeniu. Rozwód jest złem. Ale nie pokonamy tego zła, występując przeciw ludziom, którzy są w nie uwikłani – przekonuje Adam. Lizanie ran

Nad Wisłą żyją setki tysięcy rozwiedzionych. Czy mogą liczyć na pomoc Kościoła?

Jolanta Kazak jest od trzech lat animatorką Duszpasterstwa Osób Rozwiedzionych przy parafii św. Jadwigi w Chorzowie: Przychodzili do nas ludzie i opowiadali: Jest Oaza Rodzin, duszpasterstwo dla związków niesakramentalnych. A my? Czy znajdziemy swoje miejsce w Kościele? Znaleźli. Wspólnota gromadzi osoby rozwiedzione, które nie wstąpiły w ponowne związki, i osoby żyjące w separacji. To ludzie niesamowicie poranieni, ich opowieści są pełne bólu. Często czują się ofiarami. Ale są i tacy, którzy nieustannie oskarżają się o rozpad małżeństwa, katują się poczuciem winy. I jedni, i drudzy uczą się przebaczać. To słowo-klucz wspólnoty. Nauczyć się żyć tak, by nie wskazywać palcem na drugą stronę z oskarżeniem: to ona. Nie wystarczała pomoc psychologa. Potrzebne było duszpasterstwo, trwanie przy Jezusie. Dlatego spotykając się, adorują Najświętszy Sakrament. O co proszą? Osoby żyjące w separacji o powrót małżonka. Najczęściej jednak usłyszeć można jedną intencję: „Panie, ochroń nasze dzieci”. Rozwiedzione kobiety
modlą się za dzieci, które sąd przyznał ich opiece, mężczyźni na modlitwie leczą tęsknotę.

Religia jest najsilniejszym spoiwem małżeństwa. Małżeństwa zawarte w kościele cieszą się większą trwałością. Wiara przenikająca każdy element życia małżeńskiego nadaje sakramentowi nowe światło. Bo czy to możliwe, by dwoje kompletnie różnych, wcześniej obcych sobie osób stało się „jednym ciałem”? To niemożliwe. Chyba że w ich związku działał będzie Pan Bóg. – Rodzina jest moim „polem śmierci” – opowiada Grzegorz Wacław, nawrócony warszawski anarchista. – Ale kapłan na naszym ślubie powiedział, że małżeństwo jest jedynym przypadkiem „legalnego” trójkąta – ty, ona i On (czyli Jezus). I to właśnie On daje siłę do tego, żeby znosić wszystko, humory żony, ale i moje własne napady wściekłości.

Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

– o dar szczerej rozmowy, – o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”, – o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z Twoją radą: „zło dobrem zwyciężaj”), – o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków. Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja. Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu mojego męża (mojej żony) i moim. Błogosławię Cię w naszym życiu. Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi!
Amen.

Modlitwa za małżonka(ę), który(a) mnie opuścił(a)

Dziękuję Ci Panie, że dałeś mi N za małżonkę (małżonka). Byłem(am) sam(a), a Tyś przywiódł ją(go) do mnie, ofiarowałeś mi jej(jego) miłość: bądź błogosławiony! Lecz staliśmy się niewierni wobec tego przymierza, odwróciliśmy się od Ciebie...Wierzę, że mimo separacji nadal istnieje nasza jedność; każdego dnia powtarzam TAK łasce sakramentu, który nas z Tobą łączy. Pojednaj nas Panie! Ofiarowuję Ci całe cierpienie, które wypływa z tego doświadczenia, dla zbawienia naszego związku i wszystkich rozbitych małżeństw. Dziękuje Ci, Panie, za Twoje nieskończone miłosierdzie, za płomień Twojej Miłości. Bądź błogosławiony, Jezu. Amen.

Marcin Jakimowicz

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)