Rząd wyciągnie nierobów z łóżek
Stanowią tylko 1% mieszkańców Wielkiej Brytanii, ale pozostali członkowie społeczeństwa płacą na nich ponad 8 mld funtów rocznie. Mowa o tzw. trudnych rodzinach, czyli gospodarstwach domowych, w których aż roi się od problemów socjalnych, finansowych, psychologicznych.
18.10.2011 | aktual.: 19.10.2011 10:09
Minister społeczności Eric Pickles przedstawił wczoraj najnowsze dane dotyczące tego problemu. Z opracowań jego resortu wynika, że w Wielkiej Brytanii poważne problemy ma ponad 120 tys. gospodarstw domowych. Generują one bardzo duże koszty. Głównie poprzez zaangażowanie instytucji publicznych w rozwiązywanie rodzinnych kłopotów. Najczęściej z takimi rodzinami ma do czynienia policja, służby socjalne i służba zdrowia.
Z obliczeń wynika, że każda "trudna" brytyjska rodzina kosztuje skarb państwa około 330 tys. funtów rocznie. Minister Pickles ma plan, który pozwoli na zredukowanie tych kosztów do 14 tys. funtów rocznie w przeliczeniu na jedną rodzinę. Główne pomysły na poprawę sytuacji mają polegać na "wyciągnięciu z łóżek" dorosłych członków rodziny i skierowanie ich do pracy. Z kolei dzieci mają zacząć regularnie chodzić do szkoły, zdobywać wykształcenie i fach. Również dużo uwagi ma być poświęcone na walkę z nadużywaniem alkoholu i narkotyków.
Królujące bezrobocie i marazm
Nowy program działań to głównie efekt letnich zamieszek, które wstrząsnęły Wielką Brytanią. Cały kraj zobaczył wtedy masy sfrustrowanych, bezrobotnych ludzi, którym na niczym za bardzo nie zależy. Okazało się, że w wielu rejonach Wielkiej Brytanii żyją rodziny, w których trzecie pokolenie nie zajęło się pracą zawodową, a wszyscy cały czas żyją z opieki społecznej i zasiłków. Co więcej, istnieje wiele dzielnic w dużych miastach Wielkiej Brytanii, gdzie całe osiedle zamieszkuje społeczność składająca się tylko z osób wiecznie bezrobotnych. Dorastające tam dzieci, nigdy w swoich domach nie widziały dorosłego wstającego rano i wychodzącego do pracy.
Minister Pickles do walki z tym problemem planuje także zaangażowanie wolontariuszy i fundacji prospołecznych. Powstaną zespoły, które obejmą opieką konkretne rodziny. Ich zadaniem będzie likwidowanie barier i sprawienie, aby członkowie tych rodzin mogli rozpocząć życie zawodowe, a dzieci zdobywać wiedzę i wykształcenie. Zespoły mają się zajmować m.in. długami takich rodzin, ich kryminalną przeszłością, problemami z nałogami i sferą psychologiczną. Głównym celem jest sprawienie, aby "niebieskie ptaki" w końcu zaczęli pracować.
Marnotrawstwo środków
Zdaniem Picklesa, obecny model pomocy takim rodzinom jest nieefektywny i bardzo kosztowny. W pomoc "trudnym" rodzinom zaangażowanych jest ponad 20 instytucji publicznych. Ich działania nie są skoordynowane, przez co są nieefektywne i dość drogie. Nowy model ma to zmienić. Członkowie zespołów nie będą otrzymywać wynagrodzenia do czasu, gdy ich podopieczni nie podpiszą specjalnych dokumentów, które zobowiążą ich do wykonywania określonych ustaleń związanych z leczeniem uzależnień, edukacją, pracą społeczną i zawodową.
- To wielka opowieść o marnotrawstwie środków na pomoc takim rodzinom. To również opowieść o zmarnowanych szansach tych ludzi, a głównie ich dzieci. Musimy z tym skończyć. Nie możemy dłużej fundować im beztroskiego życia, bo nas na to nie stać. Tym bardziej, że taki system niszczy ich życie. Potrzebujemy konkretnych działań i rezultatów, a nie ciągłego biadolenia nad problemem. Te dzieci mają wrócić do szkół, a ich rodzice mają pracować - dodaje minister Pickles.
Małgorzata Słupska