PolskaRzecznik prokuratury odpiera zarzuty Olewników

Rzecznik prokuratury odpiera zarzuty Olewników

Rodzina Krzysztofa Olewnika żąda od prokuratury 600 tys. zł odszkodowania i przeprosin. Siostra zamordowanego przekonuje, że prokuratura z premedytacją upublicznia informacje ze śledztwa i "próbuje zrobić z jej brata przestępcę albo mordercę". - To subiektywne zdanie Danuty Olewnik. Prokuratura nigdy nie robiła przecieków z postępowania - odpiera zarzuty rzecznik prokuratury apelacyjnej w Gdańsku Krzysztof Trynka.

25.04.2012 | aktual.: 08.05.2012 15:32

Bliscy Krzysztofa Olewnika poinformowali na konferencji prasowej, że skierowali do gdańskiej prokuratury apelacyjnej wezwanie przedsądowe, w którym domagają się, by śledczy odwołali nieprawdziwe - zdaniem rodziny - informacje ze śledztwa, zdementowali niepotwierdzone medialne pogłoski o sprawie i przeprosili rodzinę za krzywdy, których w związku z tym doznała. Rodzina domaga się również 600 tys. zł odszkodowania, które zasiliłoby konto fundacji im. Krzysztofa Olewnika. Kwotę - jak mówił pełnomocnik rodziny w sprawie postępowania o ochronę dóbr osobistych b. prokurator krajowy Janusz Kaczmarek - wyliczono w ten sposób, że uznano, iż każdemu z sześciorga członków rodziny Olewników należy się 100 tys. zł zadośćuczynienia. Kaczmarek zastrzegł, że jeśli nie dojdzie do przeprosin i sprostowania lub innej ugody, rodzina wystąpi w tej sprawie do sądu.

Rzecznik Krzysztof Trynka potwierdza w rozmowie z Wirtualną Polską, że w środę do prokuratury wpłynęło wezwanie przedsądowe Olewników. - Prokuratorzy zapoznają się obecnie z jego treścią i wkrótce przedstawią swoje stanowisko - mówi.

Prokuratura: kierujemy się dobrem śledztwa

Trynka przypomina, że podobne wypowiedzi padały z ust członków rodziny Krzysztofa Olewnika już wielokrotnie. - Prokuratura nigdy z własnej inicjatywy nie informowała o szczegółach śledztwa. W tej sprawie mamy do czynienia ze specyficzną sytuacją, gdy wgląd do akt sprawy poza typowymi uczestnikami postępowania - pokrzywdzonymi, biegłymi itd. - miało wiele innych osób m.in. członkowie sejmowej komisji śledczej itp. Szeroki zakres osób uczestniczących w tej sprawie powoduje, że pewne informacje siłą rzeczy są upubliczniane - tłumaczy rzecznik i stanowczo odrzuca zarzuty, że prokuratura w sposób tendencyjny przekazywała mediom nieprawdziwe komunikaty. - Prokuratorzy zawsze kierują się dobrem postępowania - zaznacza.

Danuta Olewnik jako przykład przywoływała informację, która pojawiła się w mediach w zeszłym roku o rzekomym zabójstwie w domu Krzysztofa Olewnika ukraińskiej prostytutki. - Prokuratura przez pewien czas nie reagowała i nie zaprzeczała nawet tej informacji - przypomniał na konferencji drugi pełnomocnik rodziny mec. Bogdan Borkowski.

Trynka tłumaczy, że prokuratura nie ma obowiązku reagować na wszystkie informacje dotyczące śledztwa, które pojawiają się w mediach. - Gdyby śledczy mieli prostować każdą "kaczkę dziennikarską", doszłoby do absurdu - mówi.

Odnosząc się do wątku rzekomej śmierci prostytutki rzecznik przypomina, że prokuratura informowała jedynie o krwi znalezionej w domu Krzysztofa Olewnika, a informacje o prostytutce były wynikiem spekulacji mediów. - Dziennikarze pytając prokuraturę do kogo należała krew - do kobiety czy mężczyzny - chcieli zweryfikować swoją hipotezę. Kiedy padło takie pytanie, udzieliłem natychmiastowej informacji, że krew należała do mężczyzny. Nie było w tym żadnej zwłoki - opowiada.

"To nadużycie i manipulacja prokuratury"

Danuta Olewnik przypomniała wydarzenia z listopada zeszłego roku, kiedy śledczy ponownie przeszukali domy należące do rodziny. Prokuratura tłumaczyła, że szuka nagrań z monitoringu w domu Krzysztofa oraz nagrań rozmów telefonicznych, które rodzina - zdaniem śledczych - mogła ukryć (bliscy Krzysztofa wielokrotnie mówili, że w momencie porwania w domu Krzysztofa nie było żadnych kamer oraz że przekazali prokuraturze wszystkie nagrania). Zdaniem siostry Krzysztofa przeszukania oraz komunikaty śledczych z tego czasu wpłynęły na wytworzenie w mediach błędnego wizerunku Olewników - jako osób ukrywających prawdę. - Prokuratura przedstawiła naszą rodzinę jako osoby utrudniające śledztwo (...) To nadużycie i manipulacja - podkreśliła.

Rzecznik gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej w odpowiedzi przypomina, że sprawą przeszukań zajmował się już sąd, który odrzucił zażalenie Olewników. - Sędzia uznał nasze działania za uzasadnione i prawidłowe - mówi Trynka.

"To nie są rzeczy wyssane z palca"

Ojciec zamordowanego Krzysztofa Włodzimierz Olewnik w rozmowie z Wirtualną Polską nie chciał wyrokować, jaka będzie odpowiedź prokuratury. Stwierdził tylko, że rodzina chce od śledczych przeprosin i zadośćuczynienia. Pytany, czy działania prokuratury odbiera jako atak na jego rodzinę, odpowiada: tak trzeba to rozumieć. Podkreśla, że prokuratura od początku traktuje członków jego rodziny nie jak pokrzywdzonych, ale podejrzanych. - To nie są rzeczy wyssane z palca, na to są dokumenty i dowody. Wszystko jest opisane w raporcie sejmowej komisji śledczej - przypomina.

Blisko trzystustronicowy raport opisuje dzieje sprawy porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika od strony działań policji, prokuratury i służby więziennej (w celach aresztów śledczych w Płocku i Olsztynie życie odebrało sobie trzech porywaczy i zabójców mężczyzny). W dokumencie wskazano liczne uchybienia w działaniach policjantów i prokuratorów.

Włodzimierz Olewnik pytany, dlaczego akurat teraz zdecydował się wystąpić do prokuratury z wnioskiem o odszkodowanie tłumaczy, że czekał na prywatną opinię biegłego, który miał ocenić, czy w momencie porwania Krzysztofa w jego domu mógł być zainstalowany monitoring (taką wersję nadal zakłada prokuratura). – Opinia całkowicie wyklucza taką możliwość. W domu Krzysia nie było żadnych kamer – zaznacza i dodaje, że przekaże opinię prokuraturze.

Paulina Piekarska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (250)