Rynki finansowe pozostają w szoku
(inf. własna)
Zdaniem Macieja Zatorskiego, dealera w Departamencie Gospodarki Pieniężnej BRE Banku, środową sytuację na rynku walutowym i pieniężnym można określić kilkoma słowami - szok, zamieszanie, apatia.
12.09.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Zatorski w prywatnej analizie, przygotowanej specjalnie dla Wirtualnej Polski informuje, że obroty były znikome i ograniczały się do realizacji zleceń klientowskich lub zamykania własnych pozycji walutowych przez banki. Zresztą Międzynarodowe Zrzeszenie Dealerów zaleciło ograniczenie aktywności banków do niezbędnego minimum. Po wtorkowej zwyżce kursów euro i dolara środowe przedpołudnie przyniosło spadek cen walut - euro staniało z 3,8950/80 do 3,8400/50 a dolar z 4,2600/50 do 4,2320/80. Wzmocnienie się naszej waluty wynikało ze zleceń sprzedaży euro i dolara realizowanych przez polskie podmioty korporacyjne - mówi Maciej Zatorski.
Po godz. 14 obroty zupełnie zamarły a mierzące siłę złotego odchylenie od starego parytetu NBP ustabilizowało się około 6,3%, czyli nieco ponad 1% niżej niż przed atakiem terrorystycznym.
Podobny marazm, jak na rynku walutowym, panował na rynku pieniężnym i obligacji - pojedyncze transakcje na papierach skarbowych realizowane były przez brokerów, a rentowność pięciolatka wzrosła jedynie o 10 punktów. - dodaje Zatorski.
Na rynku światowym uspakajające komentarze przedstawicieli banków centralnych przyniosły wzmocnienie się dolara - kurs EUR/USD spadł do 90,60 centa a USD/JPY wzrósł do 119,50 jena. Indeksy na giełdach europejskich, po porannych spadkach w ciągu dnia odrobiły większość strat, tymczasem w środę cały czas nie działała nowojorska giełda NYSE. Cena ropy naftowej ponownie zaczęła piąć się w górę po to by na koniec sesji europejskiej wynieść 29 dolarów za baryłkę, czyli około 5% ponad poziom sprzed dwóch dni. (artn)