PolskaRozpoczął się proces w sprawie zabójstwa taksówkarza

Rozpoczął się proces w sprawie zabójstwa taksówkarza

Przed Sądem Okręgowym w Warszawie rozpoczął
się proces 29-letniego Sławomira W., oskarżonego o
zabójstwo taksówkarza z Legionowa (Mazowieckie).

Rozpoczął się proces w sprawie zabójstwa taksówkarza
Źródło zdjęć: © PAP

25.04.2006 | aktual.: 25.04.2006 13:56

Rozprawa rozpoczęła się z godzinnym opóźnieniem, ponieważ oskarżony skarżył się na zły stan zdrowia i sąd zdecydował, że mężczyznę musi przebadać lekarz sądowy. Po przebadaniu lekarz uznał, że oskarżony może wziąć udział w rozprawie.

Do zabójstwa doszło w grudniu 2004 roku. 69-letni taksówkarz Zbigniew S. został postrzelony we własnym aucie. Według ustaleń śledczych, ostatni kurs zamówił u niego właśnie Sławomir W. z miejscowści Rajszew. Mężczyzna trzykrotnie strzelił do kierowcy, trafiając go w płuco i twarz. Taksówkarz zmarł w wyniku odniesionych ran.

Sławomir W., pytany przez sąd, czy przyznaje się do winy, nie chciał odpowiedzieć na to pytanie.

Odmówił także składania wyjaśnień. W związku z tym, sąd odczytał jego wyjaśnienia z postępowania przygotowawczego, w którym mężczyzna przyznał się do zabójstwa taksówkarza.

Sprawca opowiedział wówczas, że napadając na taksówkarza, nie chciał go zabić, tylko ukraść mu samochód. Jak przyznał, potrzebował pieniędzy, bo stracił pracę, a miał na utrzymaniu żonę i dziecko. Kradzież auta, za które miał dostać pieniądze, zlecili mu dwaj Rosjanie. Poznał ich na warszawskim stadionie X-lecia. Przed napadem mężczyźni dali mu tabletki, po których poczuł się oszołomiony, oraz broń i amunicję; pistolet miał mu posłużyć tylko do nastraszenia kierowcy.

Gdy w Legionowie upatrzył na postoju odpowiednią taksówkę - mercedesa, wsiadł do niej i zamówił kurs nad Wisłę. Podczas jazdy przez las zaczął strzelać do taksówkarza. Ten przyspieszył i ostatkiem sił celowo najechał autem na murek, aby w ten sposób zblokować koła samochodu. Gdy kierowca wyczołgał się z auta, bandyta jeszcze raz strzelił do niego. Bandyta nie zdołał uciec taksówką, ale na przełaj przez las. Z przystanku odjechał autobusem do swego domu w Legionowie. Nazajutrz został zatrzymany przez policję.

Z wyjaśnień oskarżonego wynika, że kradnąc samochód, chciał on zarobić na bożonarodzeniowe prezenty dla dziecka.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)