Rozpoczęcie procesu gen. Mirosława M. po raz trzeci odroczone
Z powodu nieobecności oskarżonego rozpoczęcie procesu gen. Mirosława M., który ma odpowiadać za bezprawne aresztowanie w 1947 roku żołnierza AK i wydanie go NKWD, zostało po raz trzeci odroczone. Sąd Rejonowy w Giżycku (Warmińsko-Mazurskie), który od roku próbuje rozpocząć postępowanie, wyznaczył kolejny termin na 13 października.
Sędzia Tomasz Zieliński powiedział, że oskarżony nie stawił się do sądu, ponieważ córka, która powinna mu towarzyszyć i opiekować się nim w drodze do sądu i na samym procesie, w tym czasie musi opiekować się chorą teściową. Nadesłała stosowne zaświadczenie lekarskie.
Biegli powołani przez sąd na wniosek obrońcy do zbadania stanu zdrowia generała uznali, że nie ma przeszkód medycznych, by oskarżony mógł przyjeżdżać do giżyckiego sądu z Warszawy, gdzie mieszka. Podkreślili, że wskazane jest, by ze względu na podeszły wiek towarzyszyła mu opiekująca się nim osoba.
Sąd po raz drugi zobowiązał obrońcę generała mecenasa Jakuba Śmietankę do przedstawienia informacji z warsztatu mechanicznego o awarii samochodu, która - jak twierdził adwokat - uniemożliwiła poprzednim razem przyjazd wraz z oskarżonym do sądu w Giżycku. Do tej pory nie nadesłał on takiego dokumentu. O przedstawienie zaświadczenia prosił sąd oskarżyciel w tej sprawie prokurator Radosław Ignatiew z białostockiego IPN.
W czerwcu adwokat w dniu planowanego rozpoczęcia procesu zadzwonił do sekretariatu wydziału karnego sądu twierdząc, że jadąc autem po generała najechał na kamień, który następnie uszkodził szybę w samochodzie.
"Jeśli zaświadczenie potwierdzające awarię auta nie nadejdzie, sąd zawiadomi o tym Okręgową Radę Adwokacką" - podkreślił Zieliński.
Generałowi M. postawiono zarzut bezprawnego aresztowania w 1947 roku w Miłkach (Warmińsko-Mazurskie) żołnierza Armii Krajowej Czesława B. i wydanie go NKWD. Mirosław M. był wtedy funkcjonariuszem Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Czesław B. został skazany na terenie ZSRR na 20 lat pracy w sowieckim łagrze w Workucie (za zdradę Związku Radzieckiego i przynależność do AK). Do Polski wrócił schorowany po dziesięciu latach. W wyniku ciężkiej pracy m.in. stracił wzrok. Zmarł trzy lata temu.
Sąd Rejonowy w Giżycku, zajmując się tą sprawą po raz pierwszy, uznał, że nie można udowodnić, iż winnym jest właśnie Mirosław M., i uniewinnił go. W listopadzie 2001 roku Sąd Okręgowy w Suwałkach uchylił ten wyrok i sprawę przekazał ponownie do Prokuratury Okręgowej w Białymstoku z wnioskiem o uzupełnienie materiału dowodowego, m.in. o przesłuchanie nowych świadków. Od prokuratury postępowanie przejął Instytut Pamięci Narodowej. Sprawa trwa już kilkanaście lat. Mirosławowi M. grozi do dziesięciu lat więzienia.
Generał za czasów PRL długo pracował w wywiadzie, w 1981 r. został szefem MSW, był członkiem Biura Politycznego KC PZPR. W połowie lat 80. został odsunięty przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego za udział w aferze "Żelazo" z lat 70. (przemyt złota i biżuterii przez wywiad PRL).
Na początku października ubiegłego roku prof. Andrzej Paczkowski ujawnił kserokopię notatki Wiesława Górnickiego z narady w Urzędzie Rady Ministrów z 25 października 1984 r., w której jest mowa o "odpowiedzialności politycznej i osobistej" sekretarza KC PZPR gen. Mirosława M. za uprowadzenie księdza Jerzego Popiełuszki. Generał zaprzecza, że miał związek ze śmiercią duchownego.