Rutkowski: matkę Madzi zdradziło słodzenie herbaty
Katarzyna W. roztrzęsiona wróciła do domu, a następnie spokojnie posłodziła herbatę. Wtedy właśnie rodzina zauważyła, że matka Madzi podejrzanie się zachowuje - wyjawił Krzysztof Rutkowski w wywiadzie opublikowanym na stronie SE.pl.
08.02.2012 | aktual.: 08.02.2012 17:37
- Tego dnia, ze środy na czwartek, Katarzyna odmówiła badań (wariografem - przyp. red.). Udawała, że się trzęsie. Wyczytała, że osoba, która jest w ciężkim stanie psychicznym, nie może być poddana badaniom wariografem, ponieważ te badania mogą się nie udać - powiedział Rutkowski.
- Rodzice Bartka zwrócili uwagę na jej zachowanie, kiedy przyszła do domu po próbie badań. Słodziła sobie herbatę. Kiedy słodziła herbatę, ziarenko cukru nie spadło na stół - relacjonował. - Nie można być roztrzęsionym trzy minuty wcześniej i spokojnym za trzy minuty - dodał.
- Dlatego też w czwartek zdecydowałem się na uderzenie - wyjaśnił. - Było mi bardzo ciężko, ponieważ uderzałem w stosunku do mojego klienta - stwierdził właściciel biura detektywistycznego.
- Detektyw Rutkowski podzielił się na dwóch - mówił o sobie Rutkowski. - Jeden, który był zimny, sztywny, podchodził do sprawy czysto merytorycznie, i mówi: "To jest konieczne"; drugi natomiast wyrażając żal dla niej, ból serca, ogromny takt, stres przed tą rozmową na zasadzie: "Czy ja jej nie urażę?", "A co będzie, jeżeli to się nie potwierdzi, na kogo ja wyjdę?" - dodał.
Rutkowski powiedział, że nawet w czasie rozmowy, podczas której powiedział Katarzynie W., że są świadkowie, którzy widzieli, jak kładzie się na chodniku, liczył się z tym, że matka oddała Madzię, np. do tzw. cichej adopcji, bo "w domu się nie przelewało".
Jak relacjonował właściciel biura detektywistycznego, Katarzyna W. przed przyznaniem się do winy powiedziała mu, że miała ciężkie dzieciństwo i zaczęła płakać. - Zaczęła robić z siebie ofiarę - stwierdził.