Rutkowski złożył zażalenie na zakaz wykonywania zawodu
Krzysztof Rutkowski złożył zażalenie na
decyzję bytomskiej prokuratury, która zakazała mu wykonywania
zawodu detektywa. Rutkowski uważa, że jest szykanowany przez
organy ścigania na Śląsku, które w ostatnich dniach przedstawiały
mu zarzuty za dwie przeprowadzone na tym terenie akcje.
30.03.2006 | aktual.: 30.03.2006 19:43
Detektyw twierdzi, że jego kłopoty na Śląsku są konsekwencją jego działań, które "ośmieszają" prokuraturę i policję, nie potrafiącym zapewnić bezpieczeństwa obywatelom. Całą sytuację określa mianem "tragikomedii".
Reagujemy zawsze wtedy, kiedy prawo jest łamane. Miarą profesjonalizmu jest dążenie do oddzielania emocji od wykonywanych zadań - powiedział rzecznik śląskiej policji podinsp. Andrzej Gąska.
W poniedziałek bytomska prokuratura zarzuciła Rutkowskiemu, że w ubiegły roku w tym mieście bezprawnie pozbawił wolności trzy osoby i złamał przepisy ustawy usługach detektywistycznym, bo firma, która realizowała tę akcję nie ma koncesji na usługi detektywistyczne. Prokurator zobowiązał Rutkowskiego do wpłacenia 20 tys. zł poręczenia majątkowego, zakazał mu opuszczania kraju i wykonywania pracy detektywa.
Zdaniem prokuratury w Rybniku, bezprawna była też akcja ludzi Rutkowskiego w szkole w Książnicach. Zarzuty w tej sprawie Rutkowski usłyszał kilka dni wcześniej.
Rutkowski na konferencji prasowej w Katowicach powiedział: Myślę, że nasze akcje ośmieszają oficjalne działania organów ścigania. To, co my robimy, powinna robić policja. Do Biura Rutkowski powinny zgłaszać się zdradzane żony, a nie ludzie poszkodowani ciężkimi przypadkami kryminalnymi. Przychodzą do nas, bo jesteśmy ostatnią deską ratunku.
Nasze sukcesy nie cieszą bandytów i tych, którzy konstytucyjnie powinni zapewnić bezpieczeństwo i pomoc osobom poszkodowanym w przestępstwach - dodał.
Zarzuty bytomskiej prokuratury dotyczą ubiegłorocznej akcji Biura Doradczego Rutkowski. Małżeństwo z Bytomia wynajęło firmę detektywa i wskazało osoby, które wymuszają od nich pieniądze. Jak informowała prokuratura, pracownicy Rutkowskiego zatrzymali dwóch przestępców i - omyłkowo - towarzyszącą jednemu z nich osobę, wciągnęli ich do samochodu i zawieźli na policję.
Inną wersję przedstawia Rutkowski. Według niego, ujęte przez jego pracowników osoby zostały od razu przekazane policjantom. Dwaj zatrzymani wówczas mężczyźni odpowiadają obecnie przed sądem za wymuszenia rozbójnicze.
Małżonkowie z Bytomia, którzy zostali zaproszeni na konferencję prasową, mówili, że zgłaszali sprawę policji, ale nie uzyskali pomocy i byli traktowani arogancko. Od przestępców słyszeliśmy, że nie mamy czego szukać na policji, bo mają "plecy" - mówili. Dlatego zwrócili się do Rutkowskiego, który zatrzymał bandytów nie biorąc za to pieniędzy.
Rutkowski przekonuje, że działał w dobrej wierze i chciał pomóc ofiarom przestępców, którzy nie uzyskali tej pomocy na policji i w prokuraturze. Uważa, że dokonał zatrzymania obywatelskiego na gorącym uczynku, a jego Biuro Doradcze - które nie ma licencji na usługi detektywistyczne - nie prowadziło żadnych tego typu czynności. Zdaniem prokuratury, Rutkowski nie powiadomił o swej akcji policji, Rutkowski temu zaprzecza.
Zgodnie z decyzją prokuratora Rutkowski wpłacił 20 tys. zł kaucji. Jak mówi, z powodu zakazu wykonywania zawodu musiał zwolnić 10 osób z Biura Doradczego. Zapowiada, że złoży pozew cywilny przeciwko prokuratorowi, który zdecydował o takich środkach zapobiegawczych.
Biuro Doradcze Rutkowski, mimo braku koncesji na usługi detektywistyczne, w spisie prowadzonych usług miało wyszczególnioną taką działalność, a także np. doradztwo w zakresie kryminalistyki. Żeby nie likwidować tej firmy i Rutkowski mógł być nadal jej właścicielem, ograniczono jej działalność do m.in. wydawniczej i produkcji filmów.
Drugi podmiot - Biuro Detektywistyczne Security-Service Sp. z o.o. - będzie nadal prowadziło swoją działalność, ale pokieruje nim inna osoba. Rutkowski poinformował, że zrezygnował ze stanowiska prezesa. Ta firma ma koncesję na wykonywanie usług detektywistycznych i ochroniarskich.
Kilka dni przed bytomską prokuraturą Rutkowskiemu zarzuty postawiła prokuratura w Rybniku. Były one związane z ubiegłoroczną akcją Biura Doradczego w szkole w Książenicach k. Rybnika. Zdaniem prokuratury pracownicy firmy detektywa, działając na zlecenie matki 7-letniego Krzysia, bezprawnie wdarli się do szkoły, w której uczył się mieszkający wtedy z ojcem chłopiec i pomogli jej wyprowadzić z lekcji dziecko, nad którym miała przyznane prawo opieki.
Rutkowski nie zgadza się także z tymi zarzutami. Jednak - jak powiedział - w porównaniu z prokuratorem z Bytomia, prowadzący sprawę w Rybniku zachował się jak dżentelmen.