Rozpoczął się proces ws. kradzieży samochodu z trumnami w Niemczech
Trzej mężczyźni oskarżeni o to, że w październiku 2012 roku ukradli w Niemczech trzy samochody, stanęli przed Sądem Rejonowym w Poznaniu. W jednym ze skradzionych aut było 12 trumien ze zwłokami.
26.03.2013 | aktual.: 26.03.2013 14:12
W połowie października 2012 roku w Hoppegarten pod Berlinem skradziono trzy pojazdy należące do różnych właścicieli, w tym auto z trumnami, które miały trafić do krematorium w Miśni. Po tygodniu odnaleziono najpierw auto, którym transportowano zwłoki, a następnie w lesie w okolicy Królikowa (wielkopolskie) trumny ze zwłokami.
Na ławie oskarżonych zasiedli we wtorek Radosław B., Rafał K. i Maks S.. Mężczyźni nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im przestępstw. Jak mówili, nie wiedzieli, że samochody były kradzione; a oni jedynie przewozili je przez granice.
Rafał K., który - jak wyjaśnił w sądzie - organizował transport samochodów, zlecenie dostał w Berlinie od swojego znajomego pochodzącego z krajów b. Jugosławii, a samochody oddał w Poznaniu znajomemu Rosjaninowi.
- Według mnie była to tzw. ustawka, w której właściciele samochodów wiedzą o kradzieży i zgłaszają ją policji dopiero po jakimś czasie. Kiedy my je przewoziliśmy, to nie były jeszcze samochody kradzione - mówił Rafał K.
W sprawie tej kradzieży prokuratura oskarżyła też Dawida J., który przyznał się i dobrowolnie poddał się karze. Sąd uznał go winnym kradzieży z włamaniem i wymierzył karę 11 miesięcy pozbawienia wolności, 3 tys. zł grzywny oraz naprawienie szkody w wysokości 16 tys. zł.
Prokuratura poszukuje piątego podejrzanego o udział w tej kradzieży. List gończy wystawiono za Tomaszem S.; prokuratura wszczęła procedurę wydania Europejskiego Nakazu Aresztowania. Tomasz S. oprócz kradzieży z włamaniem podejrzany jest też o znieważenie zwłok.
W listopadzie 2012 roku skradzione trumny zostały odtransportowane do Niemiec. Wcześniej przeprowadzono oględziny zwłok, które potwierdziły, że ciała nie zostały zbezczeszczone.
Oskarżonym o kradzież z włamaniem grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności.