Rywina wysłała "grupa trzymająca władzę" - komisja ma dowody
Mamy ogromną szansę udowodnić w
sprawozdaniu, że Lew Rywin został wysłany do Agory przez "grupę
trzymającą władzę" - powiedział przewodniczący sejmowej komisji
śledczej badającej tzw. aferę Rywina Tomasz Nałęcz w obszernym wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" opublikowanym przez nią w rok po tekście "Przychodzi Rywin do Michnika".
27.12.2003 | aktual.: 27.12.2003 12:50
"Myślę, że w sprawozdaniu dość wszechstronnie scharakteryzujemy tę grupę - gdzie jest ulokowana, jakimi dysponuje możliwościami. Gorzej będzie z nazwiskami członków grupy. Bo będziemy mogli wskazać najpewniej jedną osobę z tej grupy, która wysłała Rywina. I na to jest - moim zdaniem - wystarczająco dużo materiału dowodowego" - powiedział Nałęcz.
_ "Myślę, że w tej grupie było twarde jądro, które miało plan, wiedziało wszystko, ale byli też ludzie, którzy wiedzieli tylko tyle, ile potrzebne było do działania. I musieli być w tej grupie ludzie, którzy wcześniej z Rywinem robili interesy. Bo jak się chce zrobić interes na 17,5 miliona dolarów, to wcześniej trzeba przetrzeć szlak mniejszymi interesami"_ - tak przewodniczący komisji charakteryzuje "grupę trzymającą władzę".
Zaufanie do Rywina
Jego zdaniem, "grupa" wybrała Rywina na pośrednika dlatego, że ktoś w tej grupie musiał mieć do niego ogromne zaufanie, "tak wielkie, że złożył los całej grupy w jego ręce. Najpewniej wcześniej już przekroczył tę barierę wspólnego robienia przestępczych interesów. To nie mógł być ich pierwszy skok, tak by nie zaryzykowali".
Nałęcz uważa, że wszystko wskazuje na to, że "grupa" to ludzie o rzeczywiście dużych możliwościach w kręgach władzy oraz, że Rywin nie miał do końca precyzyjnego rozeznania w sprawie "grupy" - zgodził się pośredniczyć między nimi a redaktorem naczelnym "Gazety Wyborczej" dlatego, że był przekonany, że protektorem "grupy trzymającej władzę" jest premier Leszek Miller.
Nałęcz, pytany czy premier miał coś wspólnego z "grupą" odpowiedział, że nie wierzy, żeby Miller miał cokolwiek z tym wspólnego. "Materiał dowodowy nie potwierdza, że miał cokolwiek z tym wspólnego, a koronny dowód na to widzę w zachowaniu Rywina i 'grupy trzymającej władzę' 18 lipca, 22 lipca i po tym dniu" - powiedział.
_ "Bo jeśli by było tak, że 'grupie trzymającej władzę' patronuje premier, to ta grupa zostałaby spłoszona, przestrzeżona i działałaby już w stanie alertu 18 lipca, kiedy Michnik przyszedł do premiera i pokazał mu notatkę Wandy Rapaczyńskiej. To było na cztery dni przed spotkaniem, na którym Michnik nagrał korupcyjną propozycję Rywina. I już wtedy mówił Millerowi, że tego tak nie zostawi"_ - wyjaśnił.
Jakubowska - "ręcznik do wycierania rąk"
Nałęcz powiedział także, że trudno mu uwierzyć w związek tej sprawy z Aleksandrą Jakubowską, "choć powszechnie przez moich kolegów jest ona uważana za związaną z nią. Jednak tak często w sprawie występuje, że musiałaby mieć jakiś instynkt samozniszczenia w sobie, by tyle o tym mówić. Tak może się zachowywać tylko osoba, która szczerze wierzy, że realizuje pewną misję, nie zdając sobie sprawy z tego, że za plecami jest ktoś, kto ją wykorzystuje jak instrument, jak ręcznik, może nie jednorazowego użytku, ale który jest jednak po to, by wycierać sobie nim ręce".
Pytany, dlaczego "grupa trzymająca władzę" miała tak ogromną możliwość posługiwania się Jakubowską, odpowiedział, że pewnie dlatego, że ona im wierzyła, doceniała ich fachowość i była przekonana, że oni też działają z takich samych pobudek jak ona.
Kwiatkowski obciążony
Z kolei pytany o prezesa Telewizji Polskiej Roberta Kwiatkowskiego przewodniczący komisji, powiedział: "wszystkie materiały z lipca tamtego roku bardzo obciążają pana Kwiatkowskiego. Po pierwsze, jego nazwisko wymienia Rywin podczas konfrontacji w gabinecie premiera. I to w momencie totalnego zaskoczenia, takiego zaskoczenia, że nawet czasu na zebranie myśli nie było. Dopiero po pewnej chwili, po dopytywaniu się, pada nazwisko Andrzeja Zarębskiego. Już wtedy mózg zaskakuje - Rywin orientuje się, jakie głupstwo strzelił w chwili szczerości, i nerwowo usiłuje to rozmyć, rzucając jeszcze jedno nazwisko".
Zdaniem Nałęcza, Kwiatkowskiego bardzo też obciąża notatka wręczona 28 lipca prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu przez Rywnia. "Warto zwrócić uwagę, że właśnie w tej notatce, w tej legendarnej wersji, są wszystkie elementy, które są też w notatce Rapaczyńskiej. I co więcej, w tej notatce jest wyraźnie napisane, że Rywin udał się do Agory z polecenia Kwiatkowskiego. Trudno jest nad tymi dowodami przejść do porządku dziennego" - wyjaśnił przewodniczący komisji śledczej.(iza)