Rozpoczęcie śledztwa IPN ws. Katynia byłoby przedwczesne?
Rozpoczęcie przez Instytut Pamięci Narodowej
polskiego śledztwa w sprawie Katynia przed zakończeniem
rosyjskiego śledztwa w tej sprawie byłoby przedwczesne - uważa
Federacja Rodzin Katyńskich. Z wnioskiem o rozpoczęcie śledztwa
wystąpił w sierpniu Komitet Katyński.
10.09.2004 16:20
Zdaniem prezesa Federacji Rodzin Katyńskich Włodzimierza Dusiewicza, IPN nie powinien rozpoczynać śledztwa w tym roku. "Rosjanie obiecali, że do końca roku kalendarzowego doprowadzą to śledztwo końca, przekażą materiały, a jeżeli my wcześniej zrobimy szum w Polsce i wznowimy polskie śledztwo, to przeszkodzimy sprawie" - zaznaczył w piątek Dusiewicz w rozmowie z PAP.
Po wniosku Komitetu Katyńskiego, skupiającego część rodzin ofiar zbrodni katyńskiej, IPN musi wszcząć polskie śledztwo w tej sprawie. Szefowie Instytutu zapowiedzieli, że podejmą je po wrześniowej wizycie w Moskwie prokuratora i historyka IPN, którzy zapoznają się z nieznanymi dotychczas stronie polskiej 63 tomami śledztwa rosyjskiej prokuratury wojskowej. Zaznaczyli jednak, że mają obawy, czy spełni ono oczekiwane przez wnioskodawców cele i ustali pełną listę ofiar oraz sprawców zbrodni.
Federacja Rodzin Katyńskich obawia się, że wszczęcie polskiego śledztwa może usztywnić stanowisko rosyjskie (śledztwo toczy się tam od 14 lat). Jeżeli Rosjanie zamkną swoje śledztwo, to nic nie pomoże; nie dostaniemy żadnych dokumentów - powiedział Dusiewicz.
Przez 14 lat Polacy niewiele zrobili, tymczasem Rosjanie w pierwszych etapie zrobili sporo i oni mają przesłuchanych ludzi, którzy już nie żyją - podkreślił. Rosjanie zapowiedzieli jednak, że nie postawią żadnej osobie zarzutu udziału w zbrodni katyńskiej, którą uważają za zbrodnię pospolitą, nie zaś za nieprzedawniającą się zbrodnię ludobójstwa.
Nie ustalono dotychczas pełnej listy ofiar. Zdaniem Dusiewicza, Rosjanie grają od kilku lat taką kartą, że dokumenty białoruskie są w Mińsku, a ukraińskie są w Kijowie, a to jest nieprawda, bo wszystko jest w Moskwie.
Prezes FRK przypomniał, że Ukraińcy przekazali Polakom sporo materiałów i na ich podstawie powstała ukraińska księga straceń Polaków na Ukrainie. Natomiast nie otrzymaliśmy nic z Białorusi - powiedział.
Na mocy rozkazu Stalina NKWD uśmierciło w 1940 r. ok. 22 tys. polskich oficerów, policjantów, lekarzy, profesorów i duchownych wziętych do niewoli po napaści ZSRR na Polskę 17 września 1939 r. Wśród nich 15 tys. stanowili więźniowie obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Rozstrzelano ich wiosną 1940 r., odpowiednio, w Katyniu, Charkowie i w Kalininie (dziś - Twer). Nadal poszukiwane są mogiły ok. 7 tys. cywilów.