Rutkowski kontra Jaskiernia
Detektyw Krzysztof Rutkowski oświadczył, że dysponuje informacjami, iż poseł SLD Jerzy Jaskiernia przyjął kilka milionów dolarów w związku z ustawą o grach losowych. Rutkowski doniósł o tym w piątek w piśmie do wiceprokuratora generalnego Kazimierza Olejnika. Jaskiernia
zaprzecza, jakoby przyjął jakiekolwiek pieniądze.
29.02.2004 | aktual.: 29.02.2004 20:59
"Informuję iż posiadam zweryfikowane dane dotyczące ścisłych kontaktów pana Jaskierni z Maciejem Skórką, występującym w charakterze społecznego asystenta posła w trakcie prac nad poprawkami do ustawy o grach losowych" - powiedział Rutkowski podczas spotkania z dziennikarzami.
Skórka pod koniec 2001 roku otrzymał przepustkę stałą do Sejmu jako konsultant społeczny Jerzego Jaskierni. Prasa podawała, że Jaskiernia przez lata orędował za zmianą przepisów o automatach do gry, a jego społeczny asystent Maciej Skórka był właścicielem tysięcy takich automatów.
Sam Jaskiernia zapewniał, że Skórka nie był i nie jest jego asystentem społecznym. Wyjaśniał, że "rozważał taką ewentualność, dlatego zamówił dla niego legitymację asystenta, ale ostatecznie nie doszło do objęcia tej funkcji".
W czasie konferencji Rutkowski nie przedstawił żadnych dowodów na poparcie swoich słów tłumacząc, że byłoby to ujawnieniem tajemnicy śledztwa. Zapewnił, że dysponuje wiedzą na temat przyjęcia przez Jaskiernię kilku milionów dolarów od Skórki.
Jerzy Jaskiernia w rozmowie z PAP zaprzeczył: "Ta informacja od początku do końca jest nieprawdziwa. Nigdy nie przyjąłem łapówki. Od kilku miesięcy słyszę różne sugestie w tej sprawie, ale bez żadnych dowodów".
Rutkowski zapewnił dziennikarzy, że dysponuje też dowodami, jakoby Jaskiernia czerpał "korzyści osobiste, takie jak sponsorowane przez Skórkę pobyty posła i jego żony w hotelu należącym do wspólnika Skórki na terenie Walencji". Według Rutkowskiego, Jaskiernia miał przebywać w Walencji pod koniec lata 2002 roku.
Jaskiernia powiedział, że w 2002 roku przebywał na wczasach w Juracie. Przyznał, że był w Madrycie w 2002 roku, ale jako przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu na spotkaniu przewodniczących Komisji Spraw Zagranicznych państw członkowskich i kandydujących do Unii Europejskiej. "Jeśli pan Rutkowski ma dowody, to powinien je zanieść do prokuratury" - dodał.
Podczas spotkania z dziennikarzami Rutkowski pokazał tylko zdjęcie hotelu, w którym - jak twierdził - przebywał Jaskiernia. Przyznał, że nazwiska Jaskierni nie odnotowano w hotelowej książce gości.
Rutkowski nie chciał odpowiadać na pytania dziennikarzy dotyczące rodzaju i charakteru dowodów, które posiada. Niedowierzającym dziennikarzom powiedział tylko, że nie pomylił się przez 14 lat pracy w zawodzie detektywa i zapewnił, że jego informacje są "istotne i wiarygodne". Oświadczył, że dziennikarzom przedstawił tylko 10% swojej wiedzy na ten temat.
Zadeklarował też, że ma informacje, że w sprawę domniemanej korupcji przy tworzeniu ustawy o grach losowych zamieszane są osoby zajmujące wysokie stanowiska w państwie. "Jest m.in. osoba, która pracuje w Ministerstwie Sprawiedliwości, jest funkcjonariusz policji z wydziału do zwalczania przestępczości gospodarczej".
Powiedział też, że Maciej Skórka, jako właściciel firmy zajmującej się maszynami do gier losowych, "był ochraniany czy też opłacał się ludziom z Pruszkowa. Dziwi mnie fakt, że na terenie gdzie doskonałe kontakty ma pan Skórka, został zatrzymany Słowik. Myślę, że będzie to również ważna informacja dla prokuratury do zbadania, czy były jakiekolwiek powiązania pana Skórki lub jego kolegów ze Słowikiem". Gangster Andrzej Z. (Słowik) został zatrzymany w październiku 2001 roku na przedmieściach Walencji.
Do Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku dotarły w piątek materiały dowodowe i wniosek posła, detektywa Rutkowskiego o wznowienie śledztwa w sprawie domniemanej korupcji przy tworzeniu ustawy o grach losowych.
Od grudnia 2003 r. gdańska prokuratura sprawdza, czy doszło do nieprawidłowości przy pracach legislacyjnych nad ustawą o grach losowych. Rozpatrywany przez nią materiał dowodowy wyłączono do odrębnego postępowania z umorzonej 23 grudnia 2003 r. sprawy rzekomego przyjęcia w 2002 r. przez posła SLD Jerzego Jaskiernię 10 mln dolarów w związku z tą ustawą. Umorzenie argumentowano wtedy brakiem dostatecznych danych, uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa.
Sprawa zaczęła się w sierpniu 2003 r. od doniesienia do prokuratury byłego posła Samoobrony Zbigniewa Nowaka. Stała się głośna, gdy na początku grudnia ub. roku media, m.in. "Rzeczpospolita", podały, iż "wiarygodna i ciesząca się wysoką pozycją społeczną osoba" była świadkiem rozmowy między Holendrem Arno van Dorstem, lobbystą związanym z producentami automatów do gier a prokuratorem, byłym szefem Prokuratury Krajowej Andrzejem Kauczem. Holender miał się żalić Kauczowi, że "z ustawą (o grach losowych) nic się nie dzieje, chociaż Jaskiernia dostał 10 mln dolarów". Jaskiernia stanowczo temu zaprzeczał.