Rozprawa ws. morderstwa z zazdrości
Przed Sądem Okręgowym w Kaliszu odbyła się kolejna rozprawa w procesie 24-letniego Marcina
Talagi oskarżonego o zamordowanie 22-letniej Iwony B. i ich
wspólnego dziecka - czteromiesięcznej Weroniki. Sąd zgodził się na
podanie imienia i nazwiska oskarżonego. Mężczyźnie grozi kara
dożywotniego więzienia.
Talaga twierdzi, że zamordował kobietę z zazdrości, pod wpływem silnego wzburzenia.
Do tragedii doszło pod koniec stycznia w Taczanowie II pod Pleszewem (woj. wielkopolskie). Zwłoki Iwony B. z licznymi ranami głowy znaleziono w nieczynnej dzwonnicy położonej na terenie miejscowego parku. Przy jej ciele stał pusty wózek.
Kilka dni później sąd aresztował ojca niemowlęcia. Mężczyzna przyznał się wtedy do zabójstwa kobiety oraz utopienia dziecka w rzece, ale nie podawał racjonalnych motywów swojego postępowania. Przed sądem twierdzi, że zabił kobietę z zazdrości. Feralnego dnia Iwona miała mu opowiadać w szczegółach o związku z innym mężczyzną. Uderzając, chciałem dać jej nauczkę, ale posunąłem się za daleko - mówił oskarżony przed sądem.
Pomimo rozległych poszukiwań ciała dziewczynki, które Talaga włożył do foliowego worka, nie odnaleziono do tej pory.
Mężczyzna przyznaje się teraz tylko do zabicia Iwony. Przed sądem twierdzi, że nie miał zamiaru pozbawić dziecka życia.
Nie wiedział, że dziewczynka może się udusić lub umrzeć z wychłodzenia. Jak powiedział, dziecko już nie żyło, kiedy zdecydował się wrzucić je do rzeki.
W poniedziałek sąd przesłuchał biegłych psychiatrów, psychologa i biegłego medycyny sądowej. Biegły Andrzej Kledzik potwierdził, że dziewczynka, przykryta kurtką i położona na podłodze przed przednim fotelem samochodu, mogła się udusić.
Biegły psychiatra Rafał Żelanowski potwierdził, że w chwili popełniania zbrodni Talaga był w pełni poczytalny i wiedział, co robi.
Nie ma żadnych dowodów, by poczytalność oskarżonego była w jakiś sposób ograniczona lub zniesiona. Po pierwszym uderzeniu i upadku Iwony B. na ziemię, kiedy ofiara dawała jeszcze oznaki życia, Talaga świadomie szukał jakiegoś narzędzia, przeniósł kobietę do kaplicy. Miał dużo czasu na zastanowienie się - powiedział psychiatra.
Według niego, oskarżony nie działał - jak twierdzi obrona - pod wpływem silnego wzburzenia. Gdyby tak było, dokończyłby swojego "dzieła" od razu - podkreślił Żelanowski.
Według opinii psychologa, Talaga ma problemy z kontrolą emocjonalną. U takich osób, może to prowadzić do występowania ataków agresji - powiedziała przed sądem biegła psycholog.
Zeznania psychiatry i psychologa podważała obrona, która domagała się powołania nowych biegłych. Sąd odrzucił ten wniosek.
Kolejna rozprawa odbędzie się w piątek. Prawdopodobnie sąd ogłosi w tym dniu wyrok.