Rudy Giuliani pogrąża Trumpa. Pornoafera zatacza nowe kręgi
Rudy Giuliani został prawnikiem Trumpa, by pomóc mu wydostać się z prawnych tarapatów. Ale zamiast tego, może doprowadzić go do politycznej katastrofy.
"Jeśli znajdziesz się w dziurze, przestań kopać" - głosi popularne w Ameryce powiedzenie. Rudy Giuliani, nowy prawnik Donalda Trumpa, ma najwyraźniej na ten temat inne zdanie. Były mer Nowego Jorku dołączył w kwietniu do zespołu prezydenta, aby pomóc mu w jego prawnych tarapatach. Ale odkąd tylko zaczął pomagać, nie przestaje pogarszać sytuacji, z każdym występem w telewizji pogrążając siebie i swojego klienta.
Trump zapłacił za milczenie
Wszystko zaczęło się od środowego wywiadu z największym medialnym sojusznikiem Trumpa, Seanem Hannity z Fox News. Zaskakując wszystkich, Giuliani stwierdził, że prezydent zrekompensował swojemu prawnikowi Michaelowi Cohenowi wydatek 130 tys. dolarów poniesiony na zapewnienie milczenia Stormy Daniels - aktorki porno, która tuż przed wyborami chciała opowiedzieć prasie o swoim rzekomym romansie z Trumpem w 2006 roku. Tym samym nowy prawnik prezydenta naraził go na zarzuty popełnienia poważnego przestępstwa i złamania prawa dotyczącego finansowania kampanii wyborczej, co zagrożone jest karą do roku pozbawienia wolności.
Prezydent i jego współpracownicy dotąd wielokrotnie zarzekali się, że miliarder nic nie wiedział o zapłacie dla Daniels. Ale w świetle wywiadu Giulianiego Trump był zmuszony przyznać, że rzeczywiście dał pieniądze Cohenowi by zapłacił aktorce. Zastrzegł jednak, że zapłacił z prywatnych funduszy i nie miało to nic wspólnego z kampanią.
Ale w kolejnych wywiadach nowy prawnik Trumpa kilkakrotnie zmieniał swoją wersję i tylko pogłębiał problemy Trumpa.
W ciągu jednego tylko wywiadu w telewizji ABC, Giuliani zdołał stwierdzić, że nie wiadomo, kiedy Trump zwrócił pieniądze Cohenowi; że ciągle "pracuje nad faktami"; że cała sprawa jest plotką, a on sam "nie jest ekspertem, jeśli chodzi o fakty".
Ponadto, prawnik zasugerował, że mogły być też inne kobiety, którym Trump płacił za milczenie.
Trump w głębokim dołku
Ale były mer Nowego Jorku na tym nie poprzestał. W wywiadach przysporzył administracji problemów także w polityce zagranicznej. Przedwcześnie ogłosił na przykład, że Korea Północna zgodziła się uwolnić przetrzymywanych amerykańskich więźniów (jeszcze tego nie zrobiła). Innym razem stwierdził, że Trump jest pełni zdecydowany by doprowadzić do zmiany reżimu w Iranie. Doszło do tego, że Departament Stanu w poniedziałek wydał oświadczenie, ogłaszając że Giuliani "mówi tylko za siebie, a nie w imieniu administracji" w sprawach polityki zagranicznej.
W rezultacie, w ciągu kilku dni występów w telewizji Giuliani zdołał tylko pogłębić problemy Trumpa. Te natomiast są poważne. W kwietniu FBI zatrzymała osobistego prawnika Trumpa, Michaela Cohena. Jak się później okazało, służba od dawna monitorowała jego korespondencję i rozmowy, także te z prezydentem. Tymczasem jako jeden z najbliższych współpracowników Trumpa, Cohen miał prawdopodobnie dostęp do najbardziej wrażliwych informacji, kluczowych nie tylko w sprawie Stromy Daniels, ale też w sprawie jego biznesowej działalności oraz - przede wszystkim - w kontekście toczącego się śledztwa w sprawie rosyjskiej ingerencji w amerykańskie wybory.
W niedzielę Giuliani stwierdził, że prezydent byłby głupcem, gdyby zdecydował się zeznawać przed prokuratorem Robertem Muellerem w sprawie rosyjskiego śledztwa. Przyznał jednak, że mimo to Trump chciałby to zrobić. Problem w tym, że nawet stosunkowo niewielkie uchybienia - jak np. kłamstwo pod przysięgą - mogą się okazać furtką do impeachmentu Trumpa. Szczególnie jeśli kontrolę nad Kongresem przejmą Demokraci.
- Koniec końców Trump będzie zmuszony zrezygnować - zapowiedział Michael Avenatti, prawnik reprezentujący Stormy Daniels cytowany przez dziennik "Guardian". - My wciąż dopiero ślizgamy się po powierzchni tej sprawy. Ale przyjdzie czas, kiedy ujawniona zostanie znaczna część dowodów i kiedy zostanie ona zaprezentowana wyborcy będą zniesmaczeni zachowaniem panów Trumpa i Cohena i spotka się to z poważnymi konsekwencjami - dodał.
Rudy Giuliani to były prokurator i mer Nowego Jorku, który dwukrotnie ubiegał się o nominację z ramienia Republikanów. Od lat też jest bliskim znajomym Trumpa. Znajomość ta była m.in. kluczem do skłonienia amerykańskiego prezydenta do przyjazdu do Polski. Jednak teraz wpływy polityka mogą wkrótce maleć. Choć Trump początkowo bronił swojego współpracownika, tłumacząc, że jest nowy, to amerykańskie media aż huczą od doniesień o gniewie Trumpa.
- Albo on zmieni swoje zachowanie, albo nie będzie pełnił swojej roli zbyt długo - skonstatował przedstawiciel Białego Domu cytowany przez CNN.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl