Ryszard Kalisz: społeczeństwo jest rozczarowane
(BB3)
23.06.2003 | aktual.: 23.06.2003 10:38
Co się dzieje w SLD, co się dzieje złego w rządzie, co się dzieje złego wokół Leszka Millera? Notowania spadają. Mamy za tydzień kongres... Ale to nie przez kongres spadają. ...Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który będzie analizował to wszystko, o co pani pyta. Bezsporne jest to, że prawie przez ostatnie dwa lata, kiedy wygraliśmy wybory i tworzyliśmy rząd, wszyscy sądzili, że SLD jest partią mającą niezwykle profesjonalne kadry, doskonale przygotowane do sprawowania władzy i mnóstwo pomysłów. Po prawie dwóch latach okazało się, że społeczeństwo jest rozczarowane, bo o tym właśnie świadczą te wyniki badań opinii publicznej. Trzeba przeanalizować dokładnie przyczyny takiego stanu rzeczy. Właśnie, społeczeństwo jest rozczarowane nie tylko SLD, ale jest również rozczarowane przywództwem, jest rozczarowane tym, co robi premier Leszek Miller. Czy według pana w tej chwili nie ma takiej sytuacji, że on właściwie topi SLD? W ubiegłym tygodniu - jeszcze zanim było głosowanie nad wotum zaufania dla rządu - było wiele
spotkań i z prezydium klubu, i z klubem parlamentarnym, wcześniej była Rada Krajowa. I były to niezwykle interesujące, zawierające wiele treści spotkania. Leszek Miller bardzo wyraźnie stwierdził, że z tych rozmów wyciąga wnioski, że wyciąga wnioski również z ocen, które są przedstawiane w badaniach opinii publicznej, i że zmieni się przede wszystkim styl sprawowania władzy. Ale ten styl się nie zmienił, bo oto Jerzy Szmajdziński, minister w rządzie Leszka Millera, na łamach „Trybuny” krytykuje powołanie minister Danuty Hübner na pełnego, konstytucyjnego ministra, krytykuje to, że to się stało jednoosobowo. Mówiąc o stylu miałem bardziej na myśli styl relacji ze społeczeństwem, wyjaśniania swoich decyzji, przygotowywania tych decyzji, dyskusje ze społeczeństwem. Jerzy Szmajdziński miał natomiast - takie odniosłem wrażenie po tym wywiadzie w „Trybunie” - bardziej na myśli sposób konsultowania decyzji wewnątrz samego kierownictwa Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Tak, ale jeżeli jest to niezrozumiałe dla klubu...
Jak może to być zrozumiałe dla społeczeństwa, jeżeli się nie konsultuje takich decyzji w klubie? Ja tak to rozumiem. Ja tę ostatnią sprawę bym z tego wyłączył dlatego, że to dotyczy pani minister Danuty Hübner. Wiadomo, że weszliśmy w tej chwili, po referendum akcesyjnym, w taki etap, gdzie przez jedenaście miesięcy trzeba bardzo szybko przygotować wiele spraw w Polsce do wstąpienia do Unii. Pełny minister konstytucyjny zajmujący się Unią Europejską jest bardzo ważny. Wydaje mi się, że to było słuszne. Dobrze, ale czy podziela pan, nie podziela pan poglądu ministra Szmajdzińskiego w tej sprawie? Uważam, że to, iż pani minister Danuta Hübner została pełnym, konstytucyjnym ministrem od spraw europejskich to jest dobrze. Nie wypowiadam się natomiast co do sposobu konsultacji w tym zakresie, bo - jak mówi Jerzy Szmajdziński - wewnątrz rządu nie było tej konsultacji. I na ten temat się nie wypowiadam. Dobrze, ale nie wydaje się panu dziwne, panu, posłowi... Natomiast oczywiście uważam, że tego rodzaju sprawy
powinny być również konsultowane. Wcześniej powiedziałem wyraźnie: SLD jest partią profesjonalną i ja jestem co do tego również dzisiaj przekonany. Jednak po półtora roku okazało się, że społeczeństwo ma co do tego wątpliwości. I moim zdaniem w największym stopniu zawiniło funkcjonowanie rządu w tym zakresie. Przede wszystkim nieprzygotowanie różnego rodzaju decyzji, kłótnie w samym łonie samego rządu. Jeden minister mówi rano jedno, drugi mówi co innego wieczorem. Często byli tacy ministrowie, którzy zmieniali swoje zdanie również w trakcie dnia. Również przygotowanie do różnych rozwiązań nie było poprzedzone tą triadą, która jest podstawowa. Społeczeństwo było zaskakiwane decyzjami, często nie były one dobrze wytłumaczone. To są te problemy związane ze stylem sprawowania rządu i wydaje mi się, że po tym, jak Leszek Miller zadeklarował to osiem dni temu, ten styl sprawowania rządu się zmieni. A nie obawia się pan, że to, co się dzieje w SLD, ta korupcja, która toczy nasze życie społeczne, nie zakończy się?
