Rząd dotarł do talibów na własną rękę?
Polacy, bez pośrednictwa pakistańskich
władz, podjęli rozmowy z założycielami ruchu talibów, które miały
doprowadzić do uwolnienia zamordowanego w sobotę Piotra Stańczaka -
pisze "Dziennik". Według gazety, to dowód, że rząd nie
zbagatelizował sprawy.
12.02.2009 | aktual.: 12.02.2009 06:25
"Dziennik" ustalił, że do spotkania między wpływowym Samim ul-Haqiem - nazywanym również "ojcem talibów" - i dwoma Polakami doszło w Islamabadzie z inicjatywy Polaków. Działo się to miesiąc lub dwa przed morderstwem inżyniera. Jedna z tych osób przedstawiała się jako reprezentant prezydenta Polski, druga była pracownikiem ambasady.
Przy spotkaniu nie było żadnych Pakistańczyków. Wkrótce potem Sami ul-Haq rozmawiał z prezydentem i premierem Pakistanu. Władze tego kraju nie chciały jednak iść na żaden kompromis. Odmówiły zwolnienia dwóch mało znaczących więźniów, co zadowoliłoby porywaczy. W takiej sytuacji autorytet ul-Haqa nie wystarczył.
Teraz ludzie ul-Haqa starają się o odzyskanie ciała zamordowanego inżyniera, pisze "Dziennik".