Rywalizacja między Demokratami zaostrza się
Przed wtorkowymi prawyborami w dziesięciu amerykańskich stanach faworyt Demokratów do nominacji prezydenckiej, senator John Kerry, musiał odpierać ataki swego rywala senatora Johna Edwardsa, który nie rezygnuje z walki, choć nie daje mu się szans.
01.03.2004 17:05
Superwtorek, jak popularnie nazywa się tę rundę prawyborów, prawdopodobnie przypieczętuje ostatecznie zwycięstwo Kerry'ego w wyścigu do nominacji. Oprócz największych stanów - Kalifornii i Nowego Jorku - demokratyczni wyborcy będą głosować w Ohio, Georgii, Massachusetts, Minnesocie, Maryland, Connecticut, Vermont i Rhode Island.
Kerry wygrał już prawybory w 18 spośród 20 stanów, gdzie się dotychczas odbyły, i ma zapewnionych ponad 700 delegatów na przedwyborczą krajową konwencję demokratyczną. Do uzyskania nominacji potrzeba 2161 delegatów. Sondaże w niemal wszystkich stanach, które będą głosowały we wtorek, wskazują na zwycięstwo Kerry'ego.
W prawyborach pretendenci do Białego Domu walczą o delegatów, którzy będą zobowiązani głosować na nich na konwencji, która oficjalnie nominuje kandydata. Delegatów "przydziela się" w zależności od proporcji głosów otrzymanych w danym stanie.
W czasie ostatniej przed Superwtorkiem debaty telewizyjnej, zorganizowanej w niedzielę w Nowym Jorku, Edwards zaatakował Kerry'ego, starając się przedstawić go jako kandydata establishmentu, który po ponad 20 latach zasiadania w Senacie jest uzależniony od potężnych lobby i nie broni interesów zwykłych Amerykanów.
Edwards pochodzi z robotniczej rodziny i wytyka Kerry'emu, że jest synem zamożnego dyplomaty i mężem dziedziczki ogromnej fortuny, Teresy Heinz. W czasie debaty Kerry ripostował jednak, że Edwards też jest senatorem od pięciu lat. "Wydaje mi się, że to jest (praca) w Waszyngtonie" - ironizował.
Ze swym populistycznym przesłaniem Edwards liczy na dobry wynik w stanach szczególnie dotkniętych stagnacją na rynku pracy, jak Ohio, oraz na konserwatywnym na południu, skąd pochodzi.
Jak podkreślają jednak eksperci, senator zbiera głosy głównie niezależnych i Republikanów - w tym stanach, gdzie prawybory są otwarte i mogą oni głosować. O wyścigu do nominacji decydują jednak Demokraci, i to raczej lewicowi, którzy gremialnie popierają Kerry'ego.
Z analiz wynika, że Edwards mógłby go wygrać, tylko gdyby zwyciężył, i to z miażdżącą przewagą, w kilku dużych stanach, ponieważ delegatów rozdziela się w systemie proporcjonalnym (w zależności od odsetka zdobytych głosów). W to wszakże nikt nie wierzy.