Obawiam się. SLD musi być partią, która po pierwsze jest partią etyczną. A pod pojęciem etyki rozumiem zarówno przestrzeganie norm moralnych, jak i wszelkich norm prawnych. My mamy kartę zasad etycznych, uchwaloną przez pierwszy kongres przed prawie czteroma laty. Działa ta karta? I właśnie musimy wszystko zrobić, żeby przepisy tej karty, dotyczące przestrzegania porządku prawnego, dotyczące zachowań etycznych, były w pełni przez wszystkich przestrzegane. I to od samego dołu, gdzie toczy się to życie lokalne w ramach Sojuszu Lewicy Demokratycznej – a także jeśli chodzi o życie na szczytach kierownictwa Sojuszu. Proszę powiedzieć, a jaka jest wina Leszka Millera w tym wszystkim, jakie są grzechy Leszka Millera? Leszek Miller przez te półtora roku był premierem... I jest cały czas. I cały czas jest. I oczywiście za rząd, za sposób organizacji pracy rządu, za styl sprawowania rządu, za podejmowane decyzje odpowiada on w największym stopniu. Odpowiada również za te wszystkie zmiany w składzie rządu, które nie
były wyjaśniane - często były to zmiany zaskakujące. Taki jest mój pogląd i ja ten pogląd wyrażałem publicznie. Ale ja pytam o grzechy, a pan mi odpowiada, co robi premier - ja wiem, co robi premier. Wiem, ale oczywiście nie robił tego zawsze dobrze. Wręcz przeciwnie: były z jego strony błędy, chociażby w kwestiach personalnych. Podczas tego słynnego zamkniętego posiedzenia Rady Krajowej - choć zauważyłem, że wiele z tego przedostało się do mediów - Leszek Miller zadeklarował, że z tych wszystkich spraw, które tam będą podnoszone, wyciągnie wnioski. A jakie są grzechy zaniechania Leszka Millera w łonie SLD, przywództwa SLD? Ja bym tutaj powiedział o innym procesie. SLD jest nową partią, powstałą przed czterema laty i ta partia była tworzona najpierw przed wyborami parlamentarnymi w... Przepraszam, ale otwieram oczy ze zdumienia, że jest to nowa partia. Ona wyrosła na starej partii. Wyrosła na starej, ale w sensie formalnym jest to nowa partia, przed 2001 rokiem była to partia, co do której wszyscy mieli
przekonanie, że zmierza do władzy, przez to znalazło się w niej wiele osób, które nie chciały działać na rzecz wartości ideowych, a dla ustawienia się. Nie było takiego mechanizmu, który by tych chcących się ustawić dzięki SLD eliminował - wręcz przeciwnie, ci, którzy chcieli się ustawić, a nie mieli na uwadze wartości ideowych, w wielu miejscach przejęli pakiet kontrolny i mogli wybierać kolejne władze. Czyli to jest wina Leszka Millera, że doprowadził do tego, że ustawiacze się znaleźli? Nie, ja mówię o całej partii. Myślę, że jest to wina nas wszystkich, wszystkich osób funkcjonujących w partii. Dlaczego wszyscy się boją i nikt nie staje w szeregu, żeby konkurować z Leszkiem Millerem na kongresie? Nie, to nie jest kwestia strachu. Bardziej jest to kwestia po pierwsze tego, że Leszek Miller potrafił tę partię stworzyć. Jest to podsumowanie funkcjonowania Leszka Millera jako przewodniczącego partii, ale również oczywiście jest to kwestia oceny możliwości u wielu ludzi. Po prostu ci, którzy mogliby z
