Rząd wstrzymał szczepienia pierwszą dawką AstraZeneca. Znamy powód
Jak ujawnił w rozmowie z Wirtualną Polską Michał Kuczmierowski, prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, rząd wstrzymał szczepienia pierwszą dawką AstraZeneki. Powodem mają być opóźnienia w dostawach preparatu. - Wszystko, co dostajemy, przeznaczamy na drugie dawki - mówi WP Michał Kuczmierowski.
- Z racji tego, że AstraZeneca była w swoich dostawach nieregularna i nieprzewidywalna, a to powodowało dużo zamieszania z przepisywaniem na nowe terminy osób zapisanych na szczepienie Astrą, a także dlatego, że chcieliśmy mieć pewność, że będziemy mieli szczepionki na drugie dawki, wstrzymaliśmy szczepienia pierwszą dawką AstraZeneki. Wszystko, co dostajemy, przeznaczamy na drugie dawki. W ubiegłym tygodniu otrzymaliśmy ok. 800 tys. dawek. W tym tygodniu otrzymamy ok. 250 tys. Jesteśmy przygotowani, że będziemy realizować szczepienia tak, by dla nikogo nie zabrakło - mówi nam Michał Kuczmierowski.
AstraZeneca pozwana do sądu. Za opóźnienia
Przypomnijmy, że w kwietniu Unia Europejska pozwała brytyjsko-szwedzką firmę do sądu w Brukseli za opóźnienia w dostawach. Umowa z koncernem AstraZeneca, podpisana w imieniu państw członkowskich UE, przewidywała dostawę 300 milionów dawek z opcją na kolejne 100 milionów. Oczekiwano, że dawki będą dostarczane przez cały 2021 rok. W pierwszym kwartale firma dostarczyła jednak tylko 30 mln. W drugim kwartale dostawy nieznacznie wzrosły, ale według unijnych władz nie osiągną poziomu przewidywanego przez umowę.
W tym czasie firma zaopatrywała Wielka Brytanię i nie wysyłała do krajów Unii szczepionek wyprodukowanych na Wyspach.
Koncern bronił się, że dokładał wszelkich starań, aby dostarczyć preparat na czas. "Ale produkcja szczepionek jest skomplikowanym procesem" - twierdzili przedstawiciele władz firmy.
Zdaniem prezesa RARS decyzja odnośnie AstraZeneki nie wpłynie w żaden sposób na wysokie tempo szczepień. Do tej pory udało się przeprowadzić ponad 22 mln szczepień, a ponad 8 mln osób jest w pełni zaszczepionych.
- Z tygodnia na tydzień mamy rekordowe wyniki liczby odbytych szczepień. W ubiegłym tygodniu wyniósł on ok. 620 tysięcy szczepień jednego dnia. Bardzo dobre są również statystyki weekendowe. Jeśli chodzi o wartości liczbowe, to mam wrażenie, że jesteśmy w bardzo efektywnym momencie systemu szczepień - jest bardzo duże zainteresowanie, wysoka sprawność wszystkich rodzajów punktów szczepień, a jednocześnie do Polski przyjeżdża tygodniowo bardzo dużo szczepionek - mówi WP prezes rządowej agencji.
W tym tygodniu ma przyjechać do Polski ponad 2,5 mln dawek: 2,1 mln Pfizera, 250 tys. AstraZeneki, 250 tys. Moderny, ok. 110 tys. dawek Johnson & Johnson.
Szczepienia idą pełną parą. "Musimy zdążyć przed czwartą falą"
- Mamy sporo zapytań o możliwość zwiększenia dostaw i przyspieszenia drugich dawek. Nie mamy na razie takich możliwości, bo nadal dominują zamówienia na dawki pierwsze. Punkty mogą przyspieszyć szczepienie, ale tylko jak zostaną jakieś dawki czy ktoś się nie zgłosi, mimo wcześniejszej rejestracji. I na to się zgadzamy, ale priorytetem są pierwsze dawki. W zamówieniach generowanych w systemie, nie widzimy trendu, żeby zapotrzebowanie na szczepienia malało - ocenia Kuczmierowski.
Według rządowych danych, dwiema dawkami w Polsce zaszczepionych jest 17–18 proc. mieszkańców naszego kraju. I 50 proc. zapisanych i zaszczepionych. W ocenie prezesa RARS, te osoby zapisane na pewno przyjdą i się zaszczepią.
- W ostatnim czasie zmienia się model szczepień. Na początku szczepiliśmy w szpitalach, placówkach Podstawowej Opieki Zdrowotnej, a obecnie duże zainteresowanie jest wśród zakładów pracy czy mobilnych punktów szczepień. Szczepienia stały się elastyczne. W wakacje pacjenci, którzy są po jednej dawce, drugą będą mogli się zaszczepić w dowolnym miejscu w kraju. Dostosowujemy do tego cały system dystrybucji szczepionek - mówi WP Kuczmierowski.
Prezes RARS odniósł się również do informacji o spadającym zainteresowaniu szczepieniami, szczególnie wśród młodych osób.
- Oczywiście, że w najbliższym czasie należy się spodziewać, że będą występowały czynniki demotywujące do zapisów na szczepienia. Mamy słoneczną pogodę, zbliżające się urlopy, malejącą liczbę zakażeń i poluzowane obostrzenia. To naturalne, że szczególnie młodzi ludzie, będą mniej chętnie patrzeć na wykonanie zabiegu, odkładając decyzję na później. Najważniejsze żebyśmy byli przygotowani na październikową czwartą falę pandemii. I do tego czasu w pełni się zaszczepili - mówi nam urzędnik.
Gdyby jednak tempo szczepień miało zwolnić, rząd nie planuje rezygnować z zaplanowanych dostaw preparatów do Polski.
- Program szczepień idzie bardzo sprawnie, ale jest też spore zainteresowanie dawkami na całym świecie, więc zawsze będziemy mieli możliwość odsprzedaży do innych państw. Obecnie klaruje się kwestia szczepienia dzieci i młodzieży, w trakcie podejmowania decyzji jest kwestia podawania trzeciej dawki. Za wcześnie by stawiać jednoznaczne wnioski, mamy przygotowane ewentualne scenariusze i będziemy się elastycznie przygotowywać do zmian - ocenia Kuczmierowski.
Przypomnijmy, że od poniedziałku 7 czerwca ruszyły szczepienia dzieci od 12. roku życia. Na razie akcja będzie prowadzona w punktach szczepień, natomiast we wrześniu planowane jest uruchomienie szczepień w szkołach. Obecnie dzieci w wieku od 12 lat mogą być szczepieni preparatem firmy Pfizer.
W poniedziałek 7 czerwca Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 194 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. Z danych resortu wynika, że w szpitalach zmarło osiem osób, u których wykryto COVID-19.