Rybacy bez pracy
"Około 700 osób w Zachodniopomorskiem, rybaków i ich rodzin, przymiera głodem" - mówi "Głosowi
Szczecińskiemu" Bogdan Waniewski, prezes Stowarzyszenia Armatorów
Rybackich. "Zgodzili się odejść z zawodu za 10 tys. euro.
Pieniędzy nie zobaczyli do dziś. Zdesperowani grożą blokadami
portów" - podkreśla Waniewski.
14.04.2005 | aktual.: 14.04.2005 07:45
Polska flota rybacka liczy 400 kutrów, z czego ponad połowa przypada na porty zachodniopomorskie. Armatorzy zachęceni pieniędzmi z Brukseli (Fundusz Sterowania Rybołówstwem - FIFG) zadeklarowali likwidację około 160 jednostek. Rybakom w przypadku rezygnacji z uprawiania zawodu obiecano po 10 tysięcy euro i dodatkowe 50 tysięcy euro na przekwalifikowanie się zawodowe - pisze "Głos Szczeciński".
"Część rybaków już w listopadzie i grudniu postanowiła odejść z branży, a kutry armatorów trafiły na złom" - podkreśla Waniewski. "Niestety, okazało się, że nie mogą złożyć stosownych wniosków, bo nie ma odpowiednich formularzy" - dodaje.
"Już w 2002 roku przestrzegałam przed Brukselą, która świadomie dąży do likwidacji naszej floty" - mówi "Głosowi Szczecińskiemu" prof. Izabela Dunin-Kwinta ze szczecińskiej Akademii Rolniczej, ekspert od zasobów morskich. "Już wówczas wyliczyłam, że z ponad 400 kutrów naszej floty pozostanie 40, co jest równoznaczne z jej likwidacją. Mamy żyzne łowiska, a państwa starej Unii mają zagwarantowane, że jeśli nie wyłowimy limitów, wejdą tu ze swoją flotą" - wyjaśnia.
Profesor zaznacza, że likwidacja małego kutra, z 4-5-osobową załogą to likwidacja ponad 30 miejsc pracy. W przypadku większych jednostek, z 8-osobową załogą, ten wskaźnik wynosi ok. 70 miejsc (załogantów i pracowników branż powiązanych z rybołówstwem, transport, przetwórstwo, handel itd.) - podaje "Głos Szczeciński". (PAP)