Rynek samochodowy zwalnia przed wyborami
Okazuje się, że hasło "Mordo, ty moja" nie tylko nabija polityczne poparcie. Obniża też wpływy ze sprzedaży aut z najwyższej półki - czytamy w "Pulsie Biznesu".
16.10.2007 | aktual.: 16.10.2007 06:58
Biznes nigdy nie przepadał za zbyt ostentacyjnym mieszaniem się polityków i polityki do jego prowadzenia. Ostatnio dobitnie przekonały się o tym koncerny motoryzacyjne, szczególnie te, które oferują luksusowe samochody z segmentu premium. Ich przedstawiciele mówią tak: rynek zwalnia, a we wrześniu liczba zamówień była wyraźnie mniejsza od notowanej w pierwszej połowie roku.
Powód jest polityczny. Ruch w salonach był mniejszy, podobnie jak liczba złożonych zamówień. Jaki jest tego powód? Moim zdaniem, winne jest głównie zamieszanie polityczne w naszym kraju. Rynek zaczął zwalniać wraz z sierpniowymi sygnałami o kolejnych wyborach parlamentarnych. Wyjątkowo podatne na kampanię wyborczą okazały się modele z najwyższego segmentu. Kupują je przecież ludzie bardzo zamożni. A tymczasem to właśnie oni występują ostatnio w roli czarnych charakterów w kampanii wyborczej jednej z głównych partii politycznych. W okresie wyborczym zamożni nie chcą więc kłuć w oczy społeczeństwa i polityków kupowaniem drogich samochodów. Wielu z nich mówi więc nam otwarcie: poczekam, przeczekam - mówi dyrektor sprzedaży i marketingu Mercedes Car Group, członek zarządu DaimlerChrysler Automotive Polska Paweł Miszkowski.
Na czele medialnej kampanii przeciw "oligarchom" stoi PiS z kultowym już spotem reklamowym "Mordo, ty moja" - przypomina "Puls Biznesu". (PAP)