Rozwiążą tajemnicę zatonięcia "Rozgwiazdy"?
Rok temu, 17 października w odległości około ośmiu mil morskich od miejscowości Gąski zatonęła pogłębiarka "Rozgwiazda". Zginęło wtedy pięciu marynarzy, którzy się znajdowali na pokładzie. Do dzisiaj nie wiadomo, dlaczego jednostka zatonęła. Sędziowie z Izby Morskiej w Szczecinie i prokuratorzy z Koszalina rozwiązują jednak kolejne elementy zagadki.
12.10.2009 | aktual.: 12.10.2009 18:18
Niedawno biegli wyjaśnili, dlaczego doszło do uszkodzenia holownika "Goliat", który pomagał w holowaniu pogłębiarki.
Była godzina 6.55 17 października, około ośmiu mil od brzegu, pomiędzy Kołobrzegiem a Darłowem. Holownik "Stefan", należący do Przedsiębiorstwa Robót Czerpalnych i Podwodnych z Gdańska, na długim holu ciągnął pogłębiarkę "Rozgwiazda". Zespołowi asystował zamówiony specjalnie ze Szczecina holownik "Goliat", który miał pomóc w holowaniu zestawu do Świnoujścia. Dokładnie o tej porze doszło do zerwania liny holowniczej łączącej "Rozgwiazdę" z holownikiem "Stefan".
Dwadzieścia minut później pozbawiona napędu, zerwana pogłębiarka przewróciła się i zaczęła tonąć. Na jej pokładzie było pięciu członków załogi. Do dzisiaj nie wiadomo dokładnie, dlaczego doszło do wypadku. Wiadomo jednak, że holownik "Goliat", który miał pomagać w ciągnięciu zestawu, zaplątał się w liny holownicze. Do takich wniosków doszli członkowie Izby Morskiej w Szczecinie.
- Przyczyną zatrzymania się silnika głównego holownika "Goliat" 17 października była najprawdopodobniej praca układu silnik - regulator obrotów w trudnych warunkach pogodowych oraz nagłe zatrzymanie obrotów śruby napędowej, będące konsekwencją nawinięcia się na nią pozostającej w wodzie liny niewiadomego pochodzenia - czytamy w raporcie Izby Morskiej w Szczecinie.
Jak wynika z raportu, do incydentu doszło już po tym, jak pogłębiarka "Rozgwiazda" zerwała się z holu ciągniętego przez główny holownik "Stefan". Marynarze z "Goliata", po zauważeniu zerwanego holu łączącego holownik "Stefan" z "Rozgwiazdą", postanowili zawrócić, aby ponownie podać hol na pogłębiarkę. Niestety, nie zdążyli.
- Po wybraniu liny holowniczej "Goliat" zwiększył prędkość i ruszył w kierunku pogłębiarki "Rozgwiazda" w celu podania na nią holu. Kiedy holownik "Goliat" był w odległości około 300 metrów od pogłębiarki, po przejściu jednej z większych fal, członkowie załogi zauważyli, że światła pogłębiarki zniknęły, a pogłębiarka się wywróciła. Rozpoczęto akcję ratowniczą - czytamy dalej w raporcie.
Taki przebieg wydarzeń potwierdza również Zbigniew Barański, prezes Przedsiębiorstwa Robót Czerpalnych i Podwodnych z Gdańska, do którego należała "Rozgwiazda".
- Moim zdaniem, popełniono wiele błędów, które mogły się przyczynić do wypadku - mówił pod koniec ub.r. Barański. - Po pierwsze, hol z "Goliata" podano nie bezpośrednio na pogłębiarkę, a na holownik "Stefan". Dlatego zapewne doszło do zerwania liny. Po drugie, kiedy już doszło do zerwania holu, holowniki, zamiast pójść na pomoc pogłębiarce, zajęły się rozplątywaniem lin między sobą.
Prokuratorzy z Koszalina nadal wyjaśniają zatonięcie pogłębiarki. - Biegli badają aspekty tego wypadku - mówi Ryszard Gąsiorowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Koszalinie. - Dopiero pod koniec roku będą wstępne ekspertyzy.
Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes/Gdańsk: Brutalnie wyrzuceni na bruk