Leszkiem Millerem konkurować, pewnie dochodzą do wniosku, że nie wygrają. Boją się, nie mają cywilnej odwagi? To nie jest kwestia strachu, to nie jest kwestia strachu, odwagi, ambicji - to jest po prostu kwestia racjonalnej analizy sytuacji. Ale na tym to polega. Nawet w sporcie człowiek startuje i wie, że może przegrać. Może mieć pierwsze miejsce albo dziesiąte miejsce. Proszę pamiętać, że dzisiaj Leszek Miller w partii - to widać zresztą po konsultacjach regionalnych - ma duże wsparcie. Chociaż oczywiście wobec Leszka Millera też jest wiele krytyki, ale nie takiej, by nie był przekonanym, że na kongresie - startując na funkcję przewodniczącego partii - wygra. Wydaje mi się zresztą, że gdyby się jakiś konkurent znalazł, byłoby to twórcze. Ale dlatego ich do dzisiaj nie ma, że oceniają realnie swoje możliwości. Czyli wszyscy uważają, że są słabi, a najlepszy jest Leszek Miller, tak? Nie, wszyscy dzisiaj, w tej sytuacji, jaka jest w partii, przy tych nastrojach, przy tej pozycji Leszka Millera jako
przewodniczącego, nie chcą z nim konkurować, bo oczywiście obawiają się, że mogą przegrać. Nikt nie lubi przegrywać. Nie, ale to jest jakieś niepoważne, bo zawsze jest tak, że ktoś przegrywa. Pani Redaktor, można spytać, dlaczego Donald Tusk nie miał konkurencji na zjeździe swojej partii, dlaczego Lech Kaczyński czy Jarosław Kaczyński są liderami... Bo o Platformie Obywatelskiej można powiedzieć, że jest to bardzo świeża partia, a nie partia, która się nazywa SLD. Chciałabym się jeszcze od pana dowiedzieć, co pan sądzi na temat kliniki aborcyjnej i czy jeszcze jest szansa na dyskusję w SLD na temat nowelizacji ustawy aborcyjnej? Jak już powiedziałem, każda ustawa jest wynikiem działalności ludzkiej, wynikiem działalności parlamentu i na temat każdej ustawy należy dyskutować. Tym bardziej, że ta ustawa, o której pani mówi, ustawa antyaborcyjna, nie przysparza jednak wielu cierpień ludziom. Jeżeli oficjalne statystyki mówią, że aborcji w Polsce dokonuje się około dwustu, a ja słyszałem, chociażby wczoraj,
wiele dyskusji medialnych, również pani koleżanek i kolegów, gdzie mało kto w to wierzy, a wszyscy wątpią. Czyli nielegalnych aborcji jest o wiele więcej, a przecież te nielegalne są najprawdopodobniej robione w złych warunkach i przy olbrzymim stresie kobiet. I jest pytanie, w jaki sposób tę sytuację naprawić. Czyli jeszcze raz popracować nad tą ustawą? Nie może być tak, że w Polsce jest przyzwolenie na sytuacje nielegalnych aborcji, o których wszyscy wiedzą, że są – i odbywa się to ze stresem dla ludzi, na pewno dla kobiet, na pewno nie w doskonałych warunkach leczniczych, lekarskich. Wydaje mi się, że należy zastanowić się po pierwsze nad tym, jak ta ustawa funkcjonuje, a po drugie, nie może być takiego dogmatu, że ustawy nie wolno zmienić. Dziękuję bardzo, gościem Radia Zet był Ryszard Kalisz wiceprzewodniczący klubu SLD, który startuje na kongresie, tak? Tak, tak, na zastępcę przewodniczącego. Ale nie na szefa. Dziękuję bardzo.