Rumunia bez ustawy dekomunizacyjnej, mimo krwawej rozprawy z reżimem
W Rumunii - jedynym kraju dawnego
bloku wschodniego, który krwawo rozprawił się z komunistami - nie
ma ustawy dekomunizacyjnej.
12.01.2007 | aktual.: 12.01.2007 14:44
Choć od 1989 roku byli więźniowie, dysydenci i ofiary reżimu próbują wyrównać rachunki z przeszłością, ustawodawstwo rumuńskie nie zabrania ubiegać się o mandaty poselskie, ani sprawować wysokich funkcji w administracji państwowej pracownikom i współpracownikom komunistycznych służb specjalnych.
Za początek dekomunizacji w Rumunii można uznać proces i egzekucję dyktatora Nicolae Ceausescu i jego żony w grudniu 1989 roku, a także serię późniejszych pokazowych spraw sądowych przeciw jego rodzinie. Niektóre środki prawne przyjęte jeszcze w 1990 roku pozwoliły też na wydanie wyroków skazujących na członków Biura Politycznego Rumuńskiej Partii Komunistycznej, bezwzględnie walczących z rewoltą antyreżimową. Część z nich skazano nawet na dożywocie, jednak w 1994 roku prezydent Ion Iliescu ich ułaskawił.
Dyskusja nad lustracją i dekomunizacją w Rumunii trwa od tamtej pory niemal bez przerwy i często stanowi element walki politycznej. Przy czym jedyną udaną próbą w tej materii było podpisanie w 1999 roku przez prezydenta Emila Constantinescu ustawy stopniowo odtajniającej teczki Securitate, komunistycznej służby bezpieczeństwa działającej w Rumunii w latach 1948-1989.
Ocenia się, że w grudniu 1989 roku, kiedy obalono reżim Ceausescu, Securitate miała około 700 tysięcy informatorów i zatrudniała do tego celu nawet 9-letnie dzieci.
Zachowane teczki Securitate przekazywano stopniowo do CNSAS, (Narodowa Rada ds. Studiów Archiwów Securitate - odpowiednik polskiego IPN), aby - jak argumentowano - dzięki temu Rumunia mogła wejść "oczyszczona" do Unii Europejskiej. UE jednak nie wymagała od Bukaresztu żadnych konkretnych działań w kwestii rozliczenia się przeszłością.
Nieco wcześniej obecny prezydent Rumunii Traian Basescu oficjalnie potępił komunizm jako "nielegalny i przestępczy". Potępienie opierało się na ustaleniach 660-stronicowego raportu, przygotowywanego przez osiem miesięcy przez komisję, która badała przestępstwa i nadużycia popełnione w latach 1945-1989.