Ruda Śląska: rzucił o ścianę 14‑miesięcznym dzieckiem
14-miesięczny chłopczyk otrzymał ciosy w twarz, kopniaki w plecy. Na koniec jego ojciec rzucił nim o ścianę. Dziecko trafiło do szpitala a ojciec - do aresztu. Dopiero po zatrzymaniu awanturnika matka dzieci zdecydowała się zeznawać przeciw sprawcy przemocy.
20.11.2007 | aktual.: 20.11.2007 13:40
Wszystko działo się w miniony czwartek. Sprawca przemocy domowej uderzył swoim synkiem o ścianę. Dziecko doznało obrażeń ciała. Na tym się jednak nie skończyło.
Zaledwie dzień później mężczyzna powtórnie zaatakował dziecko. Uderzył je w twarz, kopnął w plecy, znowu z uszczerbkiem dla jego zdrowia.
Malec przewieziony został do szpitala. Na szczęście jego życiu i zdrowiu nie zagraża już żadne niebezpieczeństwo. 24-letni sprawca stanął przed sądem dzięki zdecydowanej postawie rodziny, świadków zdarzenia oraz matki dzieci.
To szczególny przypadek, zwykle policja nie wnioskuje o aresztowanie sprawców przemocy w rodzinach. Tu jednak przejawy przemocy - skala i częstotliwość bicia, dysponowanie czasem i wolnością swoich bliskich, grożenie im, a także zamykanie w mieszkaniu - pozwoliły na przekonanie sądu o potrzebie aresztu - mówi rzecznik rudzkiej policji, podkomisarz Krzysztof Piechaczek.
Wśród rodziny i sąsiadów mężczyzna miał opinię awanturnika. Policjanci ustalili, że od ponad roku zatrzymany wyzywał bliskich obelżywymi i wulgarnymi słowami, bił, kopał, groził pozbawieniem życia. Uniemożliwiał ucieczkę, nie pozwalał opuścić mieszkania.
Jak wyjaśnił Piechaczek, policjanci w ciągu ostatniego roku kilkukrotnie interweniowali już podczas awantur wywoływanych przez 24-latka. Szczególnie drastyczne wydarzenia miały jednak miejsce w ciągu ostatnich dni - to po nich bliscy mężczyzny, a zwłaszcza wspierana przez rodzinę matka dzieci, zdecydowali się zeznawać przeciw niemu.
Wcześniej rodzina nie chciała zeznawać. Sprawca, prócz przemocy fizycznej, stosował bowiem wobec bliskich silną presję psychiczną. Będzie o tym wiedział sąd rodzinny, który niezależnie od sankcji karnych, w ramach swych kompetencji, zdecyduje o zabezpieczeniu dzieci i ich matki - wskazał Piechaczek.
Sąd tymczasowo aresztował podejrzanego. Mężczyzna może teraz spędzić w więzieniu nawet 5 lat.