Trwa ładowanie...
04-10-2003 09:18

Rządy "staczy" na parkingu

Trzystu złotych za zarezerwowanie miejsca w kolejce do okienka wydziału komunikacji zażądali od reportera "Expressu Ilustrowanego" stacze okupujący parking przy bałuckiej delegaturze Urzędu Miasta Łodzi.

Rządy "staczy" na parkingu
d1vk5ui
d1vk5ui

Kiedy usłyszeli – „nie”, tleniony blondyn siadł na masce samochodu dziennikarza, a pozostali utworzyli kordon, by odciąć mu drogę odwrotu. Osaczony przez rozjuszonych mężczyzn reporter nie mógł liczyć na pomoc policji czy straży miejskiej, bo pod wydziałem komunikacji łatwiej spotkać ufoludka niż umundurowanego funkcjonariusza.

Spółdzielnia pod chmurką

Od około czterech lat w wydziale komunikacji obowiązuje system, który rozładował potworny tłok przy okienkach. Teraz każdy, kto chce zarejestrować pojazd, otrzymać prawo jazdy lub inny dokument, stoi tylko w jednej kolejce – do punktu informacyjnego, gdzie dostaje druczek z numerem okienka i godziną, o której trzeba się zgłosić, by bez przepychania się łokciami załatwić swoją sprawę.

Nowy „numerkowy system” przepędził spod dachu wydziału kilkadziesiąt osób, które wynajmowali klienci na tak zwanych kolejkowych staczy. Ale spółdzielnia staczy nadal funkcjonuje. Tylko już nie w budynku, lecz przed nim, na parkingu miejskim.

Pod oknami dyrektorów trzech instytucji wydziału komunikacji, bałuckiej delegatury UM i urzędu skarbowego, samozwańczy parkingowi nielegalnie pobierają opłaty (najmniej 2 zł) za miejsce. Niepokornych właścicieli samochodów, którzy nie chcą sięgnąć do portfela, przywołują do porządku przestrogą, że ich auta może jakieś nieszczęście spotkać.

d1vk5ui

– Lala, 5 zł się należy, a jak nie to kopa dostaniesz i gwiazdkę na wózku ci narysujemy – usłyszała kobieta, która postawiła się naciągaczom. – Wolę dać nawet 10 zł niż mieć przebite opony, bo i to ponoć się tu zdarza – rozkłada bezradnie ręce właściciel nowiutkiego passata.

Stacze nie ograniczają się do pobierania „dobrowolnych” opłat za „popilnowanie”. 50 zł żądają za odkręcenie i przykręcenie tablicy rejestracyjnej, a aż 100 za załatwienie w punkcie informacyjnym numerka do okienka. Jeszcze drożej kosztuje ich pośrednictwo przy rejestracji samochodu sprowadzonego z zagranicy.

– Ci dranie wyłudzają pieniądze w białych rękawiczkach – twierdzi łodzianin, który za wyrobienie dokumentów na auto z Niemiec zapłacił 200 zł. – Kiedy zaproponowali mi pomoc, nie było mowy o takiej kwocie. Prawda, że czas mnie gonił i sam zwróciłem się do nich, żeby przynieśli ten cholerny numerek. 50 zł za pięć minut fatygi byłoby aż nadto. Tyle też chciałem im dać, ale tak mnie zastraszyli, że zapłaciłem, ile chcieli. Przecież to rozbój w biały dzień!

A kiedy postraszyłem ich policją i prokuratorem, roześmieli mi się w nos. Dobrze wiedzieli, że nigdzie nie zadzwonię ani nie pójdę, bo niby co powiem? Co im udowodnię? Ich po prostu ktoś powinien stąd przepędzić.

d1vk5ui

„Ciocia” i spółka

Postanowiliśmy sami sprawdzić, jak mafia fałszywych parkingowych zastawia sidła na klientów Wydziału Komunikacji przy ul. Zachodniej. Około godz. 10 nasz reporter pojechał, żeby załatwić wykreślenie z dowodu rejestracyjnego pieczątki zastawu bankowego. Jak spod ziemi wyrosło trzech mężczyzn. – Dziś już za późno, bo limit numerków wyczerpany – zaczęli zmiękczanie „leszcza”.

– Ale mnie zależy na czasie! Wziąłem już zaliczkę od kupca na ten samochód, a w dodatku najdalej jutro muszę odebrać nowy. – Pan da dokumenty, może gdzieś się pana wciśnie... – grał swą rolę blondyn o imieniu Piotr. – Ale to będzie kosztowało 100 zł, płatne po załatwieniu sprawy.

Na pytanie reportera, dlaczego tak drogo, odparł: – No przecież urzędniczce też musimy odpalić... Bez tego to można się najwyżej cmoknąć. Po kilku minutach jeden ze staczy wrócił z informacją, że udało się załatwić numerek na 12. – Tylko nie wolno się spóźnić, bo kolejka przepadnie – upomniał.

d1vk5ui

Nasz reporter celowo wrócił pod wydział z półgodzinnym opóźnieniem. – Co pan narobił? Numerek nadaje się do kosza – zrugał go blondyn. Drugi może być dopiero na 14.

Tym razem punktualnie reporter stanął przed okienkiem. W ciągu paru minut załatwił swoją sprawę. Po powrocie na parking dyskretnie chciał wręczyć blondynowi 100 zł, ale ten odtrącił jego rękę. Usłużny młodzieniec momentalnie przeistoczył się w agresywnego cwaniaka.

– Co mi tu pan wciska... 300 się należy! Dwa numerki musiała ciotka wypisać, to za dwa trzeba jej zapłacić. Jasne? Jasne nie było. Zaczęły się targi, blondyn blokował samochód, a reszta staczy zasłaniała scenę przed niepożądanymi kibicami. Reporter oświadczył, że nie ma takiej kwoty więc stanęło na 150 zł.

d1vk5ui

Wczoraj nasi reporterzy wykonali kolejne „podejście”. Tym razem po wtórny dowód rejestracyjny. Stacze byli tam, gdzie zwykle. Pertraktacje w ich imieniu znów prowadził ten sam typ z włosami zrobionymi na blond. Kiedy doszło do ceny za usługę, rzekł pojednawczo: – O cenie to porozmawiamy po wszystkim. – Ale czy to będzie bliżej 50 czy 200 zł? – chcieliśmy wiedzieć. – Bliżej „stówy” – obliczył koszt usługi.

Miasto tu tylko sprząta...

Bogusław Hawryś, dyrektor Wydziału Praw Jazdy i Rejestracji Pojazdów odcina się od tego, co wyrabiają stacze pod bokiem jego instytucji. – Ja nie jestem zarządcą parkingu – oświadczył. – Jest nim Jerzy Leszyński, dyrektor Delegatury Łódź Bałuty – oświadczył.

Dyrektora Hawrysia wzburzyło co innego: postać ciotki urzędniczki, na której współudział przy załatwianiu numerków do okienek powoływali się stacze. Ma teraz o czym myśleć. Bo może się okazać, że jedna z jego urzędniczek jest ważną figurą w pace rządzącej parkingiem. Przyznał, że wolałby się w swych domysłach mylić. Dlatego dopytywał się, czy reporter nie dał staczom upoważnienia na piśmie do załatwienia jego sprawy.

d1vk5ui

Niestety, blondyn i jego kumple o upoważnieniu nawet nie wspomnieli. Po prostu wzięli wniosek, dowód rejestracyjny i po kilku minutach wrócili z numerkiem.

Jerzy Leszyński, dyrektor bałuckiej delegatury UM też nie przyznaje się do administrowania nieszczęsnym placem. – To jest parking miasta, a nie mój – wyjaśnia. – Od kilku lat dobijam się, żeby poprzez przetarg przekazać komuś plac.

Radny Januszewski złożył w tej sprawie interpelację. Kto przetarg na parking wygra, będzie brał opłaty, utrzymywał porządek, a staczy pośle do diabła. To nienormalna sytuacja, że miasto parking tylko sprząta, a rządzi nim zgraja naciągaczy.

Bogdan Mazurek, (tj)

d1vk5ui
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1vk5ui
Więcej tematów