PolskaRozpoczął się proces ws. firm działających w "systemie argentyńskim"

Rozpoczął się proces ws. firm działających w "systemie argentyńskim"

Przed katowickim sądem okręgowym rozpoczął
się proces w jednej z największych w Polsce spraw
dotyczących firm finansowych działających w tzw. systemie
argentyńskim.

Rozpoczął się proces ws. firm działających w "systemie argentyńskim"

08.03.2006 | aktual.: 08.03.2006 14:46

Oskarżonymi są szef i pracownicy Towarzystwa Finansowego Prestige, a potem Towarzystwa Wspierania Przedsiębiorczości Inwestor, które w latach 2000-2002 oszukały kilkanaście tysięcy swoich klientów - jak wykazało śledztwo - na łączną kwotę przekraczającą 20 mln zł.

Prokuratura Rejonowa Katowice-Wschód, która prowadziła śledztwo w tej sprawie, sformułowała w ubiegłym roku zarzuty wobec 76 pracowników firmy - oprócz szefa, jej przedstawicieli w całej Polsce. Sprawy większości z nich wyłączono jednak do odrębnych postępowań. W minioną środę - gdy proces miał rozpocząć się po raz pierwszy - liczący około 1000 stron akt oskarżenia dotyczył 26 osób.

Dalsze wnioski o wyłączenia z głównego wątku sprawy oskarżeni oraz ich obrońcy składali jeszcze przed rozpoczęciem procesu. Sąd dwukrotnie odraczał termin pierwszej rozprawy ze względu na "niekompletność ławy oskarżonych". Ostatecznie w środę pozostało na niej dziewięć osób, których dotyczą zarzuty popełnienia oszustw na największą skalę.

Głównym oskarżonym w sprawie firm Prestige i Inwestor jest ich szef, 41-letni Krzysztof K., absolwent studiów teologicznych. Wraz ze swoimi pracownikami namawiał on klientów do przystąpienia do samofinansującego się systemu kredytowego prowadzonego przez własne firmy.

Oszukani po wpłaceniu kilku rat za przyszły kredyt mieli otrzymywać pełną kwotę, którą chcieli pożyczyć. Tymczasem firma, powołując się na zawarte w skomplikowanych umowach uchybienia formalne z ich strony, odmawiała wypłat pieniędzy, lub odsuwała je w przyszłość. Klienci, mimo ciągłych wpłat na poczet przyszłych kredytów, niczego nie otrzymywali, jednak gdy odmawiali płacenia kolejnych rat, byli straszeni sądem.

Gdy działalnością firmy Prestige zainteresowała się policja, Krzysztof K. szybko ją zlikwidował, tworząc w to miejsce następną - Inwestora - działającą jednak w ten sam sposób. Niezależnie od szyldu firmy wpłacane przez klientów pieniądze, według ustaleń prokuratury, trafiały na prywatne konto Krzysztofa K. Z niego m.in. opłacał pomagających mu w przestępstwie pracowników.

Główne zarzuty przedstawione Krzysztofowi K. dotyczą doprowadzenia do niegospodarnego rozporządzania mieniem szeregu osób oraz działania na szkodę własnych firm. Za tego typu oszustwa grozi kara pozbawienia wolności do 10 lat. Krzysztof K. pozostaje na wolności za poręczeniem majątkowym, nie może też opuszczać kraju. Jak powiedział w środę w rozmowie z dziennikarzami, nie czuje się winny.

Mogę jedynie przeprosić klientów za to, że to przedsięwzięcie się nie udało. W zamierzeniach miałem naprawdę dobrą wolę, żeby funkcjonowało właściwie. Gdybym wiedział, że się nie uda, z całą pewnością nie rozpoczynałbym go - zaznaczył główny oskarżony w procesie. To nie był czas, kiedy ludzie mogli oczekiwać na samochód pół roku, rok, bo warto było czekać z powodu niskich rat. Grupy, które tworzyliśmy w tym systemie, a które miały się same finansować, nie mogły dojść do skutku, ponieważ średnio około 80% ludzi, którzy się zapisywali, w pierwszym miesiącu się wycofywało - dodał.

Odnosząc się do treści stawianych mu zarzutów, Krzysztof K. podkreślił, że choć wcześniej jego spółkom zarzucano zdefraudowanie 16 mln zł (w śledztwie mowa była o 20 mln), ta kwota nie znalazła się już w akcie oskarżenia. Według niego, figurujące w akcie oskarżenia 4 mln zł, pochłonęły koszty firmy.

Pozostałym oskarżonym postawiono głównie zarzuty wielokrotnych oszustw. Większość z nich wnioskowała do sądu o warunkowe umorzenie postępowania karnego pod warunkiem niepopełnienia jakiegokolwiek przestępstwa w ciągu dwóch lat oraz spłaty 15% sumy, na którą pokrzywdzili swoich klientów.

W procesie, w charakterze oskarżycieli posiłkowych, bierze udział dwóch z kilkunastu tysięcy pokrzywdzonych. Jeden z nich został oszukany na kwotę 1200 zł przez jedną z oskarżonych. W środę zgodził się na rozpatrzenie przez sąd jej wniosku o warunkowe umorzenie postępowania m.in. pod warunkiem zwrócenia mu całości tej sumy.

Sąd rozpatrzy wnioski oskarżonych o warunkowe umorzenie postępowania lub dobrowolne poddanie się karze podczas rozpraw w kwietniu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)